Brak testamentu oznacza, że cały majątek po naszej śmierci odziedziczą krewni. To dobry pomysł, by z mocy prawa zabezpieczyć interesy najbliższych, tyle że ogólna regulacja zawodzi w sytuacjach, gdy od dawna żyjemy w głębokim przekonaniu, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach.

 

 



Nie każdy konflikt podstawą do wydziedziczenia

Bywa, że przez lata nie zaprząta nas myśl o tym, że pierwszą osobą w kolejce do dziedziczenia nie jest partner, z którym żyjemy w nieformalnym związku, a – dajmy na to – siostrzeniec, którego ostatnio widzieliśmy na jego chrzcinach 20 lat temu. W przypadku rodziców, małżonków oraz zstępnych pozostaje jeszcze kwestia zachowku – nawet sporządzenie testamentu nie pozbawi ich prawa do upomnienia się o co najmniej połowę należnej im z ustawy części (dwóch trzecich w przypadku osób małoletnich lub niezdolnych do pracy).

 

Tu – jeżeli w grę faktycznie wchodzi poważny konflikt z najbliższymi krewnymi – można spróbować skorzystać z instytucji wydziedziczenia. Robimy to w testamencie, uzasadniając, dlaczego decydujemy się na taki krok. Dzięki temu sąd będzie mógł ocenić, czy zaszła jedna z przesłanek wskazanych w przepisach. Wydziedziczyć można spadkobiercę, który:

  • dopuścił się względem spadkodawcy albo jednej z najbliższych mu osób umyślnego przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności albo rażącej obrazy czci;
  • uporczywie nie dopełnia względem spadkodawcy obowiązków rodzinnych;
  • wbrew woli spadkodawcy postępuje uporczywie w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego;

 

Zachowek i przesłanki wydziedziczenia>>

 

To, czy doszło do popełnienia przestępstwa, oceni sąd – nie zawsze ten karny. Sąd orzekający o skuteczności wydziedziczenia jest uprawniony do samodzielnej oceny kwestii popełnienia przestępstwa (prawomocny wyrok sądu karnego nie jest konieczny).

 

Mezalians i apostazja to nie naruszanie obowiązków rodzinnych

- W przypadku uporczywego zaniechania obowiązków rodzinnych coraz częściej przyszli spadkodawcy powołują się na wieloletnie zaniechanie kontaktów ze strony ich dzieci i wnuków, pomimo choroby oraz potrzeby opieki i wsparcia wielokrotnie sygnalizowanej przez przyszłych spadkodawców – mówi Prawo.pl dr Radosław Wiśniewski, adwokat Wardyński i Wspólnicy sp.k. Inaczej będzie w sytuacji, gdy zarzewiem konfliktu stało się odstępstwo od rodzinnych i religijnych tradycji lub niewłaściwe – zdaniem autora testamentu – ulokowanie uczuć przez przyszłego spadkobiercę.


- Jakkolwiek można sobie wyobrazić przypadki rodzin, w których konkretne praktyki religijne lub konieczność uzyskania akceptacji nestora rodu co do naszego partnera mogą być postrzegane za tradycje i swoiste powinności w danej rodzinie, to jednak takich zwyczajów nie sposób uznawać za obowiązki rodzinne w rozumieniu przepisów powszechnie obowiązującego prawa – tłumaczy dr Wiśniewski - Obowiązki te są bowiem ogólnie przewidziane w przepisach prawa rodzinnego, w tym przede wszystkim w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, z których wynikają m.in. obowiązki alimentacyjne, obowiązki wzajemnego szacunku i wsparcia, opieki nad dziećmi i zarządu ich majątkiem, obowiązek współdziałania dla dobra rodziny, obowiązki małżonków w zakresie pożycia, wierności, wzajemnej pomocy i zaspokajania potrzeb rodziny – dodaje adwokat.

 

Wstąpienie do sekty może naruszać zasady współżycia społecznego

Przy czym o ile sprawa jest w miarę oczywista, jeżeli weźmiemy pod uwagę odmowę wspólnej modlitwy przy wigilijnym stole lub utrwaloną niechęć do koszernego jedzenia, to już niekoniecznie wstąpienie do sekty. Tu furtką jest wydziedziczenie z uwagi na uporczywe postępowanie w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego - czyli przesłanka, którą stosuje się przede wszystkim w przypadku wszelkiego rodzaju nałogów spadkobiercy(alkoholizm, narkotyki, hazard) lub utrzymywania się z działalności przestępczej.

 

- Potrafię sobie wyobrazić wydziedziczenie z powodu uporczywego naruszania zasad współżycia społecznego w razie zaangażowania się w działalność autodestrukcyjnych grup religijnych np. sekty planujące zbiorowe samobójstwa lub inne niebezpieczne dla życia i zdrowia czy poniżające rytuały – mówi dr Wiśniewski. Dodaje, że podobnie będzie w przypadku związku z osobą, która nakłania przyszłego spadkobiercę do wstąpienia do takiej grupy – Uważam, że w razie licznych i nieskutecznych prób zaradzenia takim sytuacjom przez przyszłego spadkodawcę należałoby uznać za dopuszczalne wydziedziczenie z tego właśnie powodu – mówi adwokat.

 

 


 

Z kotem do notariusza

A co z osobami, które na ludziach zawiodły się na tyle, że zależy im głownie na tym, by dostatnie życie po ich śmierci wiódł ich ukochany pupil? Co jakiś czas internet obiegają sensacyjne informacje o milionach przepisanych kotom lub psom. W polskim prawie spadkowym takiej możliwości nie ma, co nie znaczy, że nic się nie da zrobić.
- Z praktycznego punktu widzenia bardziej zasadne wydaje się dokonanie zapisu testamentowego na rzecz przyszłego „opiekuna” naszego pupila pod warunkiem zapewnienia zwierzęciu konkretnego poziomu lub miejsca życia – mówi dr Wiśniewski - W takim wypadku zapisobierca będzie miał interes w wykonaniu woli testatora w zakresie opieki nad zwierzęciem, gdyż od tego zależeć będzie możliwość realizacji jego roszczeń wynikających z zapisu – tłumaczy.

 

Dodaje jednak, że nie ma stuprocentowej gwarancji, że w ten sposób zapewnimy odpowiednią opiekę naszemu pupilowi. Choćby dlatego, że zazwyczaj wartość naszego majątku nie opiewa na grube miliony i zapisobierca mógłby uznać, że przejęcie opieki nad zwierzakiem to zbyt dużo zachodu. Istnieje też możliwość nałożenia polecenia w testamencie, ale wyegzekwowanie jego wykonania jest de facto niemożliwe, jest więc duże prawdopodobieństwo, że niezaopiekowanie się naszym pupilem ujdzie wiarołomnemu dziedzicowi na sucho.

- Dlatego w takich wypadkach warto rozważyć powołanie fundacji w testamencie, której głównym celem statutowym byłaby opieka nad zwierzętami, w tym w szczególności nad zwierzęciem przyszłego spadkodawcy. W takim przypadku konieczne jest również powołanie w testamencie zaufanej osoby jako wykonawcy testamentu i ewentualnie osoby decyzyjnej w strukturze przyszłej fundacji, która doprowadziłaby do jej powstania i rozpoczęcia działalności – podkreśla dr Wiśniewski.