Zgodnie z art. 6 ust. 2 pkt 10 ustawy o ochronie zwierząt przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu i cierpień, w tym właśnie również utrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania, w tym utrzymywanie ich w stanie rażącego zaniedbania. Definicję rażącego zaniedbania znajdziemy z kolei w art. 4 pkt 11 ustawy o ochronie zwierząt, który stanowi, że przez rażące zaniedbanie rozumie się drastyczne odstępstwo od określonych w ustawie norm postępowania ze zwierzęciem, a w szczególności w zakresie utrzymywania zwierzęcia w stanie zagłodzenia, brudu, nieleczonej choroby, w niewłaściwym pomieszczeniu i nadmiernej ciasnocie.

- Utrzymywanie zwierzęcia w nieleczonej chorobie może stanowić przestępstwo z art. 35 ust. 1a ustawy o ochronie zwierząt, ponieważ jest to jedna z form znęcania się nad nim zgodnie z art. 6 ust. 2 pkt 10 tej ustawy – mówi Agata Jędroś, radca prawny w Olesiński i Wspólnicy Sp. K.

Zwraca uwagę, że jest to powszechna forma znęcania się nad zwierzętami, spowodowana zarówno wysokimi cenami leków dla zwierząt i kosztami usług weterynaryjnych, kiepskim dostępem do weterynarzy w małych miejscowościach, jak i niefrasobliwością czy brakiem empatii opiekunów zwierząt.

- Sądy w wyrokach wskazują, że brak podjęcia przez właściciela działań zmierzających do udzielenia pomocy weterynaryjnej zwierzęciu, które cierpiało i odczuwało ból, w sytuacji gdy właściciel zdawał sobie z tego sprawę, może wypełniać znamiona przestępstwa znęcania się nad zwierzęciem. Zazwyczaj długotrwały brak poddania zwierzęcia leczeniu weterynaryjnemu, pomimo widocznych, rozległych ran czy też stwierdzonych ciężkich schorzeń jest rozpatrywany właśnie w ramach znamienia rażącego zaniedbania zwierzęcia i kwalifikowany jako znęcanie się nad zwierzęciem – tłumaczy Emilia Kudasik-Gil, radca prawny, prowadząca własną kancelarię.

Jak wyjaśnia, jeżeli właściciel bądź opiekun zwierzęcia wiedział o jego chorobie, zdawał sobie sprawę z tego, że zwierzęciu przez dłuższy czas coś dolega i wymaga ono leczenia, możemy mówić o tym, że doszło do utrzymywania zwierzęcia w stanie rażącego zaniedbania poprzez utrzymywanie go w stanie nieleczonej choroby, a więc do znęcania się nad nim w myśl art. 6 ust. 2 pkt 10 ustawy o ochronie zwierząt.

- Oczywiście "dłuższy czas" będzie rozumiany różnie, w zależności od stanu faktycznego sprawy, przy czym co do zasady nie możemy wykluczyć, że niekiedy wystarczy już kilka dni zaniechania podjęcia działań w tym zakresie przez opiekuna zwierzęcia – dodaje mec. Kudasik-Gil.

 

Zamiar bezpośredni w odniesieniu do czynności sprawczej

Przestępstwo to można w świetle ugruntowanego orzecznictwa sądów popełnić wyłącznie umyślnie, w zamiarze bezpośrednim.

- Przestępstwo to ma jednak specyficzny charakter i to wobec jakich elementów powinien być badany ten zamiar wielokrotnie wyjaśniał Sąd Najwyższy, a nadal spotyka się to z niezrozumieniem organów ścigania, a czasem nawet samych sądów. Zamiar ten powinien być badany w odniesieniu do czynności sprawczej, a nie skutku w postaci celowego zadania zwierzęciu bólu czy cierpień, a to co deklaruje właściciel/opiekun w zakresie tego, że on przykładowo nie chciał wyrządzić zwierzęciu krzywdy, czy też, że nie zdawał sobie sprawy z naganności swojego postępowania nie powinno mieć większego znaczenia – tłumaczy Agata Jędroś.

W wyroku z dnia 19 października 2023 r. (I KK 84/23), Sąd Najwyższy stwierdził, że „ból lub cierpienie zwierzęcia mają charakter zobiektywizowany i ich rzeczywisty byt jest niezależny od tego, czy sprawca wprost do nich dążył. Przedmiotem ochrony ustawowej jest bowiem ochrona zwierząt przed cierpieniem i bólem, zaś na ich doznanie nie ma w praktyce wpływu motywacja sprawcy.”

Z kolei w wyroku z 7 lipca 2020 r. (II KK 222/19) SN podkreślił, że „do bytu przestępstwa znęcania się nad zwierzętami nie jest konieczne dążenie sprawcy wprost do zadania zwierzęciu cierpienia. Jakkolwiek w swoich judykatach podkreślał, że co prawda przestępstwo znęcania się nad zwierzętami w swojej konstrukcji wymaga zaistnienia po stronie sprawcy winy umyślnej w zamiarze bezpośrednim, to zamiar ten badać należy w odniesieniu do samej czynności sprawczej, nie zaś do woli sprawcy zadania bólu lub cierpienia zwierzęciu”.

