Chodzi o prace, które zapowiedziały zarówno kancelaria premiera jak i Ministerstwo Sprawiedliwości.

Trzeba stworzyć ramy prawne, w których giganci technologiczni będą musieli się poruszać. Kluczowa sprawa to ochrona danych wrażliwych użytkowników platform. Pobierane powinny być tylko te, które są konieczne - zapowiedział odpowiedzialny za informatyzację minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Adam Andruszkiewicz. Dodał, że rząd chce także, aby użytkownicy mieli "jak najwygodniejszą możliwość odwoływania się od decyzji administratorów serwisów". - Platformy nie mogą też unikać kontaktu ze swoimi użytkownikami. Mogę zapewnić, że te wszystkie sprawy będą uporządkowane jeszcze w tym roku. Wydarzenia w Stanach Zjednoczonych były dla nas sygnałem, którego nie można ignorować. Wolność słowa musi być w Polsce zagwarantowana - przekonywał Andruszkiewicz.

Bujalski Rafał: UE chce zwalczać nielegalne treści w internecie (projekt UE) >

Portale społecznościowe nie mogą działać ponad prawem

Zapowiedź ministra ze swojej kancelarii potwierdził premier Mateusz Morawiecki. - Właściciele portali społecznościowych nie mogą działać ponad prawem, dlatego zrobimy wszystko, by określić ramy funkcjonowania Facebooka, Twittera, Instagrama i innych podobnych platform - zapewnił we wpisie na Facebooku.

 


Prace nad podobnym projektem toczą się też w Ministerstwie Sprawiedliwości. Według niego, Rada Wolności Słowa miałaby rozpatrywać odwołania użytkowników od treści, które zostały przez serwisy społecznościowe usunięte, bądź została ograniczona do nich dostępność. Jak tłumaczył wiceminister Sebastian Kaleta, jeśli serwis przykładowo zablokuje dostęp do danej treści, użytkownik ma prawo odwołać się od tej decyzji do tego serwisu.  - Serwis rozpatruje reklamację i albo przywraca dostęp do treści i sprawa jest zakończona, albo nie uwzględnia reklamacji. Użytkownik zyska wówczas prawo odwołania się do Rady, która będzie miała 7 dni na rozpatrzenie skargi tego użytkownika - poinformował minister. 

Więcej:
Minister sprawiedliwości chce uregulować wolność słowa w internecie >>

MS proponuje przyspieszenie w sprawie "wolności w internecie" >>

Niepotrzebna ta ustawa, będzie sprzeczna z prawem UE

Autorzy apelu skierowanego do premiera Mateusza Morawieckiego nie widzą potrzeby powołania instytucji, która miałaby wpływ na moderację treści na platformach społecznościowych, a do której decyzji nie mogą mieć zaufania. - Propozycja Ministerstwa Sprawiedliwości, w swych podstawowych założeniach, jest niezgodna z procedowanym obecnie na poziomie UE projektem rozporządzenia - „Akt o usługach cyfrowych”. Z uwagi na przewidziane w projekcie zasadnicze odstępstwa od standardów ochrony wolności słowa oraz zharmonizowanych europejskich ram prawnych z zakresu regulacji treści i wzmocnienie rynku usług cyfrowych w UE, nie jest możliwe stworzenie na bazie aktualnego projektu ustawy takich rozwiązań, które nie powodowałyby konfliktu z obecnie obowiązującymi i procedowanymi projektami regulacji unijnych - czytamy w apelu. I dlatego jego autorzy występują do Premiera oraz innych kluczowych osób w Państwie z wnioskiem o zaprzestanie dalszych prac nad projektu ustawy.

 

- Autorzy apelu mają wątpliwości, czy projekt ustawy faktycznie zapewni użytkownikom wzmocnioną pozycję względem platform społecznościowych, usprawni i zapewni efektywność oraz prawidłowość decyzji moderacyjnych platform społecznościowych i faktycznie zagwarantuje w większym stopniu wolność słowa on-line – mówi dr Aleksandra Musielak, dyrektorka departamentu rynku cyfrowego Konfederacji Lewiatan.

Apel podpisały:

  • IAB Polska,
  • Fundacja Panoptykon,
  • Fundacja Moje Państwo,
  • Helsińska Fundacja Praw Człowieka,
  • Konfederacja Lewiatan,
  • Krajowa Izba Gospodarcza,
  • Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji,
  • Polska Izba Książki,
  • Polska Izba Wydawców Prasy,
  • Pracodawcy RP,
  • Związek Cyfrowa Polska,
  • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.