Kwas octowy to bezbarwna ciecz o ostrym zapachu, znana głównie jako składnik octu spożywczego (oznaczenie jako dodatku do żywności ma symbol E260). Rozcieńczony kwas octowy w małym stężeniu (3-10 proc.) stosuje się zarówno do konserwacji żywności, marynowania. Natomiast - najczęściej w stężeniu powyżej 80 proc. – stosuje się go w przemyśle (sztuczny jedwab, aspiryna, niepalna taśma filmowa, tworzywa PET, kosmetyki, środki czystości np. do usuwania kamienia kotłowego).

Chemia z Niemiec

Trybunał zajmował się sporem dwóch niemieckich firm o kwas octowy, a właściwie sposób jego oznaczania. Spółka Speyer & Grund zajmuje się sprzedażą i promocją produktów z kwasem octowym (o stężeniu 7,5-10 proc.) i kwaskiem cytrynowym. Buteleczki z rozpylaczem - przypominające te z płynem do mycia okien - zawierały etykiety z widokiem warzyw, błyszczącego zlewu kuchennego i napisami: „sprawdzona jakość żywności” i „100 proc. pochodzenia roślinnego”. Etykiety informowały, że produkt ma umożliwiać łatwe zwilżanie sałatek, owoców i warzyw. Te octowe buteleczki są też zresztą dostępne – internetowo i stacjonarnie - w Polsce w wersji z dozownikiem, jak i zwykłą nakrętką pod nazwami handlowymi SURIG Essigspray UNIVERSAL i SURIG Essigspray EXTRA. Natomiast Werner & Mertz GmbH handluje środkami czyszczącymi.

Ta druga spółka oskarżyła tę pierwszą firmę o nieuczciwą konkurencję - zarzucała jej brak odpowiednich oznaczeń, jakie powinien mieć kwas octowy jako nie tylko środek stosowany do żywności, ale też jako produkt biobójczy i środek czyszczący. Dlatego Werner & Mertz chciał, aby sądy niemieckie zakazały wprowadzania na rynek takich – oznaczonych niewłaściwie, jego zdaniem – produktów. Pogląd ten podzieliły niemieckie sądy obu instancji, zakazując wprowadzania tak oznaczonego dozownika na rynek. Dopiero Trybunał w Karlsruhe (Bundesgerichthof, czyli odpowiednik polskiego Sądu Najwyższego) nabrał w tej sprawie poważnych wątpliwości i wystąpił z pytaniami prejudycjalnymi do sędziów w Luksemburgu.

Kiedy dodatek do żywności jest środkiem biobójczym

TSUE musiał dokonać interpretacji rozporządzenia 528/2012/UE w sprawie udostępniania na rynku i stosowania produktów biobójczych, rozporządzenia 1272/2008/WE w sprawie klasyfikacji, oznakowania i pakowania substancji i mieszanin (tzw. rozporządzenia CLP) oraz rozporządzenia 1907/2006/WE w sprawie rejestracji, oceny, udzielania zezwoleń i stosowanych ograniczeń w zakresie chemikaliów (tzw. REACH). Chodziło o odpowiedź, czy produkty podwójnego zastosowania - w tym te stosowane jako dodatki do owoców, warzyw i sałatek - wchodzą w zakres stosowania rozporządzeń w sprawie produktów biobójczych, CLP i REACH.

 


W czwartkowym orzeczeniu (wyrok TSUE z 11 grudnia br., C-473/24) sędziowie uznali co prawda, że aby produkt wchodził w zakres pojęcia „produktu biobójczego” zdefiniowanego w rozporządzeniu 528/2012/UE, produkt ten nie musi koniecznie służyć wyłącznie lub głównie celowi biobójczemu, który to cel może być jedynie dodatkowy w stosunku do innych celów. Niemniej jednak produkt biobójczy przeznaczony do czyszczenia i dezynfekcji żywności nie jest objęty zakresem stosowania tego rozporządzenia, w tym zasadami oznaczania.

Jak sędziowie uzasadnili takie stanowisko? Produkty biobójcze są niezbędne do zwalczania organizmów szkodliwych dla zdrowia ludzi lub zwierząt oraz organizmów, które niszczą materiały naturalne lub wytworzone. Mogą jednak stanowić ryzyko dla ludzi, zwierząt i środowiska związane z ich szczególnymi właściwościami i ich wykorzystaniem. Jako „produkt biobójczy” kwalifikuje się taki, który spełnia łącznie trzy przesłanki. Po pierwsze, produkt ten musi składać się z jednej lub kilku „substancji czynnych”, niezależnie od tego, czy je zawiera, czy też je wytwarza. Po drugie - powinien być przeznaczony do niszczenia, odstraszania, unieszkodliwiania organizmów szkodliwych, zapobiegania ich działaniu lub ich zwalczania (choć nie musi służyć tylko temu, a z reguły może mieć kilka przeznaczeń, w tym przeznaczenie biobójcze może być marginalne). Po trzecie, sposób działania tego produktu powinien być „inny niż działanie czysto fizyczne lub mechaniczne”.

 

Butelka na stole bez drastycznych ostrzeżeń

To jednak nie wszystko - aby dany produkt wchodził w zakres stosowania rozporządzenia w sprawie produktów biobójczych, sam fakt, iż odpowiada on definicji produktu biobójczego nie jest wystarczający. Produkt taki musi ponadto odpowiadać jednej z grup produktowych dokładnie zaklasyfikowanych w przepisach. Obejmują one produkty stosowane do dezynfekcji urządzeń, kontenerów, przyborów kuchennych, powierzchni i rurociągów związanych z procesem produkcji, transportu, przechowywania i spożycia żywności lub pasz (włącznie z wodą pitną) przeznaczonych dla ludzi i zwierząt, a także produkty stosowane do celów umieszczania w materiałach, które mogą mieć kontakt z żywnością. Nie odnosi się on do „powierzchni” samej żywności, lecz do powierzchni, na których była ona poddawana obróbce lub które miały kontakt z ową żywnością. Ponadto „produkty”, o których tam mowa, należy rozumieć jako produkty stosowane do dezynfekcji materiałów i powierzchni związanych w różnymi działaniami dotyczącymi żywności i pasz. -Należy zatem uznać, że produkty takie jak rozpatrywane w postępowaniu głównym, przeznaczone zarówno do wykorzystania jako żywność, jak i jako środek czyszczący lub dezynfekujący do tejże żywności, nie są objęte zakresem stosowania rozporządzenia w sprawie produktów biobójczych – orzekli sędziowie TSUE.