Katarzyna Kubicka-Żach: Jakie są przyczyny budowy spalarni odpadów w Polsce?

Paweł Głuszyński, ekspert Towarzystwa na rzecz Ziemi: Są podnoszone dwa argumenty - jeśli odpady byłyby składowane, zmarnowana zostałaby potencjalna energia z ich spalania oraz że to potencjalnie zredukuje koszty gospodarowania odpadami. To bzdura, zwłaszcza jeśli budowa spalarni miałaby być finansowana z kredytów komercyjnych, a nie ze środków unijnych, których już nie będzie można przeznaczać na spalarnie.

W Polsce większość odpadów zbieranych jest jako zmieszane. Ze sprawozdań dla ministra klimatu sporządzonych przez marszałków województw ze wszystkich gmin wynika, że 67 proc. odpadów w 2018 roku zostało zebranych w formie zmieszanej. Muszą one być przekazane do instalacji komunalnych – zakładów mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów (MBP), gdzie zostaną poddane sortowaniu oraz stabilizacji.

Czytaj w LEX: Termiczne przekształcanie odpadów >

Z analiz wynika, że średnio odzyskuje się z nich jedynie około 6 proc. surowców potencjalnie nadających się do recyklingu - część szkła, metali, PET. Efekt funkcjonowania tych instalacji w przypadku odpadów zmieszanych jest więc znikomy od strony możliwości osiągnięcia wymaganego poziomu recyklingu, który w 2020 r. wynosi 50 proc.

 


Co to są MBP i jaką pełnią rolę w systemie?

MBP to relikt minionej epoki, ale w Polsce wciąż są kluczowym elementem infrastruktury gospodarki odpadami komunalnymi. Budowano je m.in. z hasłem, że maszyny zastąpią segregację u źródła. W efekcie Polska ma ich największą liczbę na świecie – 170 instalacji - oraz największą w stosunku do powstających odpadów komunalnych, blisko 100 proc. Koncentracja działań na zagospodarowywaniu odpadów zmieszanych doprowadziła nie tylko do tego, że mamy niski poziom recyklingu, ale rosnącą górę odpadów pozostających po MBP-ach, z których z większą częścią nie ma co zrobić począwszy od 2016 roku, kiedy to wprowadzono krajowym rozporządzeniem zakaz składowania odpadów palnych.

Brak jest precyzyjnych danych, ile takich odpadów generowanych jest corocznie i ile w ciągu ostatnich 4 lat ich zmagazynowano. Według raportów urzędów marszałkowskich MBP-y i sortownie generują ponad 8,5 mln ton rocznie odpadów palnych – tzw. pre-RDF i RDF. Brak jest informacji o finalnym zagospodarowaniu 65 proc. wytworzonych odpadów komunalnych – wykazane są jako proces R12, czyli zostały wstępnie przetworzone, ale nie wiadomo co się z nimi dalej stało: czy zostały przekazane do recyklingu, składowania lub spalenia. Z kolei branża odpadowa twierdzi, że corocznie powstaje około lub ponad 5 mln ton pre i RDF, ale nie pokazuje żadnych wiarygodnych danych źródłowych.

Czytaj w LEX: Odcieki wysypisk komunalnych - zagrożenia i ich likwidacja >

Do spalenia może trafić nie więcej niż 2,3 mln ton, gdyż taka jest dostępna sumaryczna wydajność spalarni odpadów komunalnych oraz cementowni, które wykorzystują paliwa alternatywne wytwarzane z odpadów. Zatem w ciągu 4 lat urosła góra 20 mln lub więcej odpadów palnych, której nie ma gdzie spalić, a która jest m.in. głównym źródłem pożarów instalacji przetwarzania odpadów.

Czytaj w LEX: Kwalifikacje zawodowe dla osób zajmujących się niektórymi procesami przetwarzania odpadów >

Czy pana zdaniem gminy osiągną wymagany poziom recyklingu w tym roku?

Z informacji, które zebrałem, wynika, że co najmniej 17 proc. gmin nie osiągnęło wymaganego poziomu recyklingu w 2018 roku. A nie był on specjalnie wymagający. Od tego roku obowiązuje nowy wzór liczenia poziomu recyklingu i musimy uzyskać 50 proc., gdy w 2018 roku osiągnęliśmy ledwie 17,5 proc. Przy dotychczasowym corocznym tempie wzrostu poziomu recyklingu, wynoszącym maksymalnie 3,5 proc., ale też i przy niemal identycznym zwiększaniu się ilości powstających odpadów komunalnych, większość samorządów nie zrealizuje wymagań ustawowych. Samorządowi grożą za to kary, a szacuje że może to być około 950 mln zł w skali całego kraju.

Czytaj też: Spalarnie odpadów – przeżytek czy jedyne wyjście? Jest luka w prawie>>

Jakie są tego przyczyny?

Działania są skoncentrowane na tym, jak zagospodarować, czy „pozbyć się” odpadów zmieszanych, a nie jak zmniejszyć ich ilość poprzez usprawnienie segregacji i selektywnej zbiórki u źródła. Czyli zupełnie odwrócone proporcje i hierarchia. Do tego dochodzi silny lobbing na rzecz budowy spalarni z hasłami, że recykling jest trudny, nieopłacalny, dlatego większość odpadów należy spalać. Mimo że zmienił się paradygmat, wprowadzamy gospodarkę o obiegu zamkniętym i są zupełnie inne cele -  redukcja odpadów u źródła, ich powtórne wykorzystanie oraz recykling. Niestety mija już kilka lat, a to nadal nie przebija się do świadomości decydentów samorządowych, którzy nadal poszukują „zbawienia” w budowie kolejnych spalarni.

