Dzwonią do sądów, pytają o obciążenie, sprawdzają, gdzie będzie im lepiej - kandydaci na asesorów, którzy z powodzeniem zdali tegoroczny egzamin sędziowski, 8 kwietnia wybiorą jedno z wolnych stanowisk asesorskich. W tym roku jest lepiej, bo i miejsc jest znacznie więcej. Zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa taki wybór odbywa się według miejsca zajmowanego przez danego aplikanta na liście klasyfikacyjnej spośród wykazu wolnych stanowisk asesorskich publikowanego przez ministra sprawiedliwości. Z kolei zgodnie z art. 95 par. 1 ustawy - Prawo o ustroju sądów powszechnych sędziowie (ale też asesorzy sądowi) powinni zamieszkiwać w miejscowości, w której znajduje się siedziba sądu. Następnie dyrektor Krajowej Szkoły przedstawia Krajowej Radzie Sądownictwa listę klasyfikacyjną egzaminowanych aplikantów aplikacji sędziowskiej, wskazując równocześnie wybrane przez nich stanowiska asesorskie. Do tej listy dyrektor Krajowej Szkoły dołącza uzyskane o każdym z aplikantów informacje - np. od policji. Lista z wybranymi przez asesorów miejscami trafia też do prezesa sądu apelacyjnego. Co ważne, zgodnie z par. 13 niezłożenie przez aplikanta aplikacji sędziowskiej oświadczenia o wyborze stanowiska asesorskiego powoduje utratę możliwości mianowania na stanowisko asesorskie.
Czytaj komentarz w LEX: Odpowiedzialność dyscyplinarna sędziów i asesorów sądowych>
Liderzy mają najlepiej
Sam wybór może być dla przyszłego asesora prawdziwym horrorem, chyba że egzamin zaliczył na najwyższą notę. Targi, konsultacje, ustalenia, wymiany miejsc zaczynają się już po zarządzeniu ministra, kiedy wiadomo, ile ich jest, w jakich sądach czy wydziałach. 8 kwietnia kandydaci spotkają się jednak na jednej sali i tam każdy z nich, w czasie rzeczywistym, podejmie wiążącą decyzję.
- Zdarza się, że ktoś nagle musi zmienić plany, bywa, że jest po prostu złośliwy. Najgorzej, jak wstępnie wszystko już jest umówione, a lider w ostatnim momencie zamiast na sąd w Warszawie, wskazuje na sąd w Krakowie - mówi jeden z asesorów. Najtrudniej mają ci z końca listy, bo mogą trafić tam, gdzie nikt z lepszym wynikiem trafić nie chciał.
Czytaj: Kandydaci na asesorów wybrali sądy, ale mogą zostać bez pieniędzy>>
Miejsc dużo, kandydatów mało - biorą sprawy w swoje ręce
Tegoroczna sytuacja jest o tyle inna, że różnica pomiędzy liczbą miejsc a starających się o nie asesorów jest duża. Do tego dochodzi bardzo trudna sytuacja kadrowa w sądach - efekt m.in. sytuacji wokół Krajowej Rady Sądownictwa i wstrzymania konkursów na wolne stanowiska sędziowskie. - W niektórych wydziałach można mówić już o agonii. Tak źle pod względem obciążenia sądów dawno nie było - mówi Prawo.pl jeden z sędziów z sądu okręgowego z południa Polski.
Nic więc dziwnego, że prezesi chcieliby, by przyszli asesorzy mieli trochę mniejszy wybór i trafili konkretnie tam, gdzie potrzeby są największe. - Zasilenie sądów jest konieczne. Niektórzy sędziowie przechodzą w stan spoczynku, odchodzą z innych przyczyn. W świetle zarządzenia ministra mamy do obsadzenia ok. 300 miejsc dla asesorów. Egzamin poszedł bardzo źle. Zdało około 170 osób, więc mamy więcej miejsc niż osób, które mogą je obsadzić. Mamy spore wątpliwości, czy ich podział wynikający z zarządzenia jest właściwy - tym bardziej, że obciążenie sądów, więcej wydziałów, nie jest takie samo - mówi prezes jednego z sądów rejonowych.
