Przykładem może być wyrok Sądu Okręgowego w Katowicach z 26 września 2019 r. (sygn. II C 873/16, w którym sędziowie  po blisko trzyletnim procesie uznali, że szpital – Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka - ponosi odpowiedzialność za śmierć swojej małej pacjentki. Do zgonu dziecka doprowadziła w marcu 2015 roku pielęgniarka na oddziale neurologicznym podając dziewczynce leki, pomyliła wejścia. Wstrzyknęła rozdrobione w płynie leki do wenflonu, dożylnie, zamiast do żołądka  przez sondę nosowo-żołądkową. Dziecko od razu posiniało, wygięło się w nienaturalny sposób i przestało oddychać. Dziewczynka doznała wstrząsu, nie udało się jej uratować. Zmarła po dwóch dniach. Tragedia rozegrała się na oczach matki, która czuwała przy łóżku dziecka.

Położne także karane za błędy medyczne - czytaj tutaj>>

 


Oskarżenie pielęgniarki

Rodzice wystąpili z powództwem cywilnym już w 2016 roku. Wcześniej jednak zawiadomili prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, ale wyrok w sądzie karnym jeszcze nie zapadł.  Pielęgniarka została oskarżona o narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia małoletniej pacjentki, a sprawa wciąż jest w toku.

Zaś dla sądu cywilnego – Sądu Okręgowego w Katowicach - nie było wątpliwości, że szpital ponosi odpowiedzialność za śmierć małej Zosi. Zasądził na rzecz rodziców po 250 tys. zadośćuczynienia. Wcześniej szpital konsekwentnie odrzucał oskarżenia o błąd medyczny. Powołani w procesie cywilnym biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, gdzie była przeprowadzana sekcja zwłok dziecka, uznali jednak, że w jego  krwiobiegu znalazł się materiał obcy, który mógł być tam wprowadzony wyłącznie drogą dożylną, a więc przez wenflon. W efekcie doszło do ostrej niewydolności oddechowo-krążeniowej i śmierci niemowlęcia.

Zaniedbania pielęgniarek

- W takcie procesu w sprawie śmierci Zosi świadkowie, inne matki, których dzieci były hospitalizowane w tym samym czasie, zeznawali także o innych niedopuszczalnych zwyczajach panujących w szpitalu. Rodzice, wyręczając pielęgniarki, mieli na przykład podawać dzieciom leki i tlen przez maski tlenowe, wykonywali też inne czynności, które leżały w zakresie obowiązków personelu pielęgniarskiego. Szpital popełnił szereg błędów organizacyjnych - relacjonuje Jolanta Budzowska radca prawny, która reprezentowała rodziców zmarłej Zosi.  Podkreśla, że placówka medyczna nie dokonała nawet wymaganego prawem zgłoszenia tego zdarzenia Prezesowi Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, mimo że do wstrząsu u dziecka, a następnie śmierci, doszło bezpośrednio po podaniu leku.

Będą nowe prawa dla ciężarnych, ale dostęp do znieczulenia się nie poprawi - czytaj tutaj>>
 

Błędy organizacyjne

To nie pierwsza taka historia w tym szpitalu. Również w marcu, ale 2002 roku, czteroletniemu Piotrusiowi kroplówkę żywieniową podano do rdzenia - tam, gdzie po operacji miał być podawany środek przeciwbólowy. Pielęgniarka nie odróżniła cewnika do znieczulenia zewnątrzoponowego od centralnego wkłucia, do którego podaje się płyny. Pacjent został sparaliżowany od pasa w dół, porusza się na wózku. Szpital przegrał proces cywilny, chory dostał odszkodowanie, 700 tys. zadośćuczynienia i rentę.

Do tragicznej w skutkach pomyłki, z winy położnej doszło także kilka lat temu w jednym ze śląskich szpitali. Do placówki zgłosiła się kobieta w 36 tygodniu ciąży. Pomimo tego, iż pacjentka odczuwała silne bóle w podbrzuszu po pięciu dniach lekarze odesłali ją do domu. Dwa dni później  zaczęła krwawić, dostała biegunki i znów pojawiła się w szpitalu. Położna po wykonanym KTG  uznała, że z tętnem dziecka było wszystko w porządku a kobietę zmuszono do porodu naturalnego. Po dwóch godzinach okazało się, iż doszło do wewnątrzmacicznego obumarcia płodu. Personel medyczny na czele z położną zbagatelizował zapisy aparatu KTG i nie wykonał na czas cięcia cesarskiego. Po pięciu latach od tragedii Sąd Rejonowy w Sosnowcu skazał w 2018 r., obok lekarza, położną która przyczyniła się także do tej tragedii.

Ustawę o jakości trzeba wyjąć z szuflady, by było mniej błędów medycznych - czytaj tutaj>>
 

Ukarane położne, potrzebna ustawa o błędach

Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych prowadzi rejestr ukaranych położnych i pielęgniarek. Skazanych przez sądy pielęgniarsko-położnicze w izbach w 2017 r. było 19, w 2018 r. - 28, zaś w 2019 r. - 18. Dominują kary nagany i upomnienia. Jedną przedstawicielkę tego zawodu izba zawiesiła w 2018 r. w prawie wykonywania zawodu.

- Przybywa coraz więcej spraw o błędy medyczne, w których położne są uczestniczkami. Czasem przez to, że zadań personelowi pielęgniarskiemu i położniczemu przybywa, a personelu jest za mało. Inna sprawa jest taka, że w szpitalach brakuje procedur co do ujawniania błędów medycznych. Położne boją się przyznać - komentuje Zofia Małas, prezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. Zaznacza, że powinna jak najszybciej powstać ustawa o bezpieczeństwie pacjenta, która doprowadziła by do przyznawania poszkodowanym rekompensat bez wskazywania winnego, a szpitale zmobilizowałaby do wprowadzenie procedur ujawniania błędów. - Większość krajów w Europie i ma świecie sobie już tym radzi tylko nie my - podsumowuje Zofia Małas.