Dla wielu osób to, jak nazywał się pradziad ich ukochanego kota, nie ma większego znaczenia – wszak tytuły szlacheckie zniosła konstytucja marcowa i fakt, że Mruczek pochodzi spod osiedlowego trzepaka, nie sprawi, że nie otrzymamy zaproszenia na bal debiutantek. Niemniej jest wiele osób, które za rasowego zwierzaka są gotowe zapłacić kilka lub nawet kilkanaście tysięcy złotych. Z wielu powodów, bywa że faktycznie ze snobizmu lub podążania za modą, ale często dlatego, że szukają zwierzaka zsocjalizowanego, bez traum, o co trudno, decydując się na adopcję ze schroniska. Problem w tym, że przepisy w tym zakresie są nieprecyzyjne.

Czytaj:
Kot-antyszczepionkowiec wojewodzie tłumaczyć się nie musi - obowiązek trudny do wyegzekwowania>>
Testament dla mizantropa - rodzinę trudno wydziedziczyć, ale można próbować>>

Umowa dostawy zwierząt hodowlanych - pobierz WZÓR DOKUMENTU >

Zakaz handlu nierasowymi zwierzętami, ale definicji brak

W 2012 r. do ustawy o ochronie zwierząt dodano art. 10a, który zakazuje rozmnażania psów i kotów w celach handlowych. Jest to zapisane w ust. 2, ale z wyjątkiem dla zwierząt zarejestrowanych w ogólnokrajowych organizacjach społecznych, których statutowym celem jest działalność związana z hodowlą rasowych psów i kotów. Miało to ograniczyć liczbę bezdomnych zwierząt oraz ukrócić działania pseudohodowli, tyle że niekoniecznie się to udało.

Sprawdź też: Czy gmina może coś zrobić w związku ze zgłoszeniem się pani, która kupiła psa z wadą genetyczną od ludzi prowadzących nielegalną hodowlę? >>>

- Prawna ocena konsekwencji sprzedaży lub zakupu kota z podrobionym rodowodem, to kwestia bardzo skomplikowana – mówi adwokat Agnieszka Prętczyńska, prowadząca własną kancelarięUstawa o ochronie zwierząt nie zawiera na ten moment precyzyjnych regulacji w tym zakresie, a nowelizacja m.in. w tej sprawie, została odrzucona przez parlament – tłumaczy.

 


Chodzi o tzw. piątkę dla zwierząt, która spowodowała spore perturbacje w obozie Zjednoczonej Prawicy. Oprócz zmian, o które spierali się parlamentarzyści i środowiska gospodarcze, w nowelizacji znalazły się też definicje psa i kota rasowego. Po zmianach psem rasowym: „miałby być pies o odpowiednim dla rasy fenotypie, który posiada rodowód wpisany do Polskiej Księgi Rodowodowej prowadzonej przez Związek Kynologiczny w Polsce albo do zagranicznego rejestru rodowodowego uznawanego przez ten związek.” W przypadku kota rasowego byłoby analogicznie z tym, że rejestr prowadzony byłby (lub uznany) przez Unię Felinologii Polskiej.

 

 

Stowarzyszenie można utworzyć samemu

W opinii do tych zmian hodowcy psów i kotów podnosili, że taka definicja w zasadzie przyznaje monopol na decydowanie o tym, jakie zwierzę jest rasowe dwóm organizacjom. Podnoszono też, że ta druga powstała dopiero w 2019 r., czyli tuż przed procedowaniem opiniowanej nowelizacji. Zmiany w rezultacie nie weszły w życie, bo Sejm odrzucił ustawę po tym, jak trafiła do niego po pracach senackich. W rezultacie – monopolu uniknięto, ale wciąż panuje chaos.

- Brak regulacji w tym zakresie pozwala de facto na samodzielne zakładanie organizacji, które uprawniają hodowców do wydawania rodowodów o wątpliwej wartości i to – w mojej ocenie - zgodnie obowiązującym prawem. Hodowcy zakładają własne organizacje, które wydają dokumenty, które nieuznawane są potem przez międzynarodowe federacje – mówi mecenas Prętczyńska. Podaje, że w przypadku kotów kluby należące do zrzeszonej w FIFe Felis Polonia opublikowały listę stowarzyszeń niebędących członkami żadnej międzynarodowej organizacji.  A zatem ktoś, kto wyda dużą kwotę pieniędzy po to, by potem jeździć z kotem na wystawy, może się mocno przeliczyć. Brak jednolitego wzoru rodowodu rasowego zwierzęcia może natomiast zaważyć na tym, jaką kwalifikację prawną będzie miał czyn popełniony przez osobę, która takim zwierzęciem handluje.

