Wydatki na oświatę pogrążą finanse wielu samorządów, regionalne izby obrachunkowe będą miały problemy w ocenie tworzonych właśnie budżetów na przyszły rok. Samorządowcy z Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu zawnioskowali do Ministerstwa Edukacji Narodowej o przedstawienie na piśmie danych z wyliczeń subwencji oświatowej na 2020 r.

 


Subwencja oświatowa za mała na podstawowe wydatki

Według Marka Wójcika, pełnomocnika zarządu Związku Miast Polskich ds. legislacyjnych, wszystkie gminy będą musiały jeszcze więcej dopłacać do zadań edukacyjnych, również na wynagrodzenia dla nauczycieli. - Subwencji nie starcza nam na podstawowe wydatki, niestety trzeba będzie obniżyć poziom edukacji, jak tak dalej będzie – ostrzega.

Andrzej Porawski, dyrektor biura ZMP i sekretarz Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu podkreśla, że samorządy wiedzą, ile wynosi subwencja oświatowa, ale nie wiedzą, ile wydadzą na oświatę. - Chcemy rozmawiać z ministrem finansów i premierem, bo kontekst zwiększającej się luki w oświacie jest szerszy niż tylko oświatowy, rząd oczekuje od nas, żebyśmy rozwijali Polskę i inwestowali w rozwój, tego oczekują też mieszkańcy - mówi.

Grzegorz P. Kubalski, zastępca dyrektora biura Związku Powiatów Polskich zaznaczył, że w przypadku powiatów nie mówi się już o kwestii pozostawienia możliwości rozwojowych, ale o utrzymaniu się przy realizacji zadań bieżących na poziomie takim jak w roku 2019. - Szacujemy w powiatach, że mamy w zakresie pokrycia bieżących wydatków oświatowych deficyt między 1 mld a 1,5 mld zł, biorąc pod uwagę różnicę między rokiem 2020 a 2019 - mówi.

Wiele gmin nie złoży budżetu

Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, zwrócił uwagę, że miasto dostało środki z subwencji zapewniające tylko 65 proc. zaplanowanej podwyżki dla nauczycieli. - Nie tylko mówmy o zagrożonych inwestycjach, ale wiele gmin nie złoży budżetu w części dochodów bieżących – mówi.

Czytaj też: Samorządy tworzą budżety i szacują milionowe ubytki

Według Jacka Brygmana, wójta Cekcyna, członka zarządu Związku Gmin Wiejskich RP, szkoda, że coraz częściej mówi się o finansach w edukacji, a nie o jakości w edukacji. Jak podkreśla, jeśli subwencja oświatowa nie pokryje podstawowych kosztów funkcjonowania oświaty, nie tylko nie będzie środków na zadania inwestycyjne, ale zabraknie na zajęcia wyrównawcze, pracę z uczniami zdolnymi i inne zajęcia, które wcześniej funkcjonowały, co odbije się na jakości edukacji.

Gminy wiejskie po raz kolejny wnioskują o przywrócenie kompetencji w zakresie kształtowania sieci szkolnych. Jest to zdaniem ich przedstawicieli bardzo ważne szczególnie na terenach wiejskich, gdzie często za te same środki finansowe można by zracjonalizować wydatki, inaczej organizując sieć szkolną. - Kosztem w szkole jest oddział, prawie tyle samo kosztuje oddział 5- czy 8-osobowy, co 25- osobowy - przypomniał wójt.

Wniosek gmin wiejskich dotyczy odniesienia analiz resortu edukacji do liczby oddziałów - czy wzrosła czy spadła w stosunku do liczby uczniów i etatów nauczycieli. - Wtedy uzyskamy prawdziwe dane, czy wzrost subwencji oświatowej pokryje koszty funkcjonowania szkół – mówi Jacek Brygman.

Jan Grabkowski, starosta poznański, podkreśla, że nawet jego „bogaty” powiat też „dochodzi do ściany”. W 2019 roku subwencja oświatowa, którą otrzymał jego powiat to 50 mln zł, wydatki bieżące oświatowe to prawie 78 mln zł, wydatki na same płace to 56 mln. Na przyszły rok subwencja wyniesie niecałe 59 mln zł, wydatki bieżące 85 mln, same wydatki na wynagrodzenia - 64 mln. - Jeśli dodamy wydatki na utrzymanie administracji - jesteśmy bankomatem dla rządu, bo musimy finansować wydatki, które powinien pokrywać rząd - zaznacza.

Katastrofa finansowa w 2020 roku

Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia Śląskiego, powiedział wprost, że rok 2020 będzie rokiem katastrofy w samorządach. Posłużył się przykładem średnich miast, które nie prowadzą edukacji na poziomie szkół średnich. Wodzisław otrzymał subwencję oświatową na rok 2020 mniejszą o 1,3 mln zł przy wzroście kosztów związanych z podwyżkami wynagrodzeń o 9 mln zł rdr.

- To jest obraz w Polsce ziemskiej – 10 mln z dnia na dzień, można zrekompensować to wzrostami wpływów z podatku PIT, jednak wzrost ten rdr to 800 tys. zł, co nie zabezpiecza wzrostu minimalnego wynagrodzenia we wszystkich jednostkach administrowanych przez miasto – tłumaczył. Jak dodał sam wzrost minimalnego wynagrodzenia wraz z pochodnymi to ok. 1,1 mln zł.

Jak zauważył, informacja o dochodzie z udziału w PIT jest według stanu na koniec 2018 r. czyli nie uwzględnia skutków reform podatkowych wprowadzonych w tym roku. - Wykonanie bieżące będzie nam pokazywało, z czym się zmierzymy w roku 2020 - mówi.

Po spotkaniu z 30 samorządami różnych szczebli i wielkości z subregionu zachodniego woj. śląskiego okazuje się, że stoją one nie przed dylematem, czy będą inwestować, tylko jakich umów nie będą podpisywały, bo nie stać ich na wkład własny do projektów unijnych.

Chodzi także o te środki, które gminy wygrały jako granty czy mają otrzymać w wyniku konkursów. grantów. - Nie będzie nas stać na realizację zadań z bieżącej perspektywy, ani na przygotowanie się do absorpcji w nowej perspektywie – zaznacza.

Pilne jest spotkanie z premierem i ministrem finansów

Samorządowcy domagają się spotkania z prezesem Rady Ministrów i ministrem finansów. Prośbę o jego umożliwienie skierowali podczas posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. – Konieczne jest pilne spotkanie i rzeczowa rozmowa na prawdziwych liczbach i prawdziwych problemach mieszkańców – mówi Mieczysław Kieca.

Paweł Szefernaker, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, powiedział, że gwarantuje samorządowcom, iż wszystkie przedstawione przez nich sytuacje będą analizowane. - Nie może być takiej sytuacji w wielu samorządach, która prowadzi do tego, że będzie to ciężki rok – podkreślił. Co do spotkania z premierem, zaznaczył, że sytuacja związana z końcem kadencji i początkiem nowej na razie to uniemożliwia.