Podmiot, który prowadzi całodobową placówkę opiekuńczą dla osób z niepełnosprawnościami, przewlekle chorych lub osób w podeszłym wieku, jest zobowiązany do prowadzenia szczegółowej dokumentacji mieszkańców. Taki obowiązek wynika z art. 68a pkt 1 lit. g, h, I ustawy o pomocy społecznej. W dokumentacji powinno się znaleźć zaświadczenie lekarza o zasadności ograniczenia osobom przebywającym w placówce możliwości samodzielnego jej opuszczania oraz orzeczenia sądu opiekuńczego dotyczące ograniczenia możliwości samodzielnego opuszczania terenu placówki. Jesień Podlasia w Nurcu, która jest taką placówką, wymaganej dokumentacji nie posiadała.
- Mimo to, część mieszkańców nie może samodzielnie wychodzić poza budynek, z uwagi na ich stan zdrowia lub obawę ucieczki. W przeszłości zdarzały się takie sytuacje. Mieszkańcy korzystają z możliwości wychodzenia poza teren placówki sporadycznie. Brak jest też wystarczającej liczby pracowników, którzy mogliby systematycznie pełnić nadzór nad mieszkańcami podczas pobytu na świeżym powietrzu – czytamy w najnowszym raporcie Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur (KMPT) przy rzeczniku praw obywatelskich (RPO).
Przedstawiciele KMPT wskazują, że wszelkie ograniczenia możliwości opuszczania terenu placówki przez mieszkańców powinny opierać się na obowiązujących przepisach prawa. Konieczne jest zatem uzyskanie zaświadczenia od lekarza wydanego na czas określony nie dłuższy niż sześć miesięcy, wskazującego na zasadność takiego ograniczenia. Zaświadczenie musi być załączone do dokumentacji mieszkańca, a o samym fakcie zastosowania takiego rozwiązania musi być poinformowany sąd opiekuńczy, w którego okręgu znajduje się placówka. Dokument doręczany jest osobie przebywającej w placówce, a w przypadku osoby ubezwłasnowolnionej całkowicie – także jej przedstawicielowi ustawowemu.
Czytaj też w LEX: KPA po nowelizacji w lipcu 2025 r. – wyzwania dla ośrodków pomocy społecznej >
Przeczytaj także: Potrzeba większego nadzoru nad domami pomocy społecznej
Mieszkaniec DPS-u ma takie same prawa
Grzegorz Rajski, radca prawny, który specjalizuje się w przepisach z zakresu świadczeń rodzinnych, przypomina, że o kwestii zapewnienia mieszkańcom domów pomocy społecznej swobodnych wyjść dyskutuje się już od wielu lat. Osoby kierowane do domów pomocy społecznej w trybie administracyjnym, a także osoby umieszczane w placówkach zapewniających całodobową opiekę, przez wiele lat traktowano jak osoby ubezwłasnowolnione całkowicie, tylko i wyłącznie z powodu charakteru instytucji, w których je umieszczano.
- Domy pomocy społecznej najczęściej traktowane były jak „instytucje totalne”, takie jak szpital psychiatryczny, czy o zgrozo – zakład karny. Panowało ogólne i niczym nieuzasadnione przekonanie, że instytucje te, ograniczają wolność, w zakresie swobody wyjść, uczestnictwa w wydarzeniach kulturalnych czy chociażby w utrzymywaniu kontaktu ze znajomymi i rodziną. Z końcem 2019 r. ustawodawca definitywnie uciął wszelkie wątpliwości. Osoby korzystające z usług tego rodzaju instytucji mają swoje prawa i nie tracą ich, pomimo konieczności korzystania z usług całodobowych, o charakterze zbliżonym do medycznych – mówi mec. Rajski.
Ostatecznie nowelizacją przypomniano, że wszelkiego rodzaju ograniczenia wolności obywatelskich w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla m.in. jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony zdrowia, zgodnie z art. 31 ust. 3 Konstytucji. W nowelizacji wskazano więc wprost, że „Dom pomocy społecznej może określić zasady zgłaszania przez mieszkańców domu personelowi tego domu wyjść poza jego teren”. Z kolei wszelkiego rodzaju ograniczenia, to wyjątek od zasady. Dyrektor placówki może ograniczyć możliwość samodzielnego jej opuszczania, tylko na podstawie wyżej wspomnianego zaświadczenia lekarskiego.
- Dodatkowo ustawodawca zagwarantował kontrolę ograniczenia wolności pensjonariuszy, w tym między innymi koniecznością doręczenia „ograniczenia” w formie pisemnej samemu zainteresowanemu albo jego przedstawicielowi ustawowemu, a także i co niezwykle ważne, kontrolą sądu opiekuńczego tego rodzaju „decyzji”. Osoba zainteresowana, może także zwrócić się do sądu opiekuńczego o uchylenie tego zakazu. Sąd rozpoznaje sprawę niezwłocznie, w trybie procesowym, nie później jednak niż w terminie 14 dni od dnia wpływu wniosku o uchylenie ograniczenia – wskazuje mec. Grzegorz Rajski.
Rozkruszone leki w jedzeniu bez wiedzy mieszkańca
Raport Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur wylicza też inne nieprawidłowości w placówce Jesień Podlasia. Zezwolenie wojewody dotyczyło prowadzenia placówki zapewniającej całodobową opiekę dla osób z niepełnosprawnościami lub osób w podeszłym wieku. Tymczasem większość mieszkańców to ludzie starsi leczący się przewlekle oraz mający zdiagnozowane zaburzenia psychiczne. Zezwolenie obejmowało limit 48 miejsc, w rzeczywistości w placówce mieszkało 59 osób. Jej dyrektorka jest jednocześnie opiekunem prawnym i kuratorem dla trzech mieszkańców. W opinii KMPT nie zabezpiecza to interesów osób ubezwłasnowolnionych.
