W concertinę (nazywaną też drutem żyletkowym albo ostrzowym), która została rozpostarta wzdłuż zapory na granicy z Białorusią oraz na rzecznych odcinkach granicy, a także na granicy z Obwodem Królewieckim, wpadają dzikie zwierzęta. Pierwszej pomocy udzielają im zwykle strażnicy graniczni, żołnierze, czasem na pomoc wyzwani są myśliwi lub osoby z ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt. Ale później, do wzięcia odpowiedzialności za czworonożne ofiary śmiercionośnego drutu poczuwają się nieliczne gminy.

A pomoc i leczenie dzikich zwierząt zaplątanych w concertinę, a także utylizacja zmarłych zwierząt to niemałe koszty, zwłaszcza gdy dotyczą np. półtonowego łosia. Fundacja Niech Żyją, we współpracy z Siecią Obywatelską Watchdog Polska, zapytała przygraniczne gminy o te wydatki. Zdecydowana większość z nich odpowiedziała, że ich nie ponosi, a część gmin w ogóle nie wie – albo udaje, że nie wie – o takich sytuacjach. Tymczasem skala problemu jest niemała.

 

Oficjalnie nie ma problemu

Najczęściej z przypadkami rannych i zabitych zwierząt stykają się pogranicznicy.

- W przypadku ujawnienia rannej zwierzyny, zawsze przede wszystkim udzielamy pomocy, np. pomagając wyplątać się zwierzętom z wnyków kłusowniczych. Zgodnie z procedurą, o rannych zwierzętach informuje się przedstawiciela właściwego terytorialnie nadleśnictwa, przedstawiciela właściwego terytorialnie koła łowieckiego i powiatowego lekarza weterynarii. Natomiast, w przypadku ujawnienia padłej zwierzyny informuje się przedstawiciela urzędu gminy terytorialnie odpowiedzialnego za usuwanie padłych zwierząt, przedstawiciela właściwego terytorialnie koła łowieckiego oraz właściwego terytorialnie nadleśnictwa. W przypadku ujawnienia padłego dzika dodatkowo też powiatowego lekarza weterynarii– tłumaczy Anna Michalska, rzecznik prasowa Komendanta Głównego Straży Granicznej.

Większość przygranicznych leśnictw i kół łowieckich na pytania zadane przez Fundację Niech Żyją i Sieć Obywatelską Watchdog Polska odpowiedziało, że niewiele wiedzą albo sprawa ich nie dotyczy. A Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Białymstoku, który teoretycznie powinien być informowany o takich zdarzeniach podaje, że nie napływają do niego informacje o zwierzętach, które padły albo zostały ranne w concertinie na granicy z Białorusią i nie uczestniczył w zapewnieniu pomocy takim zwierzętom.

Przedstawiciele różnych organizacji wskazują, że zdarzeń z udziałem zwierząt zaplątanych w concertinie na terenie powiatu było co najmniej kilkadziesiąt, jak nie więcej. Mieszkańcy przygranicznych wsi nieoficjalnie mówią o tym, że do umierających tak zwierząt wzywani są rzeźnicy, gdyż dobre mięso nie może się marnować. Być może dlatego brakuje oficjalnych informacji o utylizacji martwych zwierząt, które zginęły w drucie żyletkowym.

 

Gminy przerzucają obowiązek na państwo

Wśród gmin powszechny jest pogląd, że zwierzęta w concertinie to kwestia państwa, a nie samorządu. Urząd Gminy w Bartoszycach w odpowiedzi dla fundacji wskazuje, że zgodnie z art. 3 ust. 2 pkt 15 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, gminy mają zapewnić usuwanie, transport i unieszkodliwianie zwłok bezdomnych zwierząt lub ich części oraz współdziałać z przedsiębiorcami podejmującymi działalność w tym zakresie. Według urzędników, tak sformułowany przepis stanowi, że obowiązek ten dotyczy wyłącznie zwierząt bezdomnych, czyli zwierząt domowych lub gospodarskich, które powyższa ustawa odpowiednio definiuje. Powołując się na art. 2 ustawy Prawo łowieckie wskazują, że zwierzęta łowne w stanie wolnym, jako dobro ogólnonarodowe, stanowią własność Skarbu Państwa i to państwo ponosi koszty jego leczenia, udzielania pomocy bądź unieszkodliwiania jego zwłok.

