W związku z rozmiarem krzywd doznanych przez antykomunistycznego opozycjonistę, zwłaszcza podczas internowania w stanie wojennym, zadośćuczynienie 16 tys. zł nie odpowiada poczuciu sprawiedliwości społecznej - ocenił Prokurator Generalny w skardze nadzwyczajnej ws. mężczyzny represjonowanego w PRL.

Jak poinformowała Prokuratura Krajowa, podczas studiów oraz w czasie zatrudnienia na stanowisku propagatora kultury w Zarządzie Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ "Solidarność" mężczyzna zajmował się niezależną działalnością wydawniczą. W związku z tym był wielokrotnie zatrzymywany, przesłuchiwany, a od 13 grudnia 1981 r. do 20 września 1982 r. internowany.

W trakcie internowania znalazł się w szpitalu, co miało bezpośredni związek z pobytem w więzieniu we Włodawie i w Lublinie, kiedy to funkcjonariusze wielokrotnie używali wobec niego siły. Tam też wobec internowanych stosowano różnego rodzaju szykany, np. wywożenie do lasu i dwugodzinny postój w samochodach, zastraszanie m.in. wywozem na wschód. Ponadto wnioskodawca był umieszczony w ciasnych celach, bez możliwości ruchu, co nie pozostawało bez wpływu na jego stan zdrowia. Choroba, której nabawił się w czasie pobytu w więzieniu, w późniejszym okresie nawracała - zaznaczyła prokuratura. Jak dodano, z uwagi na wcześniejsze internowanie wnioskodawca nie mógł znaleźć żadnej pracy, wszędzie otrzymywał odpowiedź odmowną, by przeżyć musiał wyprzedać prywatne rzeczy.

W III RP mężczyzna wniósł o odszkodowanie i zadośćuczynienie za krzywdy doznane w PRL. Jak przypomniała prokuratura, przepisy sprzed dekady przewidywały jednak 25 tys. zł jako maksymalną kwotę dla represjonowanych.

Opozycjonista uzyskał 16 tys. zł i - jak przekazała PK - nie składał apelacji od wyroku, bowiem uważał, że doznał wielu krzywd ze strony ówczesnych władz, lecz także miał świadomość faktu, że inne osoby były dłużej internowane i mają subiektywnie większe poczucie krzywdy, więc nie domagał się już maksymalnej kwoty 25 tys. zł.

W 2011 r. Trybunał Konstytucyjny uznał jednak takie ograniczenie kwoty dochodzonego odszkodowania i zadośćuczynienia do pułapu 25 tys. zł za niezgodne z konstytucyjną.

W konsekwencji działacz antykomunistyczny złożył wniosek o wznowienie postępowania ws. zadośćuczynienia. Jednak SA w Lublinie w czerwcu 2018 r. oddalił ten wniosek argumentując m.in., że brak odwołania wnioskodawcy od wyroku z 2009 r. wskazywał, iż nie kwestionował on wysokości zasadzonej kwoty, którą sąd uznał wtedy za adekwatną do poniesionej szkody i krzywdy.

Czytaj też: W dobie koronawirusa kancelarie zaciskają pasa i szukają sposobów na działalność >

W skardze nadzwyczajnej zastępca PG Robert Hernand zarzucił zaskarżonemu orzeczeniu z 2018 r. naruszenie zasad, wolności i praw człowieka i obywatela, określonych w konstytucji, w tym zasady demokratycznego państwa prawnego, sprawiedliwości społecznej oraz zasady godności, jak też rażące naruszenie przepisów kodeksu postępowania karnego i oczywistą sprzeczność ustaleń sądu w zakresie odpowiedniej wysokości zasądzonego na rzecz wnioskodawcy zadośćuczynienia.

- Sąd Apelacyjny w Lublinie, mimo częściowej zmiany stanu prawnego wynikającego z wyroku TK, dokonał takiej interpretacji wyroku Trybunału, która zamknęła drogę wnioskodawcy dla uzyskania należnej mu rekompensaty - argumentuje PG w skardze.

W skardze podkreślono też, iż w świetle materiału dowodowego trudno uznać, aby zasądzona tytułem zadośćuczynienia kwota była, jak uznał SA w Lublinie, odpowiednia i wystarczająca w stosunku do rozmiaru krzywdy doznanej przez wnioskodawcę. - Wręcz przeciwnie, zgromadzone dowody wskazują on na to, że w związku z rozmiarem krzywd i szkód doznanych przez wnioskodawcę, w szczególności wynikłych podczas internowania, zadość poczuciu sprawiedliwości społecznej dawałoby tylko zadośćuczynienie znacząco wyższe - ocenił prok. Hernand.

Dlatego też Prokurator Generalny wniósł o uchylenie zaskarżonego postanowienia i przekazanie sprawy Sądowi Apelacyjnemu w Lublinie do ponownego rozpoznania.