- Jeden z aplikantów był u mnie i chwalił się zdaniem egzaminu. Wiem, że niektóre z wydziałów, np. gospodarczy, mogą być bardziej oblegane. Mówi się, że tam jest mniej pracy a obrót jest profesjonalny. Są oczywiście i osoby zainteresowane innymi wydziałami, np. karnym - mówi sędzia z Pomorza.
Czytaj: 31 proc. aplikantów nie zdało egzaminu sędziowskiego>>
- Wiemy z góry, że około 120 miejsc nie zostanie obsadzone. Jest taka praktyka, że aplikanci sędziowscy badają silnie to, jaka jest sytuacja w konkretnym sądzie. Wsparcie pójdzie tam, gdzie sądy są w niezłej sytuacji. Ja się nie dziwię, że osoby po egzaminie wybiorą sąd, gdzie mają lepsze warunki pracy. Lepiej podlegać ocenie, kiedy warunki są lepsze, a nie gorsze. Zmniejsza się ryzyko przewlekłości. Dziwi mnie stanowisko MS, bo nie ma tych list właściwie ukształtowanych. Potrzeba wsparcia tam, gdzie jest najtrudniej - wtóruje mu inny prezes, tym razem sądu okręgowego.
A może dodatek asesora skusi?
Sędzia Anna Begier z Sądu Rejonowego we Wrześni, członkini Zespołu ds. Prawa Cywilnego Stowarzyszenia "Iustitia", zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. - Zapewne w najtrudniejszej sytuacji znajdą się prowincjonalne i obciążone sądy w miejscowościach odległych od miejsc pochodzenia aplikantów. Żartobliwie można zaproponować, że przyciągnąć do nich mogłyby dodatki wiejskie. Co oczywiście nie jest realne - mówi.
Dodaje, że problem jest większy, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. - Potrzeby kadrowe sądów są ogromne. Sądy wyższych instancji wymagają delegacji z sądów instancji niższej, w kolejnych latach do sądów okręgowych zapewne awansuje sporo sędziów rejonowych. Pytanie, czy wiadomo, ilu mniej więcej sędziów w najbliższych latach odejdzie w stan spoczynku - w latach 90. przybyło sądom sporo etatów i ci ludzie zbliżają się już do wieku emerytalnego. Już w niedalekiej przyszłości potrzebnych będzie wielu asesorów. Filia KSSiP w Gdańsku pozwoli zwiększyć liczbę aplikantów, ale czy to wystarczy? Czy potrzebna będzie zmiana modelu i dopuszczenie do asesury przedstawicieli innych zawodów prawniczych? - zastanawia się.
W jej ocenie problem może być też z przyciągnięciem asesorów do wydziałów rodzinnych - co już zakłada zresztą projekt nowelizacji Prawa o ustroju sądów powszechnych, który jest w opiniowaniu. - Ministerstwo Sprawiedliwości słusznie chce wreszcie umożliwić asesorom orzekanie w tych wydziałach, ale zmiana prawa czy nawet przydzielenie na papierze etatów to nie wszystko. Mamy przykład z konkursami na asystentów sędziego, które są nierozstrzygnięte, bo nie zgłaszają się kandydaci. W sytuacji, gdy permanentnie będzie nadwyżka wolnych miejsc asesorskich nad liczbą egzaminowanych aplikantów, wydziały rodzinne, z wielu przyczyn, mogą nie być dokonywanym wyborem. Są młodzi ludzie, którzy chcieliby w nich orzekać, ale ostatecznie decyduje nie tylko powołanie - podsumowuje.