Sprawdź też: Czy starosta może wydać zezwolenie na hodowlę charta osobie, która już posiada to zwierzę? >>>

Oszustwo lub podrobienie dokumentu

- Załóżmy, że ktoś podrobi rodowód w ten sposób, że samodzielnie sporządzi taki dokument, wskazując na organizację, w której kot w ogóle nie figuruje i któremu taki dokument nie został przez daną organizację wystawiony. W takiej sytuacji taka osoba będzie mogła ponosić odpowiedzialność za czyn z art. 286 par. 1 k.k. w zbiegu z art. 270 par. 1 k.k. w związku z art. 11 par. 2 k.k. Oczywiście poniesie taką odpowiedzialność wyłącznie w sytuacji, w której podrobiła rodowód i podstępnymi zabiegami doprowadziła pokrzywdzonego do mylnego wyobrażenia o określonym stanie rzeczy, np. co do wartości przedmiotu czy właśnie cech sprzedawanego zwierzęcia. Jeżeli poinformuje, że zwierzę nie ma cech wskazanych w rodowodzie, nie odpowie za tzw. oszustwo czynne tylko za podrobienie dokumentu – tłumaczy mec. Prętczyńska.

Czytaj też: Przestępstwo oszustwa oraz kwalifikowane typy tego przestępstwa - komentarz praktyczny >>>

Za oszustwo grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8, a za przerobienie dokumentu kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Może tu nastąpić kumulatywny zbieg przepisów – wtedy, zgodnie z treścią art. 11 par. 2 k.k. sprawca zostanie skazany na podstawie wszystkich zbiegających się przepisów. Zarzutu fałszerstwa dokumentu nie będzie można postawić jednak w sytuacji, gdy rodowód wystawi organizacja nieuznawana przez organizacje międzynarodowe, ale prawnie dopuszczalna.

- Niemniej, jeżeli hodowca będzie wprowadzał nabywców w błąd, musi liczyć się z odpowiedzialnością z art. 286 k.k. Coraz rzadziej przy otrzymaniu zgłoszenia o popełnieniu przestępstwa organy ścigania prowadzą sprawę kompleksowo i ustalają wszystkich pokrzywdzonych, więc może się zdarzyć, że wobec sprzedawcy toczyć się będzie kilka spraw i dostanie on kilka wyroków – podkreśla mec. Prętczyńska.

Czytaj też: Więź emocjonalna ze zwierzęciem a dobra osobiste >>>

 

Rękojmia za wady

Roszczeń można dochodzić również na drodze cywilnej – choć, jak wprost stwierdza ustawa o ochronie zwierząt, zwierzę rzeczą nie jest, to w sytuacji tym aktem prawnym nieuregulowanej stosuje się przepisy Kodeksu cywilnego dotyczące rzeczy.

- Człowiek jest zwierzęciu winien poszanowanie, ochronę i opiekę – mówi radca prawny Mirosław Guzik, prowadzący własną kancelarię. – Stosuje się rękojmię za wady art. 556 do 576. – tłumaczy. Dodaje, że Sąd Najwyższy wyraża pogląd, że odpowiedzialność sprzedawcy z tytułu rękojmi za wady fizyczne rzeczy jest odpowiedzialnością bezwzględną, której wystarczającą przesłanką faktyczną jest ustalenie, że sprzedana kupującemu rzecz wykazuje cechy kwalifikujące ją w danym stosunku prawnym jako rzecz wadliwą (Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 5 marca 2010 r. IV CNP 76/09, LEX nr 852575).

Sprawdź PROCEDURĘ: Reklamacja z tytułu rękojmi za wady fizyczne >>>

A wady w przypadku zwierząt rasowych występują, czasem nawet gdy pochodzą one z dobrej i sprawdzonej hodowli. Niektóre rasy psów i kotów są podatne na konkretne choroby – np. problemy z oddychaniem u mopsów czy buldogów francuskich albo problemy z sercem u kotów rasy maine coon. Sporna bywa kwestia, czy w przypadku hodowców – zwłaszcza jeżeli nie mają zarejestrowanej działalności – ma zastosowanie domniemanie, że jako podmioty profesjonalne, wiedzieli o wadzie. Przyjmuje się, że tak – bo to działalność zawodowa.

 

 

- Z tytułu rękojmi sprzedawca odpowiada w ciągu dwóch lat od dnia wydania rzeczy. Wszelkie roszczenia z tego tytułu przedawniają się wraz z upływem roku od dnia stwierdzenia wady. Natomiast art. 556[2] k.c. wskazuje, że jeżeli jesteśmy konsumentem, to wykrycie wady przed upływem roku od dnia wydania rzeczy powoduje, że wadę uważa się za istniejącą w chwili wydania rzeczy – tłumaczy mec. Guzik. Dodaje, że te uprawnienia nie wyłączają również żądania odszkodowania za szkodę, na którą składają się wydatki takie jak np. koszty zawarcia umowy sprzedaży, koszty odebrania, przewozu, przechowania i ubezpieczenia rzeczy czy też poniesione nakłady.

Czytaj też: Czasowy odbiór zwierzęcia - komentarz praktyczny >>>

Czytaj też: Strona podmiotowa przestępstwa znęcania nad zwierzętami - komentarz praktyczny >>>