Facebook blokuje konta, których użytkownicy łamią zasady społeczności. Zakazane jest m.in. promowanie i nagłaśnianie: "brutalnych przestępstw, kradzieży oraz oszustw oraz publikowanie treści propagujących nienawiść. Te ostatnie Facebook próbuje zdefiniować jako wypowiedzi atakujące poprzez odniesienie do tzw. cech chronionych, takich jak rasa, pochodzenie, narodowość, wyznanie, orientacja seksualna, płeć, tożsamość płciowa, poważna choroba lub niepełnosprawność.

 

NASK pomaga przy zdjęciu bana z Facebookowego konta>>

 

Nie tylko hejt

Ofiarą blokady padli w 2016 r. narodowcy, zablokowano profile Marszu Niepodległości, Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo-Radykalnego i Ruchu Narodowego. W momencie organizacyjnego wzmożenia, związanego z obchodami 11 listopada, blokada była dużym ciosem dla środowisk narodowych. Konta portal przywrócił m.in. po interwencji władz - w tym Ministerstwa Cyfryzacji. Resort zaangażował się nawet w stworzenie dodatkowego systemu odwołań. Na mocy porozumienia z Facebookiem, po wyczerpaniu procedur na portalu, można skorzystać z aplikacji udostępnianej przez NASK i złożyć dodatkowe odwołanie.

 

 

Taki system odwołań okazuje się być niewystarczający, czego dowodzi sprawa Społecznej Inicjatywy Narkopolityki (SIN), grupy  aktywistów, która od prawie 10 lat prowadzi w Polsce edukację narkotykową, przestrzegając przed szkodliwym działaniem substancji psychoaktywnych i pomagając ludziom.
- Blokując nasze kanały komunikacji, Facebook utrudnił nam pomaganie osobom, które tego najbardziej potrzebują. Podważył też naszą reputację, sugerując, że robimy coś niezgodnego z prawem – uważa Jerzy Afanasjew z SIN.

POLECAMY: Dokumentacja ochrony danych osobowych ze wzorami >

- Uważamy, że doszło do naruszenia dóbr osobistych stowarzyszenia i ograniczono mu możliwość działania, ponieważ to właśnie Facebook był platformą, która pozwalała mu na dotarcie do grupy docelowej - mówi Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon -  Uważamy, że portale społecznościowe, takie jak Facebook czy Youtube, powinny spełniać szczególne standardy, co bierze się z ich dominującej pozycji na rynku i specyfiki – w praktyce nie mają bowiem większej konkurencji, jeżeli chodzi o zasięg, a jednocześnie stały się istotnymi kanałami za pośrednictwem których możemy obecnie realizować wolność słowa - tłumaczy.

Zobacz: Czy konieczne jest uzyskanie zgody uczestnika programu lojalnościowego na rozpoczęcie komunikacji marketingowej na Facebooku? >

 

Decyzja o blokadzie bez uzasadnienia

Tłumaczy, że obecnie nie ma jasnych zasad dotyczących blokowania kont - w regulaminie nie ma nic o uzasadnieniu podejmowanych decyzji, szczegółach procedury odwoławczej czy innych gwarancjach, chroniących użytkowników przed arbitralnością usuwania treści.

Zobacz: Czy osoba kierująca urzędem może upubliczniać na prywatnym profilu na portalu Facebook dokumenty lub pisma urzędowe? >

- Facebook powinien podawać użytkownikowi, na jakiej podstawie podjął decyzję o zablokowaniu konta, tj. m.in jaka konkretnie treść została uznana za naruszenie, jaki punkt regulaminu złamano i dlaczego. Powinien też dać mu realną możliwość zakwestionowania tej decyzji - umożliwić przedstawienie argumentów na swoją obronę - podkreśla Dorota Głowacka. Dodaje przy tym, że nie wykluczałoby to możliwości przeciwdziałania hejtowi w internecie - transparentne zasady blokowania kont nie stoją w opozycji do walki z mową nienawiści.

 

Do sądu po zdjęcie blokady

Zdaniem prawniczki Panoptykonu, prawo powinno dawać możliwość odwołania się od decyzji Facebooka do sądu, bo - jako że nie zawsze dochodzi do naruszenia dóbr osobistych - obecne przepisy nie zapewniają wystarczającej ochrony. Podobnego zdania jest profesor Jacek Janowski z Politechniki Warszawskiej.

 

 


 

- Obecnie ma żadnych narzędzi, by kontrolować decyzje Facebooka. Interwencje podejmowane przez władze są na ogół zbywane lakoniczną formułką o tym, że konto zablokowano zgodnie z regulaminem portalu. Tymczasem takie mechanizmy powinny powstać, bo suwerenne państwo powinno mieć możliwość interwencji w sprawach, które dotyczą podstawowych praw jego obywateli - tłumaczy.

 

Dodaje, że teraz - nawet jeżeli dojdzie do naruszenia dóbr osobistych - użytkownik nie ma możliwości skutecznego dochodzenia swoich praw, bo właściwym sądem jest np. ten w Irlandii. W praktyce te sprawy rozpatrywane są przez wąskie grono osób w zarządzie korporacji. Dlatego państwo powinno mieć możliwość stworzenia odrębnej procedury odwoławczej. Zdaniem prof. Janowskiego to, do jakiego sądu miałby się zwrócić użytkownik, zależałoby od okoliczności sprawy - czy w grę wchodziłoby wykroczenie, czy naruszenie dóbr osobistych.

Zobacz: Czy w świetle RODO przedsiębiorca prowadzący tzw. fanpage w serwisie Facebook jest administratorem danych osobowych użytkowników Facebooka, którzy polubią ten fanpage? >