Sąd Najwyższy jest bardzo szczególną instytucją w systemie konstytucyjnych organów wymiaru sprawiedliwości. Jest sądem prawa, jego zasadniczą funkcją jest zapewnienie zgodności z prawem i jednolitości orzecznictwa sądów powszechnych i wojskowych oraz wyznaczanie standardów związanych z interpretacją i stosowaniem przepisów. Kontroluje uchybienia lub wadliwości, które pojawiają się w orzecznictwie na płaszczyźnie wykładni i stosowania prawa. Dokonuje korekty orzeczeń w każdym przypadku, gdy stwierdza, iż doszło do rażącego naruszenia prawa. Jest więc - powtarzam - sądem prawa, a nie sądem faktu i prawa. Pełni funkcję sądu ostatniej instancji, którego rozstrzygnięcia kończą definitywnie sprawę na poziomie krajowego porządku prawnego. Ustrojowa pozycja i funkcje Sądu Najwyższego uzasadniają określenie w przepisach prawa szczególnych wymogów merytorycznych, jakie powinni spełniać sędziowie SN. Sąd Najwyższy powinni tworzyć prawnicy wyróżniający się ponadprzeciętnym poziomem wiedzy prawniczej, posiadający doświadczenie w stosowaniu prawa oraz charakteryzujący się osobistymi cechami i przymiotami, stanowiącymi gwarancję nieskazitelnego pełnienia funkcji sędziowskiej. Jakkolwiek w zakresie kompetencji merytorycznych przepisy obowiązującej ustawy o SN formułują jedynie wymóg wyróżniania się kandydata do funkcji sędziego SN poziomem wiedzy prawniczej, to wydaje się oczywiste, że w istocie denotują one przesłankę dalece wykraczającą poza poziom przeciętności i poprawności kompetencji prawniczych. Wyróżnianie się poziome wiedzy prawniczej to wszak prima facie wykraczanie ponad przeciętność i poprawność.

Czytaj: Sędzia Matras: Projekt nowej ustawy o SN jeszcze we wrześniu>>

Tytuł profesora nie wystarczy, by kandydować na sędziego SN>>

Kryterium wybitności także w zakresie praktyki 

Nie wydaje się więc wymogiem przesadzonym przyjęcie w drodze wykładni, że sędziowie SN, podobnie jak tzw. profesorowie belwederscy, powinni wyróżniać się spośród innych prawników kompetencjami na takim poziomie, skoro mają sprawować kontrolę poprawności wykładni i stosowania prawa. Kryterium wybitności osiągnięć w zakresie analiz prawniczych, czy kryterium wybitnych osiągnięć w zakresie wykładni lub stosowania prawa, znacznie przekraczających poziom wymagany dla pełnienia funkcji sędziów sądów powszechnych, jest z oczywistych powodów nieostre i ocenne. Nie wydaje się zarazem by uniemożliwiało to jego stosowanie. Ocena kompetencji merytorycznych obejmuje dwie przestrzenie. Po pierwsze, jej podstawą mogą być dokonania badawcze ujawnione w formie publikacji, jeżeli mamy do czynienia z osobą, która ma status akademicki albo inny status, ale publikuje prace spełniające wymogi paradygmatu akademickiego. Po wtóre, podstawą oceny mogą być osiągnięcia w ramach działalności zawodowej, orzeczniczej, gdy chodzi o sędziów,  związanej z czynnościami procesowymi, jeżeli mielibyśmy dokonywać oceny kandydatów, którzy rekrutują się ze środowiska prokuratorskiego, adwokackiego, radcowskiego, notarialnego. 

Z oczywistych powodów kryterium wybitnej, ponadprzeciętnej wiedzy prawniczej, nie ogranicza się do sfery aktywności akademickiej, odzwierciedlanej publikacjami z zakresu prawoznawstwa. Działalność w praktyce stosowania prawa stwarza równie dobre możliwości oceny merytorycznych kompetencji prawników. Ujawnienia w trakcie wykonywania określonej funkcji lub roli prawniczej ponadprzeciętnej wiedzy, niebanalnych zdolności wykładniczych, kreatywności podejścia do rozwiązywania problemów, umiejętności dokonywania wykładni adaptacyjnej, reagowania na nowe zjawiska, etc. Oznacza to, że także przestrzeń działalności praktycznej umożliwia działania zawodowe znamionujące się elementami wykraczającymi poza zestandaryzowane stosowanie prawa w ramach jego utrwalonej wykładni. Poprawność orzecznicza, niewielka ilość uchyleń wydawanych orzeczeń, podobnie jak poprawność zawodowa adwokata, rady prawnego czy prokuratora, brak powtarzalnych błędów, innymi słowy aktywność zawodowa niewykraczająca poza utrwalony standard, zdaje się dla spełnienia tak rozumianego kryterium niewystarczająca. W każdym przypadku prawniczej profesji istnieją szerokie możliwości oceny i weryfikacji merytorycznych kompetencji prawników. Dodać warto, że metoda oceny w zakresie wykładni i stosowania prawa w przypadku działalności praktycznej nie odbiega znacząco, o ile w ogóle, od oceny wyrafinowanych prac naukowych. 

