Przygotowywany przez rząd projekt ustawy o publicznym transporcie zbiorowym cały czas się zmienia, a według ekspertów wciąż brakuje pomysłów na rozwiązanie problemu połączeń autobusowych poza miastami. – Nikt nie chce słuchać specjalistów – mówi o projekcie Piotr Rachwalski z Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei.

Konieczne regulacje

Według niego regulacje prawne są konieczne i powinny obejmować też system ulg. - Linia komunikacyjna to przynajmniej 10 połączeń dziennie, inaczej coraz więcej dokładamy – mówi. I przypomina, że cięcie połączeń było przyczyną upadku kolei.

Jak podkreśla Michał Leman, dyrektor zarządzający w firmie FlixBus Polska Sp. z o.o., w obecnym stanie prawnym nie jest możliwe stworzenie niektórych połączeń, zmiany są więc niezbędne. - Cały czas około 13 mln Polaków jest wykluczonych z transportu w ogóle, co powoduje, że tracimy pieniądze, bo te osoby zapłaciłyby przecież za przejazd - mówi.

Czytaj też: W PKS wsiąść, tylko skąd go wziąć>>
 

Linii musi być tyle, żeby się opłacało je tworzyć

Eksperci podkreślają, że ważne jest stworzenie kompleksowego planu, bo nie wystarczy nowy autobus, jeśli jeździ za rzadko. Nie warto, żeby autobus za pół miliona stał, on ma jeździć – podkreślają. Ich zdaniem tylko dobra oferta przyciągnie ludzi, bo autobus ma konkurować z samochodem osobowym. Przysłowiowe dwa kursy na dzień nie wystarczą – optymalna częstotliwość to co półtorej godziny poza miastem i co pół godziny w mieście. – Autobus powinien jeździć od godziny 5 do 23, wtedy będzie tani – podkreśla Krzysztof Baranowski, starosta lipnowski, który na swoim terenie zorganizował transport autobusowy. Na terenie powiatu obecnie wykonywanych jest ok. 200 kursów dziennie.

Konieczny gospodarz

Jak mówią eksperci, transport publiczny pozostawiony został „samemu sobie”, jednocześnie w dużych miastach nastąpił rozwój transportu tramwajowego. Powód? Transport typu PKS nie ma gospodarza, bo został przekazany „niewidzialnej ręce rynku”.

Zdaniem Piotra Rachwalskiego najbardziej właściwym podmiotem do organizacji przejazdów jest powiat. – Właśnie do tego są one potrzebne, gmina jest za mała, przydałoby się wskazać ustawowo, że powiat jest odpowiedzialny za transport publiczny - mówi.

Krzysztof Baranowski podkreśla natomiast, że nie uważa innych niż powiatowi, przewoźników, którzy działają na jego terenie, za konkurencję. – Nie wchodzimy sobie w drogę – mówi. Zaznacza jednak, że nie ma spójnego systemu, żeby porozumieć się z przewoźnikami, którzy świadczą usługi w transporcie. Jego zdaniem ważne jest też przypisanie konkretnej odpowiedzialności do konkretnych osób. Samorządy miały być zobowiązane do zajęcia się tym problemem i wprowadzania rozwiązań transportowych.

Dokładać i… zyskiwać

 - Miałem pytania: będziesz dokładał do transportu? Ale skoro dopłacam do oświaty, kultury, zdrowia, to dlaczego nie do transportu? Przecież to są podatki mieszkańców! – mówi starosta.

I dodaje, że do powiatowych szkół średnich przyjeżdża coraz więcej młodzieży, właśnie dzięki transportowi. - A jeden uczeń to ok. 6 tys. zł z subwencji. Mogę wiec mówić, że nie dołożę do oświaty – zauważa. Obecnie powiat ok. 1 mln zł rocznie dokłada do oświaty. – Jeśli dzięki transportowi ma być mniej, to jeszcze lepiej – podkreśla Krzysztof Baranowski. - Trzeba odwagi, w radzie powiatu jej nie brakowało – mówi.

 

 

Jak wyprowadzić transport z miast?