- Istotne jest tutaj, czy sprawca mógł być świadomy, że zwierzę jest chore i świadomie zaniechał podjęcia czynności, do których obliguje go ustawa o ochronie zwierząt, tj. np. widział, że zwierzę się drapie, ma widoczne objawy choroby pasożytniczej, schudło, jest osowiałe, ma guzy widoczne na zewnątrz, a jednak nie zrobił nic, aby temu przeciwdziałać i nie ma tutaj większego znaczenia, dlaczego temu nie przeciwdziałał – wyjaśnia Agata Jędroś.

 

Cena promocyjna: 179.1 zł

|

Cena regularna: 199 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 59.7 zł


Nie zawsze nieleczenie zwierzęcia jest przestępstwem

Może zdarzyć się sytuacja, że opiekun nie leczy zwierzęcia, ale faktycznie nie można przypisać zamiaru bezpośredniego. Zdaniem Agaty Jędroś może to mieć miejsce wyłącznie wtedy, kiedy taki właściciel faktycznie właściwie sprawuje opiekę nad swoim zwierzęciem, ale przykładowo z uwagi na całkowicie bezobjawowy przebieg choroby, nie miał realnej możliwości jej wcześniejszego wykrycia, czy też był wprowadzany w błąd przez nierzetelnego lekarza weterynarii albo przekazał opiekę nad zwierzęciem innej osobie i nie miał wpływu/świadomości, że ta osoba utrzymywała zwierzę w stanie nieleczonej choroby. 

Najczęściej jednak właściciele świadomie nie podejmują jakichkolwiek działań, ponieważ traktują swoje zwierzęta przedmiotowo i nie mieści im się w głowie, że będą musieli ponieść koszty (często wysokie) leczenia zwierzęcia, czy też podjąć z tego powodu określony wysiłek (np. jeździć do lekarza weterynarii).

Przepisy sobie, życie sobie

Z doświadczeń mec. Jędroś wynika, że organy zbyt często przyjmują bez głębszej analizy absurdalne tłumaczenia opiekunów zwierząt, jak twierdzenia, że nie chcieli zrobić krzywdy, nie wiedzieli, że tak trzeba czy nie mieli funduszy na leczenie zwierzęcia, co prowadzi do bezpodstawnego uznawania, że takiej osobie nie można przypisać zamiaru bezpośredniego, a co za tym idzie umorzeń postępowań lub powoduje, że zasądzane kary nie są adekwatne.

- W orzecznictwie sądów podkreśla się, że brak środków finansowych na leczenie zwierzęcia nie wyłącza przestępności czynu. Przyjęcie odmiennej interpretacji pociągałoby za sobą pozbawienie zwierząt jakiejkolwiek ochrony, w przypadkach gdy np. ktoś, kogo nie stać na utrzymywanie zwierzęcia, przyjmuje je pod swoją opiekę, a następnie doprowadza do jego cierpienia nie lecząc go z uwagi na brak środków - komentuje Maria Januszczyk, wiceprezeska Stowarzyszenia Prawnicy na Rzecz Zwierząt, doktorantka SDNS UW.

Często opiekunowie zwierząt próbują wykręcić się od odpowiedzialności, tłumacząc, że to nie ich pies, tylko przybłęda, a kota wzięła córka, a nie oni. Tymczasem takie osoby też mogą odpowiadać za nieleczenie zwierzęcia.

-  Przepis nie przewiduje odpowiedzialności jedynie właściciela, ale także innych osób, które były zobowiązane do opieki nad tym zwierzęciem - mówi Agata Jędroś.

Znęcanie się nad zwierzętami to przestępstwo zagrożone kara pozbawienia wolności do lat trzech, a w przypadkach szczególnego okrucieństwa nawet do pięciu lat. W praktyce jednak kary zwykle nie są wysokie, choć coraz częściej zdarza się bezwzględne pozbawienie wolności.

- Dodatkowo sąd w przypadku skazania orzeka przepadek zwierzęcia, a więc oddziela ofiarę, czyli zwierzę, od sprawcy, a także ma obowiązek orzec nawiązkę w wysokości do 100 tys. złotych na cel związany z ochroną zwierząt. Wobec właściciela – sprawcy znęcania – może zostać także orzeczony zakaz posiadania kolejnych zwierząt w wymiarze od jednego roku do 15 lat – mówi Maria Januszczyk.

Problemem jest też to, że niewiele spraw trafia do sądów.

- Żeby sprawa w ogóle trafiła do sądu, zazwyczaj niezbędny jest udział organizacji prozwierzęcej, a przecież organizacje, działające głównie na zasadach wolontariatu, w większości pozbawione wsparcia prawników nie są w stanie uczestniczyć w każdej takiej sprawie, a i tak nawet w oczywistych sprawach bardzo często musimy się najpierw zmierzyć z co najmniej jednym lub nawet dwoma, najczęściej absolutnie bezpodstawnymi umorzeniami postępowania – podaje Agata Jędroś.

Zobacz również: Nawet zwierzę, które ma właściciela może być bezdomne >>