O zamknięcie nieba nad Ukrainą prezydent Wołodymyr Zełenski apelował już w czwartek. Nocne walki, których efektem był pożar w pobliżu największej elektrowni atomowej w Europie, skłoniły społeczność międzynarodową do dokładniejszego pochylenia się nad tym wnioskiem (oraz do wykupowania zapasów płynu Lugola z aptek). Prośbę prezydenta Zełeńskiego poparł m.in. litewski parlament. Wprowadzenie takiej strefy jest jednak mało prawdopodobne, bo jeżeli gwarantem byłoby NATO, to niosłoby to ze sobą ryzyko zaangażowania sojuszu w konflikt zbrojny.

Pomoc Ukrainie płynie wieloma kanałami, ale czas na korytarz humanitarny>>

 

 

Strefę można ustalić, ale ktoś musi tego pilnować

Były już jednak przypadki, gdy taką strefę ustanawiano - decyzje w tej sprawie podejmowała Organizacja Narodów Zjednoczonych.

- Strefę zakazu lotów wprowadzają co do zasady strony konfliktu zbrojnego, np. po to, by chronić ludność cywilną i obiekty chronione w świetle prawa konfliktów zbrojnych, a ponieważ prowadzone są działania zbrojne, ogranicza się w ten sposób ruch lotniczy w danej strefie albo wprowadza obowiązek zgody na przelot, np. z pomocą humanitarną - mówi prof. Marcin Marcinko, adiunkt w Katedrze Prawa Międzynarodowego Publicznego UJ. - Dlaczego dotąd tego zakazu nie wprowadzono? Szczerze mówiąc, nie wiem. Być może liczono na to, że drogą powietrzną będzie można nieść pomoc potrzebującym. Taka sytuacja miała miejsce w trakcie oblężenia Sarajewa, kiedy siły powietrzne NATO egzekwowały przestrzeganie zakazu wykonywania lotów w przestrzeni powietrznej Bośni i Hercegowiny, nałożonego przez Radę Bezpieczeństwa ONZ na strony konfliktu, co uniemożliwiło udział lotnictwa jugosłowiańskiego w ataku na Sarajewo. Oblegający używali tylko sił lądowych, a ONZ udało się zorganizować most powietrzny, którym dostarczano pomoc humanitarną. Zaznaczam, że NATO patrolowało strefę, by zakaz nie był naruszany, nie chodziło o czynne zaangażowanie się w konflikt - tłumaczy. Dodaje jednak, że w tym wypadku istnieje ryzyko, że sojusz byłby w konflikt zaangażowany. - Jak pokazują ostatnie wydarzenia, prezydent Putin wydaje się być w tym momencie człowiekiem nieobliczalnym i trudno przewidzieć, co zrobi - mówi prof. Marcin Marcinko.

Sprawdź procedurę: Przewóz towarów z terytorium innego państwa na terytorium kraju >

Tłumaczy, że w w Bośni i Hercegowinie strefa zakazu lotów była monitorowana i egzekwowana przez NATO, ale to była inna sytuacja, trwał rozpad Jugosławii, konflikt toczył się na terytorium jednego państwa, NATO zaangażowane było w operacje z upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ, więc było to zupełnie inne zagrożenie. - Podczas oblężenia Sarajewa siły NATO mogły reagować w takiej sytuacji, np. poprzez groźbę użycia siły wobec naruszającego zakaz samolotu. Tyle, że, jak powtarzam, Rosja mogłaby postrzegać takie działania jako zaangażowanie się w konflikt zbrojny - dodaje.

 

Elektrownie atomowe chronione konwencją

Dr hab. Patrycja Grzebyk z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizująca się w międzynarodowym prawie karnym oraz międzynarodowym prawie humanitarnym tłumaczy, że samo NATO nie może w żadnym wypadku ustanowić zakazu lotów. Prawnie możliwe jest wydanie rekomendacji przez Zgromadzenie Ogólne ONZ i ustanowienie strefy zakazu lotów.  - Tyle że ONZ nie ma swoich sił zbrojnych, ktoś musiałby patrolować tę strefę i jest wysoce prawdopodobne, że doszłoby do zestrzelenia rosyjskiego samolotu i wywołania szerszego konfliktu. Najprawdopodobniej niezależnie od decyzji ONZ, bezpośrednie starcie zbrojne (zestrzelenie samolotu) poczytane zostałoby za przystąpienie do konfliktu zbrojnego - mówi prof. Grzebyk. Dodaje, że zgromadzenie Ogólne ONZ może tez wyznaczać siły pokojowe - robiło to w konfliktach w 1956 r. (UNEF-1) np. do nadzorowania stref buforowych lub wycofywania się stron konfliktu. Ma też wątpliwości, czy zakaz lotów pomógłby zapobiec katastrofie humanitarnej, bo nie obejmowałby pocisków wystrzeliwanych z wyrzutni naziemnych, a to te są głównie wykorzystywane do ostrzału ukraińskich miast.

Czytaj też: Roszczenia międzyrządowe w świetle umowy NATO SOFA >

Niezależnie od tego eksperci podkreślają, że elektrownia atomowa jest obiektem szczególnie chronionym i jej ostrzeliwanie jest zakazane. - Z punktu widzenia prawa konfliktów zbrojnych takie elektrownie są szczególnie chronione ze względu na to, że są to tzw. budowle zawierające niebezpieczne siły. Wszelkie ataki wymierzone bezpośrednio w te budowle są niedopuszczalne ze względu na ryzyko „uwolnienia” tych sił i tragiczne tego konsekwencje – przede wszystkim dla ludności cywilnej, jak np. skażenie promieniotwórcze. Do wspomnianych budowli zalicza się też groble i zapory - zaznacza prof. Marcinko.

Prof. Grzebyk podkreśla, że elektrownie są chronione przez art. 56 protokołu pierwszego konwencji genewskiej. - Nie można ich ostrzeliwać nawet, jeżeli są celami wojskowymi, jeżeli takie ataki mogą spowodować wyzwolenie tych sił i w następstwie wywołać poważne straty wśród ludności cywilnej - tłumaczy. Inne cele wojskowe znajdujące się na takich budowlach lub urządzeniach albo w ich pobliżu nie powinny być przedmiotem ataków, jeżeli takie ataki mogą spowodować wyzwolenie niebezpiecznych sił i wskutek tego wywołać poważne straty wśród ludności cywilnej. Póki co, mimo nocnego pożaru w okolicach elektrowni, nie odnotowano wzrostu promieniowania radiacyjnego. Póki co, mimo nocnego pożaru w okolicach elektrowni, nie odnotowano wzrostu promieniowania radiacyjnego.

Zaporoska Elektrownia Jądrowa jest okupowana przez rosyjskie wojska, ale załoga pracuje normalnie, starając się monitorować działanie reaktorów i zapewnić bezpieczeństwo na terenie jednostki - wynika z informacji Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA). Wzrostu promieniowania nie odnotowała także Polska Agencja Atomistyki.