Jako społeczeństwo, wraz z upowszechnianiem się nawyków korzystania z internetu, także w pokoleniach urodzonych przed „rewolucją smartfona”, i wraz z rozwojem mediów społecznościowych, żyjemy w jeszcze bardziej rozproszonych niż kiedyś bańkach informacyjnych i komentatorskich. Prasa w tradycyjnym, potocznym rozumieniu tego pojęcia od zawsze miała swoje „linie programowe”.

Zabezpieczeniem wolności społeczeństwa jest różnorodność przekazu informacyjnego i komentatorskiego (słowo „pluralizm” wydaje się być dzisiaj nieco staromodne). Popularnymi Youtuberami, podcasterami są zarówno dziennikarze wywodzący się „z mediów tradycyjnych”, jak i osoby bez takiego zaplecza zawodowego.

Do wspólnego mianownika sprowadza ich zjawisko „Strategic Lawsuit Against Public Participation” (dalej „SLAPP”), czyli nękania przez inicjowanie wielu postępowań sądowych, mających na celu zamrożenie  aktywności krytycznej wobec inicjującego procedurę sądową. Celem samym w sobie jest już prowadzenie takich spraw z dziesiątkami stron prawniczego pustosłowia. W Polsce są to cywilne procesy o ochronę dóbr osobistych (art. 23, 24 kodeksu cywilnego) i prywatne akty oskarżenia w procesie karnym w oparciu o art. 212 par. 1, 2 kodeksu karnego.

Czytaj też: Banki kontra frankowicze: Nie ma szans na wygraną... to może chociaż wyniszczyć

Plaga fake news

Jest i druga strona medalu. Plagą stały się „fake-newsy”, czyli fałszywe informacje, które za pośrednictwem algorytmów, wykarmionych na zebranych danych, można kierować do szczególnie podatnych na nie osób.

Zjawisko to należy postrzegać przez pryzmat szybkości zużywania się przekazów i ich ogromnej ilości. Społeczeństwo jako zbiorowość nie ma na ogół dobrej pamięci. Niemniej nawet mgliste przekonanie społeczne, że z kimś lub czymś jest „coś  nie tak” jest szkodliwe. Oczywiście naszym czasom nie można przypisać wynalazku fałszywych informacji. To bardzo stare narzędzie, ale obecnie ma inny wymiar z uwagi na bezprecedensowe środki dystrybucji i bezprecedensowe ilości. Pojawiło się zjawisko „profesjonalnego hejtu”, farm trolli, agresji informacyjnej sponsorowanej przez obce państwa (postać wojny hybrydowej). 

Czytaj w LEX:  Breguła Łukasz, Dekryminalizacja zniesławienia. Analiza krytyczna >

Przestępstwo zniesławienia zostawić 

Prawo to sztuka rozstrzygania pewnych konfliktów. Choć jest to modny pogląd, to nie jestem zwolennikiem likwidowania przestępstwa zniesławienia

  • w jego postaci podstawowej z art. 212 par. 1 k.k., czyli pomawianie innej osoby, grupy osób, instytucji, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, ani
  • w postaci kwalifikowanej z art. 212 par. 2 k.k., tzn. dopuszczenie się czynu za pomocą środków masowego komunikowania.

 

Byłoby to bowiem wylanie dziecka z kąpielą. Potrzebna jest adekwatna represja prawna wobec aktywności trolli. Niemniej należałoby stanowczo odróżnić ziarna od plew. Można zatem zaproponować następujące rozwiązanie.

Należałoby zaznaczyć w ustawie karnej, że nie popełnia przestępstwa zniesławienia osoba, która występując za pośrednictwem środków masowego przekazu działała w interesie publicznym, zachowała szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu przekazywanych treści, a zwłaszcza sprawdziła zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub posiadając wyraźną zgodę osoby, której to dotyczy podała ich źródło i jednocześnie nie używała wulgaryzmów.

Jak łatwo spostrzec, jest to bezpośrednie nawiązanie do treści art. 12 staruszki – ustawy z 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe. Zatem każdy aktywista w sferze publicznej powinien posługiwać się odpowiednim warsztatem, a jeżeli dopełnił takiego wymogu, to nie powinien odpowiadać karnie. Oczywiście nie dotyczyłoby to trolli.

 

Cena promocyjna: 94.06 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 74.26 zł


A może tak wprowadzić kaucję powoda? 

W przypadku pozwu o ochronę dóbr osobistych, rozwiązaniem w jakiś sposób chroniącym przed SLAPP może być m.in. kaucja aktoryczna („kaucja powoda”), czyli regulacja proceduralna. Jeżeli  spór o naruszenie dóbr osobistych dotyczy środków masowego przekazu, a pozwany:

  • uprawdopodobni, że działał w interesie publicznym,
  • zachował szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu przekazywanych treści, a zwłaszcza sprawdził zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub
  • posiadając wyraźną zgodę osoby, której to dotyczy podał ich źródło i jednocześnie nie używał wulgaryzmów,

to powinien móc wystąpić do sądu o zobowiązanie powoda o wpłatę na rachunek bankowy właściwego wydziału sądu wspomnianej kaucji aktorycznej. Pozwany powinien móc zażądać wpłacenia kaucji aktorycznej przez cały czas trwa sprawy przed sądem I instancji, przy czym pozwany powinien móc to uczynić jeszcze przed wdaniem się w spór co do istoty sprawy. Na jaką kwotę powinna opiewać kaucja aktoryczna? W grę może wchodzić:

  • ryczałtowa wysokość maksymalnego wynagrodzenia adwokata/radcy prawnego według stawek urzędowych,
  • suma potrzebna na opublikowanie informacji o wytoczeniu oczywiście bezzasadnego powództwa, gdyby powództwo okazało się takim właśnie być, stosowną sumę powinien zaliczkowo ustalić sąd biorąc pod uwagę okoliczności sprawy,
  • kwota pieniężna przeznaczoną na cel społeczny związany z ochroną społeczeństwa informacyjnego, jaką sąd powinien zasądzić od powoda w przypadku oddalenia powództwa; stosowną sumę powinien zaliczkowo ustalić sąd biorąc pod uwagę okoliczności sprawy.

Prof. dr hab. Rafał Adamus, radca prawny, wykładowca w Katedrze Prawa Gospodarczego i Finansowego Uniwersytetu Opolskiego, arbiter w Sądzie Polubownym przy Regionalnej Izbie Gospodarczej w Katowicach