Projekt całkowicie nowej ustawy o obronie ojczyzny, zgodnie z wykazem prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów, ma być przyjęty jeszcze w tym roku.  Znane są tylko idee nowych rozwiązań.  Ministerstwo Obrony Narodowej, odpowiadając na pytanie serwisu Prawo.pl, doprecyzowało, że rozwiązania przyjęte w projekcie przewidują, że pracodawca nie będzie mógł rozwiązać umowy o pracę z osobą odbywającą dobrowolną zasadniczą służbę wojskową - zarówno podczas odbywania przez nią tej służby, jak i w okresie 12 miesięcy po jej zakończeniu. Ponieważ okres dobrowolnej zasadniczej służby ma wynosić 12 miesięcy (28 dni szkolenie podstawowe i 11 miesięcy szkolenie specjalistyczne) ochrona stosunku pracy potrwa 24 miesiące. Osobie odbywającej dobrowolną zasadniczą służbę wojskową udzielany będzie bezpłatny urlop, na czas trwania szkolenia.

Czytaj: Ustawa o obronie ojczyzny ma wzmocnić polskie wojsko>>
 

To będzie kolejna grupa chroniona  

Idea objęcia kolejnej kategorii liczącej co najmniej kilka tysięcy osób, dodatkową szczególną ochroną, budzi zastrzeżenia pracodawców, szczególnie tych małych i średnich. Piotr Wołejko, ekspert Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP pyta: Czy potrzebna jest kolejna grupa podlegająca szczególnej ochronie z tytułu umowy o pracę i na ile zasadne jest, by taką ochronę akurat tej grupie przyznawać. I czy są jakieś szczególne powody, dla której osoby odbywające dobrowolną służbę zasadniczą nie mogą samodzielnie dbać o swoje kariery zawodowe?

- Niezrozumiałe jest angażowanie przedsiębiorców i usztywnianie przepisów dotyczących zatrudnienia, poprzez ustawę dotyczącą obronności. Istnieją już odrębne przepisy, które obligują pewną grupę przedsiębiorców do określonych zachowań w związku z potrzebami obronnymi państwa – uważa Wołejko.

- Organizacja zastępstwa, rekrutacja, zmiany grafików itd. są wpisane w ryzyka po stronie pracodawców, ale obciążenia muszą mieć charakter proporcjonalny, zrównoważony.  Obecnie przepisy prawa pracy przewidują już kilkanaście kategorii, co najmniej 17 grup pracowników szczególnie chronionych. W kolejnych programach rządowych pojawiają się coraz to nowsze propozycje znacznego rozszerzenia tej listy o kolejne grupy pracowników, na przykład te ze strategii demograficznej, czyli wprowadzenie ochrony dla ojców w ciągu pierwszego roku życia dziecka, a w przypadku małżeństw ta ochrona obowiązywałaby od momentu zajścia żony w ciążę – wylicza Robert Lisicki, radca prawny dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan.

Dodatkowo, Polskę czeka implementacja kolejnych dyrektyw unijnych, które wprowadzą dalsze kategorie pracowników objętych w pewnym zakresie ochroną. Dlatego, zdaniem Roberta Lisickiego, proponowane rozwiązania muszą zostać poprzedzone rzetelną oceną skutków i analizą obciążeń pracodawców, szczególnie w sektorze MŚP.

Nie tylko wojsku brakuje rąk, ale i pracodawcom

Hanna Mojsiuk prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie wskazuje, że pracodawcy coraz silniej czują interwencjonizm państwowy w gospodarce. Elastyczność rynku pracy od lat jest ograniczana ze względu na coraz sztywniejsze ramy zatrudnienia na umowach o prace i mniejszą popularność (oraz większe obciążenia) dla umów cywilnoprawnych.

- Przedsiębiorcy popierają unowocześnianie armii, jednak plany tak radykalnego zwiększenia o 140 tysięcy osób jej składu w obliczu problemów demograficznych i problemów z rynkiem pracy, to bardzo ambitne i jednocześnie karkołomne zadanie. Nowoczesna Europa stawia na informatyzację i unowocześnienie systemów obronności, a u nas zaś wraca się do rozwiązań znanych sprzed dekad, czyli masowego zaciągu do wojska, który teraz obdarowywany będzie przywilejami, które mogą dotykać gospodarkę oraz przedsiębiorców. Zakaz 24-miesięcznego zwalniania z pracy rekrutów to pomysł kontrowersyjny, bo jeżeli pracownik jest niesumienny i nieprzydatny, to pracodawca będzie musiał go zatrzymywać mimo minimalnej efektywności jego pracy – uważa Hanna Mojsiuk.