SN nie dla każdego miejscem zwieńczenia kariery

Pozwala to konstatować, że kryteria wybitności kompetencyjnej odnosić można zarówno do kandydatów dysponujących dorobkiem naukowym z zakresu prawoznawstwa, jak i kandydatów, którzy realizowali się zawodowo wyłącznie w sferze praktycznej. Ze względu na funkcje Sądu Najwyższego w systemie prawnym i wymogi kompetencyjne, które moim zdaniem wynikają wprost z konstytucji, jeśli tylko dokonywać jej racjonalnej wykładni, ten sąd nie może być traktowany jako miejsce zwieńczenia kariery prawniczej każdego, kto rozpoczyna asesurę sędziowską lub w jakikolwiek inny sposób zaczyna swoją drogę prawniczą. To miejsce - powtarzam - dla wybitnych prawników, ponieważ rola, jaką pełnią w systemie prawnym, wymaga nadzwyczajnych kompetencji merytorycznych. Pominięcie wymogu merytorycznych kompetencji w procesie powoływania sędziów SN, „życzliwe” zaniżanie ich poziomu w pewnych wypadkach, zastępowanie ich kryteriami „osobowymi” lub marginalizacja znaczenia, z czym mieliśmy do czynienie wielokrotnie na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat, prowadzi wcześniej czy później do obniżenia autorytetu SN, a w konsekwencji dysfunkcji tego organu władzy sądowniczej. 

Paradoksalne jest to, że w omawianej perspektywie w największym stopniu wymogi kompetencyjne spełniał pierwszy skład SN po transformacji ustrojowej w 1990 r. Potem kolejne modyfikacje składu SN przynosiły ze sobą raczej pogorszenie tego poziomu. Innymi słowy, proces rekrutacji prawników do Sądu Najwyższego dokonywał się w Polsce w oparciu o jakieś kryteria, ale niekoniecznie kryterium kompetencyjne, które jest tutaj absolutnie kluczowe Oczywiście to ocena zgeneralizowana, i stąd być może krzywdząca w niektórych jednostkowych przypadkach. Nie ma jednak w ramach tej wypowiedzi miejsca na detaliczne i zindywidualizowane analizy. To przedmiot przyszłych badań historyków prawa. Mamy wszak niezwykle ciekawe prace poświęcone Sądowi Najwyższemu w pierwszym okresie powojennym. Zapewne powstaną, oparte na dobrym materiale źródłowym, prace dotyczące SN w latach 1990-2025.  Z zainteresowaniem przeczytałbym monografię zawierającą efekty takich badań. Wiele moglibyśmy się dowiedzieć o przyczynach jakobińskiej rewolucji z lat 2015-2023.  

Kryterium wybitności spełniać muszą zarówno akademicy, jak i osoby, które zajmują się praktyką stosowania prawa.  Jestem też absolutnie przekonany, że jest to kryterium pierwsze, fundamentalne i podlegające najbardziej obiektywnej ocenie, jeżeli chcemy poważnie myśleć o Sądzie Najwyższym. Innymi słowy, kandydat niespełniający tego kryterium powinien zostać pominięty na wstępie. Oczywiście analizy wymaga model oceny merytorycznej oraz wskazanie dokonującego jej podmiotu, kolegialnego z powodów oczywistych. Jedno wydaje się jednak raczej bezsporne. Jak nie ukształtowano by KRS, raczej trudno uznać, że może być jedynym organem  dokonującym takiej weryfikacji. Trzeba podkreślić, że oceny kryterium merytorycznego nie może zastępować wylegitymowanie się uzyskanymi wcześniej stopniami naukowym lub tytułem. Niestety, na przestrzeni lat obserwujemy autodestrukcyjny dla nauki i akademii, wyraźnie już dzisiaj w środowisku zauważalny, niezwykle bolesny upadek poziomu nauki prawoznawstwa w Polsce, dramatyczne obniżenie poziomu wymogów stawianych w procesie uzyskiwania stopni i tytułów naukowych. Związane z pozycją akademicką przed laty domniemania kompetencji oraz prestiż i społeczna pozycja, zostały w znacznej części utracone z uwagi na nonszalancję środowiska naukowego.  Nie tylko zatem ze względu na zasadę równości, merytoryczna ocena kompetencji kandydatów powinna być prowadzona w taki sam sposób, w takim samym zakresie i z tym samym stopniem szczegółowości w przypadku kandydatów z pozycją i dorobkiem akademickim, jak kandydatów związanych wyłącznie z praktyką stosowania prawa.