Czytaj także w LEX: Czy okres odbywania aplikacji sądowej może zostać zaliczony do stażu pracy?>
Potrzebne planowanie i kontrola obciążenia
Problem dostrzega też Stowarzyszenie Absolwentów i Aplikantów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury Votum. - Widać to choćby w sądach warszawskich. W części z nich, mniej obciążonych, jest dużo wolnych miejsc dla asesorów. W innych, które mają problemy kadrowe i więcej spraw przypadających na sędziego, te miejsca nie są przez to wybierane. Oczywiście przez kandydatów na asesorów wybierane są te miejsca w sądach, które są mniej obciążone. Nie można się temu dziwić, że ktoś wybiera miejsca dla siebie korzystne - mówił Maciej Świder, sędzia, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Absolwentów i Aplikantów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury Votum.
Jak dodaje, można się dziwić decyzjom ministerstwa, że daje etaty asesorskie tam, gdzie są mniej potrzebne. - Chodzi także o ich rozdział między wydziałami. Dochodzą do nas głosy, że w danym sądzie rejonowym miejsce zostało przydzielone do wydziału cywilnego, który ma o wiele lepszą sytuację niż na przykład wydział pracy. Takich sytuacji jest sporo. To, że przyszli asesorzy wybierają dla siebie jak najlepiej, jest - jeszcze raz podkreślam - całkowicie zrozumiałe - wskazuje. Rzecznik dodaje, że Stowarzyszenie Votum opracowało narzędzie, które liczy obciążenie sądów. - Myślę, że MS w swojej polityce kadrowej powinno stawiać większy nacisk na rzeczywiste obciążenie sądów - podsumowuje.
Cena promocyjna: 228.6 zł
Cena regularna: 254 zł
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 177.8 zł
Ministerstwo problem widzi, ale ręcznie sterować nie chce
- Faktycznie mamy do czynienia z taką sytuacją, że grupa 81 adeptów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury nie zdała egzaminu. Jest to 37,1 proc. ogółu osób przystępujących do egzaminu. Natomiast jedna sytuacja związana z gorszym wynikiem zdawalności egzaminu nie powinna decydować o tym, że zmieniamy przyjęty model postępowania w zakresie przydziału stanowisk asesorskich. Ja jestem zwolennikiem jak najmniejszego ręcznego sterowania wymiarem sprawiedliwości przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Przejdźmy przez ten etap wyboru asesorskich miejsc służbowych na dotychczasowych zasadach. Nieobsadzone etaty przekształcimy w etaty sędziowskie i zostaną na nie ogłoszone konkursy - mówi sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda, dyrektor Departamentu Kadr i Organizacji Sądów Powszechnych i Wojskowych.
Dyrektor przyznaje, że konkursy te będą kolejnym etapem uzdrawiania wymiaru sprawiedliwości, który będzie wymagał i przyjęcia ustaw, i wyboru KRS w legalnym, konstytucyjnym składzie. - Dzięki temu otworzymy drogę m.in. osobom ze zdanym egzaminem sędziowskim do udziału w konkursach na stanowisko sędziego. Musimy jednak przejść ten moment tranzycji, uzdrowić kluczowe instytucje. To nie jest etap, w którym powinno się odchodzić od przyjętych metod działania i wprowadzania gwałtownych zmian związanych z ręcznym sterowaniem przez ministra sprawiedliwości - mówi sędzia.
Dodaje również, że sytuację można też ratować delegacjami. - Chcemy też wydłużyć czas na podejście do konkursu sędziowskiego tym referendarzom i asystentom, którzy taką możliwość - bez konieczności przejścia aplikacji uzupełniającej - stracili w czerwcu 2024 r. To będzie jedna z pierwszych grup, która będzie mogła zostać przeprocedowana przez legalną KRS i zasilić newralgiczne wydziały – wskazuje.
Czytaj także komentarz w LEX: Test bezstronności (niezawisłości) sędziego w praktyce>
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.












