W czwartek Straż Graniczna zareagowała na wpis Janiny Ochojskiej, eurodeputowanej i założycielki Polskiej Akcji Humanitarnej. Zarzuciła ona SG kłamstwo pisząc, że zatrzymani w środę Syryjczycy mieli przy sobie dokumenty. - Syryjczycy mieli przy sobie paszporty i na prośbę funkcjonariusza od razu je przedstawili - napisała na Twitterze.

- Brak dokumentów potwierdzających tożsamość nie jest przeszkodą ani przesłanką negatywną w przypadku ubiegania się o ochronę międzynarodową - napisała w czwartek Straż Graniczna. I dodała, że wnioski przyjmowane są od osób, które wyartykułują osobiście potrzebę objęcia ich ochroną międzynarodową na terytorium RP i osobiście złożą wniosek.

Straż Graniczna skomentowała w ten sposób sytuacje przy granicy polsko-białoruskiej, w której uczestniczyła m.in Janina Ochojska.

Czytaj również: Nowa ustawa o ograniczeniach na granicy już obowiązuje

Jak wyglądała interwencja?

W środę późnym wieczorem Janina Ochojska poinformowała, że uczestniczyła w interwencji Grupy Granica, w czasie której trzech Syryjczyków, uprzednio 5-krotnie wypchniętych z Polski, zostało wreszcie przewiezionych do ośrodka. - Tylko światła kamer, nasza obecność i wywalczone zabezpieczenie z Tryb. Praw Człowieka uchroniły ich przed kolejną wywózką - napisała na Twitterze.

Do tej informacji odniosła się w czwartek rzeczniczka Straży Granicznej. Jak relacjonowała, około godz. 22:00 do placówki SG w Szudziałowie wpłynęły pełnomocnictwa dotyczące trzech nieznanych cudzoziemców. Godzinę później, jak dodała, funkcjonariusze tej samej placówki dostali zgłoszenie od anonimowej osoby, przedstawiającej się jako mieszkanka pogranicza, o trzech osobach, które miały nielegalnie przekroczyć granicę. - Pojechaliśmy w miejsce zgłoszenia. Na miejscu było osiem samochodów osobowych, duża liczba dziennikarzy, z ustawionymi kamerami, europosłanka Ochojska i trzech mężczyzn - powiedziała. Jak dodała, mężczyźni, według przekazanych przez nich informacji, są narodowości syryjskiej, jednak nie mieli dokumentów potwierdzających tożsamość. Mężczyźni są w wieku 40, 32 i 25 lat. Według rzeczniczki Janina Ochojska żądała, „aby funkcjonariusze się jej legitymowali”, a towarzyszące europosłance osoby utrudniały wykonywanie funkcjonariuszom obowiązków służbowych, podstawiając im telefony blisko twarzy, aby nagrywać rozmowę. - Inne osoby blokowały przejście z tymi cudzoziemcami do pojazdu służbowego - dodała.

Jak podała PAP, por. Michalska zaznaczyła, że cudzoziemcy byli wypoczęci, czyści, w nowych ubraniach i butach, mieli białe kartki z napisaną w języku angielskim prośbą o azyl. Jak wyjaśniła, zostali zabrani na placówkę SG w Szudziałowie, gdzie złożyli wnioski o ochronę międzynarodową. Zostały one przyjęte w obecności tłumacza.

- Tak wyglądała ta scena. Z naszego punktu widzenia to była ustawka, ponieważ zanim zostali wezwani do tych osób funkcjonariusze, dotarły pełnomocnictwa, a na miejscu czekały na nas kamery - zaznaczyła. Jak dodała, nie wiadomo, gdzie ci cudzoziemcy byli wcześniej. - Zrobiono to po to, aby nagrać to, jak postępujemy z cudzoziemcami. Najgorsze było to, że zamiast z nami współpracować - o czym my zawsze mówimy: jesteśmy otwarci na współpracę z fundacjami - to te osoby utrudniały nam nasze działania - dodała rzeczniczka SG.