- W sytuacji, gdy osoba zarządzająca placówką jest jednocześnie przedstawicielem ustawowym osób przebywających w placówce całodobowej opieki, zachodzi ryzyko konfliktu interesów. Dyrektorowi placówki, który jest odpowiedzialny za mieszkańców, ich bezpieczeństwo, zapewnienie odpowiednich warunków materialnych oraz zarządzanie środkami finansowymi może być trudno zachować obiektywizm podczas pełnienia ww. funkcji – piszą przedstawiciele KMPT. Mieszkańcy nie mieli opieki psychologicznej, terapii zajęciowej ani rehabilitacji, choć ta ostatnia była wpisana w umowy. Nie zachowano norm metrażowych w pokojach kilkuosobowych, w placówce było brudno, a sprzęt używany przez mieszkańców niezadbany. Stan higieniczny mieszkańców także pozostawiał wiele do życzenia.
Zobacz też szkolenie online w LEX: „Bezpieczny pracownik socjalny” – środki ochrony pracowników >
W dokumentacji brakowało np. postanowienia sądu opiekuńczego w przedmiocie udzielenia zezwolenia na umieszczenie w placówce osób ubezwłasnowolnionych. Mieszkańcy zgłaszali zastrzeżenia do sposobu, w jaki niekiedy traktuje ich personel, który krzyczy, przeklina i komentuje schorzenia i ich zachowania. Leki dla mieszkańców przygotowuje dyrektorka, a aplikuje personel – bez przygotowania medycznego. Niektórzy mieszkańcy otrzymują leki rozkruszone w jedzeniu, bez swojej wiedzy, a fakt ten nie jest odnotowany w dokumentacji medycznej. Ta przechowywana jest razem z innymi dokumentami mieszkańca, nie oddzielnie ze względu na dane wrażliwe. Nie ma w niej m.in. zaleceń co do sposobu żywienia. I choć teoretycznie są dwie diety w placówce – ogólna i cukrzycowa, wywieszony jadłospis tego nie rozróżniał. - Ponadto w pierwszym dniu wizytacji na kolację mieszkańcom serwowany był ryż z sokiem i herbata. Wizytujące wyraziły wątpliwość, czy jest to pełnowartościowy posiłek oraz czy jest on odpowiedni dla osób chorujących na cukrzycę – czytamy w raporcie KMPT. Placówka zatrudnia za mało kadry, wizytujący nie otrzymali też grafiku pracy. Pracownicy nie przechodzili żadnych szkoleń, oprócz BHP i mieli bardzo szeroki zakres obowiązków. Dla przykładu kucharka miała aneks do umowy na stanowisko opiekuna, jednak wykonywała swoje pierwotne zadania. Mieszkańcy nie mogli też samodzielnie wietrzyć pokoi, gdyż tylko personel posiadał i dysponował klamkami do okien.
Czytaj też w LEX: Kontrola zarządcza w jednostce pomocy społecznej – tworzenie planu działalności >
Jest prokuratorskie śledztwo
Dr n. praw. Krzysztof Kurowski, przewodniczący Polskiego Forum Osób z Niepełnosprawnościami (PFON), badał DPS-y w ramach swojej pracy doktorskiej, dlatego nie jest zaskoczony nieprawidłowościami.
– Skala łamania praw człowieka w skontrolowanej przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich instytucji jest szokująca. Wspomniane badania prowadziłem 14 lat temu. Okazuje się, że wiele się nie zmieniło, a na wielu poziomach symboliczna jest niemożność otwarcia przez mieszkańca samodzielnie okna – mówi dr Kurowski. Uważa, że problem polega na tym, że społeczeństwo usprawiedliwia tego rodzaju działania. Potrafi uzasadnić łamanie praw człowieka, tak jakby mieszkańcom instytucji opiekuńczych one nie przysługiwały. Wiele osób zakłada, że tam się z tych praw nie korzysta, że nie są tam one potrzebne. Prowadzący tego rodzaju domy opieki korzystają z takiego przeświadczenia, przez co ewentualne ograniczenia nie są wprowadzane indywidualnie, lecz w stosunku do wszystkich mieszkańców.
- Aby cokolwiek zmienić, musimy przede wszystkim uświadamiać społeczeństwu, że mieszkańcy domów pomocy społecznej i innych tego rodzaju instytucji opiekuńczych mają takie same prawa, jak wszyscy inni ludzie, i że nie możemy akceptować ograniczania tych praw. Musimy zmienić wreszcie paradygmat opieki na myślenie w kategoriach wsparcia, w przypadku którego najważniejsza jest wola osoby w każdej sytuacji, gdy jest w stanie ją wyrazić – podkreśla Krzysztof Kurowski.
Sprawą mieszkańców Jesieni Podlasia w Nurcu zajęła się policja i Prokuratura Rejonowa w Bielsku Podlaskim. Postępowanie przygotowawcze prowadzone jest w kierunku narażenia mieszkańców domu pomocy Jesień Podlasia w Nurcu, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad osobami narażonymi, to jest o czyn z art. 160 par. 2 kodeku karnego.
Zobacz też szkolenie online w LEX: Kontrole w pomocy społecznej 2025 - odpowiedzialność kierownika JOPS >
Cena promocyjna: 119 zł
|Cena regularna: 119 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 83.3 zł