Nadto, wielu pracodawców zatrudnia tylko kilku, wyszkolonych w wąskiej dziedzinie pracowników. Trudno aby na dwa lata taka firma pozostała bez jakiegoś ważnego specjalisty. Zdaniem, Mojsiuk, każda para rąk zabrana z rynku pracy, to konkretna strata dla przedsiębiorcy. - Podkreślamy, że rozumiemy potrzebę modernizacji armii, jednak jak na razie pewne jest tylko to, że wprowadzenie ustawy o obronie ojczyzny będzie związane z poważnymi zmianami organizacyjnymi i kosztami, które MON będzie musiał ponieść, by te zmiany wprowadzić – mówi prezes PIG w Szczecinie.

Czytaj: Dodatkowe obligacje i zysk NBP sfinansują obronę państwa>>
 

Żołnierz uprzywilejowany w administracji państwowej

Projekt przewiduje również, że osoby, które odbyły dobrowolną zasadniczą służbę wojskową korzystają z pierwszeństwa w zatrudnieniu w urzędach administracji publicznej, a okres odbywania dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej wliczać się im będzie do okresu zatrudnienia w rozumieniu przepisów prawa pracy.

-  Również preferencja rekrutów przy zatrudnianiu w administracji budzi pewne zastanowienie. Na co więc będziemy teraz stawiać? Na certyfikaty ze szkoleń militarnych czy na realne kompetencje pracowników. Budzi to ogromne zastrzeżenia co do istnienia równych szans przy zatrudnianiu i klasyfikacji według kompetencji i umiejętności? Zasada przejrzystego i równego dla wszystkich kandydatów prowadzenia konkursów na stanowiska może być zachwiana – komentuje Hanna Mojsiuk.

- To nie jest dobre rozwiązanie. Pojawia się pewien sposób dyskryminacji dla osób, które ukończyły administrację lub studia prawnicze i zdobyły studia kierunkowe. Zgodnie z założeniami ich pozycja w rekrutacji będzie gorsza. Z drugiej strony zatrudnienie w administracji publicznej tylko z tego względu, że ktoś odbył zasadniczą służbę wojskową, bo był potrzebny na granicy, to jest zbyt duża niesprawiedliwość. I kolejna rzecz, nie za bardzo widzę jako to się ma to etosu służby cywilnej - mówi Piotr Jankowski, prezes zarządu głównego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Służby Cywilnej.

 

Obronność państwa jest wartością i powinna być doceniona

Dr Krzysztof Madej wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Państwowej wskazuje, że już przy niektórych naborach, przy równych kryteriach są preferencje dla określonych kandydatów np. osób niepełnosprawnych. Uważa, że obrona państwa jest wartością, a osoba, która decyduje się odbyć zasadniczą służę wojskową odsuwa w czasie plany zawodowe oraz osobiste i powinna być za to wynagrodzona.  

- Powinna mieć jakieś zagwarantowane uprawienia socjalne i pewne wsparcie zawodowe po zakończeniu tej służby, aby nie trafiała w czarną dziurę, bo nie jest dobrze, gdy zdemobilizowani wojskowi nie mają co ze sobą zrobić. Podkreślam jednak, że te preferencje powinny obowiązywać w przypadku spełniania równego poziomu merytorycznego. Za przeinterpretowanie tego rozwiązania uznałbym, gdyby one miało marginalizować kryterium merytoryczne, wiedzę, doświadczenie i kompetencje – mówi Krzysztof Madej.

I wskazuje przykład dwóch absolwentów identycznych kierunków, z których jeden poszedł do wojska, a drugi wyjechał za granicę, gdzie zdobył doświadczenie i podniósł znajomość języka obcego. - W przypadku rozstrzygnięcia konkursu wybrałbym tego, który poświęcił się dla dobra państwa. Inaczej sytuacja wygląda, jeśli mamy do wyboru doświadczonego samorządowca czy urzędnika i absolwenta, który świeżo skończył studia. Tu nie ma nic rozstrzygającego, decydują kompetencje - wskazuje Krzysztof Madej.