Kancelaria Prezesa Rady Ministrów skierowała właśnie do konsultacji publicznych projekt unijnego rozporządzenia w sprawie przejrzystości i targetowania reklamy politycznej (regulation on the transparency and targeting of political advertising).

Jak podała KPRM, rozporządzenie wprowadza m.in. zharmonizowane przepisy gwarantujące wysoki poziom przejrzystości usług reklamy politycznej i usług powiązanych w Unii Europejskiej. Projekt ten ma również służyć ochronie osób fizycznych w odniesieniu do przetwarzania danych osobowych w kontekście działalności w zakresie reklamy politycznej. Dotyka też zagadnień związanych z zapewnieniem efektywnego nadzoru oraz zwiększeniem odporności na zagraniczny wpływ i manipulację informacjami.

Za wąska definicja

Jak zauważają eksperci Konfederacji Lewiatan, którzy wypowiedzieli się już na temat tego projektu, definicja reklamy politycznej nie obejmuje materiałów pochodzących od danej frakcji politycznej emitowanych poza okresami kampanii politycznej. Stwierdzają, że objęcie tych materiałów definicją z jednej strony rozwiązywałoby problem ogłoszeń społecznych pochodzących od partii politycznych. Z drugiej strony zawężałoby definicję reklamy politycznej tylko do reklam pochodzących od danej partii politycznej, pozostawiając ważne inicjatywy społeczno-polityczne, przykładowo NGO-sów, w spektrum ogłoszeń społecznych.

 

- Obowiązujące w zakresie reklamy politycznej krajowe regulacje w pewnej mierze spełniają cele projektowanego unijnego rozporządzenia, zwłaszcza w kwestii przejrzystości i identyfikacji reklamy politycznej. Zarówno nadawcy telewizyjni, jak i internetowi mają obowiązek informowania od kogo pochodzi, przez kogo jest finansowany i jaki charakter (polityczny) ma dany materiał. Kwestiami, które budzą istotne wątpliwości są definicje i niejasność wielu przepisów – mówi Elżbieta Dziuba, ekspertka Konfederacji Lewiatan.

Czytaj: Dr Matczuk: Influencerzy pod lupą, reklamy w mediach społecznościowych wymagają zasad>>
 

Odpowiada emitent czy dostawca reklamy?

Wątpliwości budzi też to,  jak należałoby podejść do kwestii reklam emitowanych w ramach platform programmatic (automatyczny model zakupu i sprzedaży reklamy). Zdaniem ekspertów Lewiatana, nie wydaje się uzasadnione nakładanie obowiązków na wydawcę, rozumianego jako dysponenta powierzchni reklamowej, lecz wyłącznie na dostawców takich reklam/klientów reklamowych. Rozporządzenie nie reguluje tej kwestii. W konsekwencji nie jest jasne, kto miałby być karany za naruszanie nałożonych  obowiązków.

Czytaj w LEX: Zięba-Załucka Halina, Wizerunek polityka a kampania wyborcza >

- Przyjęcie rozporządzenia w zaproponowanej formie istotnie wpłynie na komercjalizację reklamy politycznej. Dlatego zawarte w nim przepisy wymagają szeregu doprecyzowań i zmian, zwłaszcza na poziomie podstawowych definicji, uwzględniających specyfikę rynku reklamowego i jego rozdziału na poszczególne media - telewizję, internet oraz prasę – dodaje Elżbieta Dziuba.