Wprowadzony zakaz składowania odpadów palnych jest niewykonalny z przyczyn technicznych i finansowych. Tworzenie prawa, którego nie da się zrealizować, jest psuciem prawa. W żadnym z 7 krajów unijnych, gdzie go wprowadzono, nie spowodował zwiększenia poziomu recyklingu odpadów. Wszędzie doprowadził do zwiększenia liczby spalarni i wzrostu ilości spalanych odpadów.

Zakaz składowania odpadów palnych jest - też wbrew popularnej opinii – nieuzasadniony od strony środowiskowej. W efekcie spalania odpadów generowanych jest więcej CO2 niż w przypadku ich składowania po obowiązkowej stabilizacji.

W Polsce niestety ten zakaz to śnieżna kula: nie ma co zrobić z odpadami palnymi, są magazynowanie, a zwiększyła się liczba pożarów miejsc ich gromadzenia, więc odpowiedzią medialną – bo nie logiczną - ministerstwa było wprowadzenie wymyślnego monitoringu instalacji przetwarzania odpadów. Nic to nie zmieni od strony zmniejszenia rosnącej góry odpadów, a jedynie spowoduje wzrost kosztów oraz wyeliminowanie dużej liczby małych firm trudniących się obrotem surowcami wtórnymi, którym przestaje się opłacać ten i już tak niełatwy biznes.

Zobacz też: Samorządowcy chcą kompleksowych zmian w magazynowaniu odpadów>>

A jak sobie radzą gminy w innych krajach?

Unijna średnia recyklingu wynosi ok. 50 proc., Oczywiście lepiej radzą sobie kraje starej Unii. Wszystkie jednak będą miały problem, żeby przekroczyć ten procent. W dużej liczbie krajów starej Unii nadal spala się więcej odpadów niż przekazuje do recyklingu. Mają one także nadwyżkę wydajności spalarni, zwłaszcza w relacji do docelowego poziomu recyklingu, który ma wynieść 65 proc. w 2035 roku. Będą więc musiały zamknąć przynajmniej część spalarni.

W przypadku spalarni, ze strony urzędników Komisji odnotowaliśmy wypowiedzi świadczące o tym, że rozważane są dwa mechanizmy, które spowodowałby ograniczenie zapędów do spalania odpadów: jednolity podatek od spalanych odpadów – podobnie jak już funkcjonująca w Polsce opłata marszałkowska za składowanie odpadów – oraz ujęcie spalarni w systemie system handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS). To oprócz wymagań dotyczących zwiększonych poziomów recyklingu, wykluczenia spalarni z listy dotacji unijnych oraz nie uznawania ich za „zielone inwestycje” w wytycznych tzw. Taksonomii. Powinno to być poważnym ostrzeżeniem dla samorządów rozważających wybudowanie spalarni.

Czytaj też: Fikcyjna frakcja energetyczna – jest, ale jej nie ma; potrzebne regulacje>>

Skoro UE nie da na spalarnie, a w Polsce mogą powstać, to jak by Pan odpowiedział na pytanie, czy spalarnie są dobrym rozwiązaniem i należy je budować?

Nie i zawsze organizacje pozarządowe sprzeciwiały się tej formie postępowania z odpadami. Mamy już w Polsce wystarczającą liczbę spalarni odpadów komunalnych (jest ich 9). Obecnie Olsztyn rozpoczął budowę spalarni. Budowa w Gdańsku jest pod znakiem zapytania, gdyż są poważne zastrzeżenia do dokumentacji i wydanej decyzji środowiskowej. Zwiększenie wydajności spalarni rozważa Warszawa, ale miała poważne problemy z rozstrzygnięciem przetargów. Spalarni, które otrzymały zgodę na budowę w wojewódzkich planach gospodarki odpadami (WPGO) było 34. Z tej liczby 27 inwestycji było dotychczas w ogóle nieaktywnych, tzn. nie wystąpiły z wnioskami o decyzje i pozwolenia.

Czytaj w LEX: Zastosowanie przepisów dotyczących instalacji spalania paliw do spalania odpadów i biomasy >

Stała się jednak dziwna rzecz – w ostatnich 3 latach pojawiło się 11 propozycji budowy spalarni, które nie zostały wpisane do wojewódzkich planów gospodarki odpadami. Część z nich uzyskała decyzje środowiskowe lub nadal toczą się postępowania administracyjne, mimo że były nielegalne. Po zeszłorocznej zmianie ustawy o odpadach i w sumie unieważnieniu zapisów WPGO dotyczących list zaakceptowanych spalarni, spodziewamy się, że ponad 30 samorządów może zgłosić propozycje budowy spalarni do ministerialnego rozporządzenia, wstępnie akceptującego listę instalacji do limitu 30 proc. spalanych odpadów komunalnych w stosunku do wszystkich wytwarzanych.

Tym, czym rzeczywiście samorząd powinien się pilnie zająć, nie są spalarnie, a oprócz usprawnienia selektywnej zbiórki jest budowa odpowiedniej wydajności kompostowni oraz biogazowi oraz uzyskanie dla nich decyzji ministra rolnictwa na produkt – kompost lub poferment, które będą mogły być wliczone do osiąganego poziomu recyklingu. Corocznie w systemie komunalnym powstaje ponad 4,8 mln ton bioodpadów. Wydajność kompostowni, które mają decyzję na swój produkt wynosi zaledwie 760 tys. ton. Niestety niewiele się słyszy o takich działaniach.

Czytaj w LEX: Baza Danych o Odpadach - najnowsze zmiany >