Rozmowa z dr. Kamilem Szpytem, radcą prawnym, prowadzącym kancelarię w Rzeszowie, adiunktem na Krakowskiej Akademii im. A.F. Modrzewskiego

Aleksandra Partyk: Sąd Najwyższy w uchwale 7 sędziów z dnia 22 lipca 2020 r. w sprawie III CZP 31/19 (LEX nr 3032914) przyjął, że poszkodowany, który doznał uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia, może domagać się na podstawie art. 444 § 1 k.c. odszkodowania z tytułu kosztów opieki sprawowanej nad nim nieodpłatnie przez osoby bliskie. Czy pana zdaniem to słuszne stanowisko?

Kamil Szpyt: Moim zdaniem to w zasadzie jedyne stanowisko, jakie Sąd Najwyższy mógł zająć w tych okolicznościach. Biorąc pod uwagę dominujący zarówno w doktrynie, jak i judykaturze pogląd, że poszkodowanemu wspomniane odszkodowanie się należy, jego zakwestionowanie nie stanowiło w tym przypadku realnej alternatywy. 

W orzecznictwie nie raz opowiadano się w tym kierunku. Przykładowo SN w wyroku z dnia 17 lipca 2019 r. I PK 68/18 (LEX nr 2696942) stanął na stanowisku, że korzystanie z pomocy innej osoby i związane z tym koszty stanowią koszty leczenia w rozumieniu art. 444 § 1 k.c. Możliwość domagania się pokrycia tych kosztów przysługuje poszkodowanemu niezależnie od tego, kto sprawuje nad nim opiekę (także osoba bliska, np. żona lub inny członek rodziny). Rzecznik Finansowy, który zwrócił się do SN o podjęcie uchwały, wskazywał natomiast na rozbieżności orzecznicze.

Przyznam szczerze, że z perspektywy orzecznictwa sądów apelacji rzeszowskiej, przed którymi zazwyczaj występuję, nie zauważyłem problemu, o którym wspomina Rzecznik Finansowy w swoim wniosku. Od kilku lat tutejsze składy orzekające dość zgodnie zasądzają na rzecz poszkodowanych zwrot kosztów opieki świadczonej przez osoby bliskie. Oczywiście, trudno w tym zakresie powołać się na jakiekolwiek kompleksowe badania, ponieważ takowe nie istnieją. Z tego względu nie mogę ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że rzeczone rozbieżności w jakimś stopniu jednak nie występowały (zwłaszcza w innych częściach państwa). Ich obecność niewątpliwe przemawiałaby za celowością podjęcia wspomnianej uchwały. Inna sprawa, że nie do końca przekonuje mnie o tym sam zaprezentowany we wniosku dobór wyroków, w których wyrażono „pogląd negatywny”, czyli kwestionujący możliwość przyznania odszkodowania za pomoc osób bliskich. Przegląd ten wydaje się bowiem dość skromny. Proszę zwrócić uwagę, że wskazano tam jedynie po jednym wyroku z 2017 r. i 2018 r., a wszystkie pozostałe to już lata 2013-2016. Uwzględniając, że sam wniosek składany był w 2019 r., trochę jednak trudno mówić tutaj o aktualnej i istotnej rozbieżności w judykaturze. Powinno się to raczej traktować jako nieliczne wyłomy, stanowiące pokłosie niegdysiejszej, wygasłej już lub wygasającej, linii orzeczniczej. Oczywiście, mowa tutaj tylko o wyrokach sądowych.

 


Ubezpieczyciele raczej nie są chętni przyznawać odszkodowania, które uwzględniają ten składnik?

W przypadku rozstrzygnięć towarzystw ubezpieczeniowych znacznie częściej można trafić na decyzje odmowne, aczkolwiek uzasadniane są one z reguły brakiem dowiedzenia przez poszkodowanego samego faktu świadczenia pomocy i jej rozmiaru, nie zaś niedopuszczalnością przyznania odszkodowania jako takiego.

Jak wycenić wartość pracy osoby bliskiej poszkodowanego? Taka pomoc świadczona jest z serca – osoby najbliższe starają się ulżyć poszkodowanemu krewnemu w cierpieniu.

W tym zakresie orzecznictwo wykształciło dość powszechną praktykę przyjmowania za miernik stawki godzinowej za usługi opiekuńcze we właściwym ze względu na miejsce zamieszkania powoda Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Słyszałem również o metodzie polegającej na podzieleniu minimalnego wynagrodzenia za pracę w wysokości netto przez ilość godzin pracy w miesiącu, aczkolwiek – po prawdzie – nigdy nie spotkałem się z nią w praktyce.

