Katarzyna Kubicka-Żach: Jakie główne ustalenia poczyniono podczas spotkania „okrągłego stołu” ds. zagospodarowania przestrzennego?

Robert Krzysztof Nowicki: Rozpoczęliśmy prace nad reformą planowania przestrzennego i projektem ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym. Podczas spotkania otwierającego w ministerstwie doszło do pierwszych ustaleń. Dyskutowaliśmy z udziałem szerokiego kręgu podmiotów – administracji, samorządów terytorialnych, izb architektów, urbanistów i inżynierów.

Główna decyzja to powołanie zespołu przy ministrze rozwoju. Będzie to organ opiniodawczy ministra, który zajmie się pracą nad zmianami w zagospodarowaniu przestrzennym. Przewodniczącym zostanie dyrektor departamentu polityki przestrzennej. W jego skład wejdą środowiska administracyjne i eksperckie. Obecnie pracujemy nad zarządzeniem ministra, które ma ustanowić to ciało. Grupa powstanie w ciągu miesiąca, chciałbym, żeby rozpoczęła prace w ciągu 3 tygodni. Spotkania będą odbywać się regularnie. Takie zespoły były już powoływane m.in. w przypadku Prawa budowlanego.

 


Czym się zajmą eksperci przede wszystkim?

Główne cele prac zespołu to zintegrowanie planowania na poszczególnych poziomach – w skali strategii rozwoju kraju, województw, powiatów i gminy. W tym stworzenie efektywnych narzędzi ogólnych planowania przestrzennego, takich jak plan zabudowy, który ma być miejscowym aktem prawa. Chcemy umożliwić szerszy udział społeczny, bo w procesie planowania należy uwzględnić wszystkie strony. Uważam, że najlepiej jest, gdy plany są konsultowane z udziałem mieszkańców, na których ich realizacja wywiera wpływ. Zapobiega to występowaniu konfliktów społecznych.

Gdzie dostrzega pan punkty zapalne, jakie mogą wystąpić w dyskusji?

Wyzwaniem jest kwestia ustalenia z samorządami kosztów wynikających z wprowadzenia planów w życie i znalezienie finansowania razem z Ministerstwem Finansów na to, żeby zmniejszyć ryzyko ponoszenia kosztów wyłącznie przez gminy.

Przedstawiciele samorządów gminnych poruszyli w dyskusji m. in. temat renty planistycznej, która jest obecnie w ustawie przewidziana w przedziale od 0 do 30 proc. To należy gruntownie przedyskutować.  Ważne jest też spójne planowanie kaskadowe – od kierunkowej strategii rozwoju kraju do województw, powiatów i gmin. Istotny jest też temat decyzji środowiskowych – w każdym przypadku potrzeba przeprowadzenia analizy oddziaływania na środowisko inwestycji. To również było przedmiotem spotkania.

Na problem musimy spojrzeć w dwojaki sposób. Po pierwsze planowanie przestrzenne to kwestia jakości życia i spojrzenia na odpowiedzialny rozwój przestrzeni. Rozbudowa miejscowości przez rozproszenie skupisk zabudowy nie jest korzystna dla gmin. Przede wszystkim jakość życia mieszkańców wiąże się z dostępem do infrastruktury technicznej i społecznej, planowym rozwojem tkanki miejskiej. Musi ona być równomiernie rozwijana. Jeżeli w danej części gminy są plany, a w innej nie ma, powoduje to, że gmina rozwija się niespójnie.

Czytaj też: Resort inwestycji szykuje rewolucję w planowaniu przestrzennym>>

Jakie są skutki prowadzenia takiej polityki?

Koszty realizacji infrastruktury przy rozproszeniu są wyższe. Studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, które dzisiaj obowiązują na wielu terenach, nie gwarantują skutecznej realizacji zamierzeń gmin.

Doszło do tego, że przeszacowane są zasoby terenów na mieszkalnictwo. WZ (decyzje o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu), które miały być wydawane wyjątkowo, stały się regułą. Spotkanie wprowadzające miało na celu pokazanie, z czym mamy do czynienia i jakie prace zostały już wykonane.

Ostatecznym celem jest wejście w życie nowej ustawy. Jakie przewiduje pan ewentualne terminy?

Główny cel to nowa ustawa. Planujemy, że do połowy roku przedstawimy główne założenia prac.  Zaproponowaliśmy trzyletni termin vacatio legis, żeby gminy i inwestorzy mieli czas na dostosowanie się do nowych warunków. To oczywiście na razie propozycja.

Czy pana zdaniem dyskusje będą budziły kontrowersje?

Na spotkaniu było ok. 50 osób, deklarowane zaangażowanie jest bardzo wysokie, samorządy coraz częściej dostrzegają problem rozproszenia zabudowy i przeznaczenia terenów na różne cele. Zależy im więc na tym, żeby kwestia planowania została rozstrzygnięta.

Ustawa jest też oczywiście ważna dla architektów i urbanistów, ruchów miejskich. Jeśli mówimy o konsekwencjach złego planowania i chcemy poprawić jakość życia, choćby poprzez czystsze powietrze, musimy przez planowanie tak budować tkankę miejską, żeby infrastruktura ciepłownicza szła w parze z rozwojem miasta.

Myślę, że będą różnice zdań. Gdyby to była łatwa dyskusja, to problem byłby rozwiązany już dawno. Dyskusja nad zmianą systemu zagospodarowania przestrzennego trwa od kilkunastu lat. Chciałbym zakończyć ją w postaci dobrego aktu normatywnego.