- Przedstawiona teza znajduje potwierdzenie również w ustawie  o ochronie zwierząt, która art. 11 ust. 1 nadaje gminie kompetencje podejmowania działań w stosunku do zwierząt bezdomnych – wskazuje gmina.

Pojawia się też argument, że pas drogi granicznej jest własnością Skarbu Państwa, pozostającą pod ścisłą kontrolą odpowiednich Oddziałów Straży Granicznej. Obowiązek usuwania padłych zwierząt z terenów nieruchomości należy więc do właściciela, posiadacza lub zarządzającego nieruchomością zgodnie art. 22 ust. 1 pkt 3 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.

 

Gminy nie mają podstaw do uchylania się od obowiązków

Regułą jest, że podmiotem odpowiedzialnym za organizację udzielania pomocy ranionym zwierzętom oraz uprzątania i utylizacji zwierząt martwych jest właściwa miejscowo gmina. Wynika to nie tylko z ogólnego domniemania jej kompetencji wynikającego z art. 6 ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym, ale też z art. 7 ust. 1 pkt 1 tej ustawy w związku z art. 2 ust. 1 i art. 4 ustawy o ochronie przyrody.

Radca prawny Adam Kuczyński wyjaśnia, że podmiotem odpowiedzialnym za uprzątanie i utylizację ciał martwych zwierząt w przestrzeni publicznej w tym rzeki i jej brzegu (art. 211 ust. 2 Prawa wodnego), jest co do zasady właściwa miejscowo gmina, co wynika wprost z art. 3 ust. 1 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Obowiązek ten jest doprecyzowany w art. 3 ust. 2 pkt 15 ww. ustawy, który to przepis nakłada obowiązek zapewniania przez gminy zbierania, transportu i unieszkodliwiania zwłok bezdomnych zwierząt lub ich części oraz współdziałania z przedsiębiorcami podejmującymi działalność w tym zakresie.

- W tym miejscu należy wyjaśnić, iż obowiązek ten, wbrew pozorom, nie dotyczy jedynie zwierząt bezdomnych w rozumieniu art. 4 pkt 16 ustawy o ochronie zwierząt, to jest zwierząt domowych lub gospodarskich, które uciekły, zabłąkały się lub zostały porzucone przez człowieka, a nie ma możliwości ustalenia ich właściciela lub innej osoby, pod której opieką trwale dotąd pozostawały. Wynika to z faktu, iż art. 3 ust. 2 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach ma charakter przykładowy, nieenumeratywny. Od domniemania kompetencji gminy w tym zakresie tego przewidziano wyjątek w art. 5 ust. 4 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, zgodnie z którym obowiązek ten ciąży na właściwym zarządcy drogi publicznej – tłumaczy Adam Kuczyński.

Status concertiny

Pozostaje jeszcze kwestia statusu concertiny i tego, czy gminy mają obowiązki wobec zwierząt także na pasie granicznym.

Adam Kuczyński wyjaśnia, że concertina może być elementem "bariery", o której mowa w specustawie o budowie zabezpieczenia granicy państwowej lub stanowić urządzenie służące zabezpieczenie granicy państwowej, o którym mowa w art. 10 ustawy o ochronie granicy państwowej. Oba akty prawne nie przewidują żadnych szczególnych regulacji dotyczących pomocy rannym zwierzętom lub uprzątania i utylizacji ich martwych ciał.

- Tym samym w mocy pozostają unormowania ogólne, omówione powyżej – mówi Adam Kuczyński.

Istnienie "nadzwyczajnych" urządzeń granicznych, takich jak concertina, może generować po stronie gmin dodatkowe koszty m.in. związane z pomocą zwierzętom rannym w drucie żytetkowym czy koszty utylizacji martwych zwierząt. Zdaniem Adama Kuczyńskiego, gmina może skorzystać z art. 323 ust. 2 prawa ochrony środowiska w związku z art. 325 prawa ochrony środowiska i pozwać Skarbu Państwa o naprawienie szkody wynikającej z oddziaływania urządzeń granicznych na środowisko.

 

Nowość