Maria Andrzejewska, dyrektor Centrum UNEP/GRID, jest zdania, że żeby wyprowadzić samochody z miast, trzeba zapewnić dobry transport publiczny i miejsca do parkowania na obrzeżach miast. To tam osoby dojeżdżające spoza miast będą mogły zostawić samochód i przesiąść się do środków transportu publicznego.

Jej zdaniem kluczowa jest sprawność systemu transportowego. Za nie do końca trafne uważa dyskusje na temat wypierania w miast autobusów na rzecz większych przestrzeni dla rowerów czy deskorolek, bo nie każdy może nimi się poruszać, np. osoby starsze. Ważne jest jednak nastawienie na rozbudowę infrastruktury dla pieszych czy np. systemy car sharingu. - Musi być szybko, cicho, czysto i tanio – podsumowuje.

Czytaj też: Car-sharing innowacyjnym elementem transportu miejskiego>>

Jedna baza rozkładów

Według ekspertów trzeba upraszczać system, należy m.in. dążyć do jednej bazy rozkładów jazdy i jednej oferty biletowej na całej drodze podróży.

Piotr Rachwalski podkreśla, że skandalem jest to, że w Polsce na system dopłat do biletów przeznacza się miliony złotych rocznie, a nie można sprawdzić dojazdu do danej wsi czy miejscowości w internecie, bo nie ma jednej bazy, w której można sprawdzić wszystkie połączenia w Polsce. - Mimo że płacimy za to z publicznych pieniędzy, taka baza nie powstała, a dużo czasu zajmuje, zanim się sprawdzi połączenia w różnych portalach - mówi.

Pasażerowie się przesiadają

Według Michała Lemana tylko jeden przewoźnik w Polsce jest skomunikowany z koleją – w woj. opolskim. Tymczasem integracja jest kluczowa, bez niej, bez siatki połączeń, nie da się skoordynować transportu. - Pasażerowie nie muszą korzystać z bezpośredniego połączenia – jeśli wiedzą, że przyjedzie kolejny autobus, chętnie korzystają z dojazdów łączonych – mówi.

Potrzebne spójne prawo

Starosta lipnowski oczekuje teraz na konkretne rozwiązania ustawowe i konkretne przypisanie funkcji do transportu w Polsce. - Marszałek niech organizuje przewozy między powiatami, starosta na terenie powiatu, wójt musi się podjąć odpowiedzialności na terenie gminy – wylicza.

Dodaje, że w samorządzie możliwe jest zawieranie umów i porozumiewanie się. Jego powiat wprowadził rozwiązanie, dzięki któremu dzieci i młodzież jeżdżą bezpłatnie w autobusach samorządowych. – I tak pojazdy jeżdżą, i tak tankują paliwo – mówi.

Jak odbudować transport publiczny?

Maria Andrzejewska jest zdania, że niezbędna jest kreatywność i wychodzenie naprzeciw mieszkańcom. Uświadomienie zarządzającym, że trzeba się pochylić nad kwestią transportu lokalnego, który będzie odpowiadał oczekiwaniom społeczności lokalnej. Poza terenami miejskimi konieczna jest sprawna komunikacja do miasta. - Przyszłość w miastach wszyscy wyobrażają sobie bez korków, a tak może być wtedy, gdy będzie dobrze zorganizowany transport publiczny. Ważna jest też karalność pewnych zachowań, m.in. niewłaściwego parkowania - mówi.

Według starosty lipnowskiego niezbędna jest pomoc wójtom, starostom i marszałkom w uzyskaniu środków na zakup nowych pojazdów. - Przyszłość będzie się opierała na transporcie publicznym. Jeśli dojdziemy do momentu, że będzie jeździło jeszcze więcej samochodów, to wręcz rozjadą małe miasta powiatowe, nie mówiąc o parkingach, których brakuje – zaznacza. Zauważa też, że ludzie przeprowadzają się poza miasta. Kiedy będzie dobrze zorganizowany transport publiczny, to nie będą jechali autem, bo mają trudności z zaparkowaniem, więc będą musieli parkować na obrzeżach.