W niektórych przypadkach osoba, która opiekuje się chorym, nie może podejmować dodatkowej pracy. Czy kwestia ta powinna rzutować na wysokość należnego świadczenia na rzecz pokrzywdzonego?

Wnioskując z dotychczasowych rozstrzygnięć sądowych kwestia ta miała raczej w niektórych przypadkach wpływ na przyjęcie samej zasady przyznania odszkodowania, nie zaś na jego wysokość. Inaczej mówiąc – jeżeli osoba bliska z uwagi na świadczoną opiekę nie mogła pracować lub musiała wspomnianą pracę w jakimś stopniu ograniczyć, wówczas przyjmowano, że odszkodowanie powinno zostać zasądzone. Obecnie dominuje jednak bardziej liberalne podejście do tego zagadnienia, zgodnie z którym brak konieczności zrezygnowania przez osobę bliską z pracy nie stanowi negatywnej przesłanki przy przyznawaniu odszkodowania.

Co jeśli poszkodowany jest hospitalizowany? Czy pana zdaniem również jeśli opieka sprawowana była w czasie tego pobytu w szpitalu, to powinna być uwzględniona przez sąd orzekający o wysokości należnego odszkodowania?

Moje doświadczenie wskazuje, że odszkodowanie z tytułu kosztów opieki osób trzecich w takich przypadkach rzeczywiście jest przyznawane. Przy czym zasadność jego dochodzenia w tym zakresie jest przeważnie dość mocno kwestionowana przez ubezpieczycieli. Próbują oni podczas przesłuchiwania powoda m.in. ustalić, czy ma on jakieś zarzuty do opieki świadczonej przez podmiot leczniczy lub czy spotkał się z odmową wykonywania pewnych czynności przez personel medyczny. Jeżeli odpowiedź na oba powyższe pytania jest negatywna, podnoszony jest zarzut, że w takiej sytuacji nie było potrzeby angażowania osób bliskich.

Jak na tę kwestię zapatruje się wówczas sąd?

Przeważnie podobne argumenty nie znajdują uznania w oczach sądu. Nie świadczy to jednak o tym, że w każdej sytuacji takie odszkodowanie powinno być zasądzone. Warto w tym zakresie przyjrzeć się, jakie faktycznie czynności wykonywały względem poszkodowanego osoby bliskie. W przypadku bowiem, gdy wszystkie zabiegi dotyczące poszkodowanego wykonywał personel medyczny (także karmienie, odprowadzanie do łazienki, wymiana basenu itp.), a osoby bliskie jedynie „dotrzymywały mu towarzystwa” i „wpierały duchowo”, takie zachowanie nie może być uznane za świadczenie opieki i nie powinien z jego tytułu przysługiwać zwrot kosztów.

 

Jeśli poszkodowany przed sądem domaga się odszkodowania, gdyż jego najbliżsi (matka, współmałżonek, dziecko, itp) świadczyli na jego rzecz nieodpłatnie opiekę, to jakimi dowodami powinien to wykazać?

Na pewno podstawowymi dowodami będą tutaj przesłuchanie samego powoda oraz bliskich, którzy faktycznie świadczyli rzeczoną opiekę. Korzystne zeznania wspomnianych osób w wielu przypadkach są wystarczające dla udowodnienia swoich racji i uzyskania wyroku zasądzającego.

Czy w sprawach tego rodzaju istotne znaczenie może mieć dowód z opinii biegłego sądowego? A jeśli tak, to kto może dostarczyć sądowi wiadomości o charakterze specjalnym?

Rzeczywiście, niejednokrotnie pojawia się kwestia przeprowadzenia dowodu z opinii biegłego. Przyjmuje się, że właściwy w tym zakresie będzie biegły z zakresu pielęgniarstwa, jakkolwiek można się spotkać również ze stanowiskiem, iż winien to być biegły z zakresu rehabilitacji. Natomiast w przypadku, gdy powód z jednej strony nie został zwolniony z kosztów sądowych, a z drugiej trudno mu jednak w praktyce zgromadzić środki na opłacenie zaliczki na kolejnego biegłego, może on spróbować „przemycić” stosowną tezę w zakresie opieki we wniosku dotyczącym biegłego opiniującego o ewentualnym uszczerbku i bólu związanym z wypadkiem, np. ortopedy-traumatologa. Zazwyczaj będzie to też rozwiązanie szybsze, niż oczekiwanie na sporządzenie dwóch odrębnych opinii. Oczywiście, istnieje ryzyko, że wspomniany biegły stwierdzi, iż takowa wiedza wykracza poza zakres jego specjalizacji. Jak wskazuje jednak praktyka, biegli z zakresu chirurgii, neurologii czy nawet psychologii często nie wahają się przed wydaniem opinii również w tym zakresie.