 

Cena promocyjna: 71.25 zł

|

Cena regularna: 95 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 66.51 zł


Sędzia SN - niezawisły, bezstronny i apolityczny

Drugim kryterium powinna być osobista zdolność do ważenia racji w sposób ostateczny. Holistycznie rozumiana nieskazitelność charakteru kandydatów, którzy swoją postawą na przestrzeni lat dali przekonywający dowód tego, że posiadają charakter, konstrukcję moralną oraz wszelkie osobiste przymioty gwarantujące w najwyższym stopniu, że będą postępować w sposób niezawisły i bezstronny. W tym przypadku chodzi zatem o osobiste cechy i właściwości tworzące personalną podstawę działania w warunkach (sytuacji) bezstronności i niezawisłości. Uzupełniające przesłankę instytucjonalnych gwarancji niezawisłości i bezstronności, o której tyle powiedziano na przestrzeni ostatnich lat. 

Jest to warunek rękojmi sprawowania funkcji sędziego, równie istotny jak kryterium merytorycznych kompetencji. Stawiam go jako drugi, po kompetencjach merytorycznych, ale bynajmniej nie chcę umniejszać jego znaczenia. To kryterium połączone jest również z daleko idącym wymogiem apolityczności. Zdolności do zachowani dystansu do zdarzeń otaczającego świata, empatii, wyrozumiałości, stoicyzmu. Wszak stanowi przesłankę osobową uzyskania statusu sędziego sądu prawa ostatniej instancji. Powołanego dożywotnio i zasadniczo nieodwoływalnego z funkcji. Dysponującego niezwykle szerokim zakresem publicznego władztwa. Innymi słowy, jeżeli badamy kandydatów do Sądu Najwyższego, to powinniśmy prześwietlić ich drogę zawodową, wypowiedzi publiczne, zaangażowanie w różnych przestrzeniach, by odpowiedzieć na pytanie, czy gwarantują nam niezawisłość, bezstronność i apolityczność w stopniu wymaganym dla sprawowania wymiaru sprawiedliwości w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej na poziomie sądu prawa. Ponieważ Sąd Najwyższy to nie jest Polska Akademia Umiejętności ani Polska Akademia Nauk, czyli korporacja uczonych, ale organ zajmujący się sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości w praktyce, to wydaje się rzeczą zupełnie oczywistą, że kandydat do tego sądu, obok dwóch przesłanek wskazanych powyżej, musi również legitymować się odpowiednią kompetencją praktyczną, znajomością praktyki i dokonaniami na niwie praktyki. Dlatego za aberrację uważam system, w którym można przejść z katedry uniwersyteckiej do stołu sędziowskiego w Sądzie Najwyższym lub w jakimkolwiek innym sądzie, nie dysponując żadną kompetencją i doświadczeniem praktycznym. Nie powinno być takiej możliwości.

Przypominam również, że sądy pełnią bardzo szczególną rolę w demokracji konstytucyjnej, zwłaszcza w zakresie możliwości bezpośredniego stosowania konstytucji w aspekcie walidacyjnym. Innymi słowy, są organami, które rozstrzygają w sposób ostateczny w perspektywie hierarchicznie zbudowanego systemu prawnego o tym, jaka jest treść prawa i jakie są jego konsekwencje. Możliwość rozproszonej kontroli konstytucyjności prawa oznacza, że orzeczenia sądu, w tym w szczególności Sądu Najwyższego, są pewną korektą tego, co czyni ustawodawca, wtedy, kiedy opierają się na mieszanym modelu kontroli konstytucyjności prawa i wprowadzają ostatecznie w treści rozstrzygnięcia odmowę zastosowania konkretnej normy, którą sąd uważa za niezgodną z Konstytucją. Dlatego nie mam żadnej wątpliwości, że sędziowie, w tym SN, muszą też być kryształowo apolityczni, kryształowo niezależni i kryształowo bezstronni. Nie ma takiej możliwości, żeby do tego sądu powoływać osoby, które, pełniąc funkcję akademicką lub praktyczną, zaangażowały się czynnie w polityczną aktywność, prezentowały stanowisko wspierające jakąś stronę w politycznych sporach i deprecjonujące albo krytykujące inną. Ponieważ to wyklucza możliwość przyjęcia domniemania, że będą pełnić funkcję sędziego w sposób należyty – bezstronny i niezawisły. Jedynie dla przykładu należy wskazać, że w Stanach Zjednoczonych zasady etyki sędziowskiej zakazują w sposób bezwzględny, pod rygorem utraty funkcji, gdy chodzi o sędziów federalnych, wypowiadania się publicznie w kwestiach, które stanowić mogą lub stanowiły przedmiot orzeczenia sądu - podsumowuje. Jest zupełnie oczywiste, że sędziowie nie mogą wypowiadać się publicznie w kwestiach politycznych.

 

 

Czy SN powinien opiniować kandydatów do SN? 

Tak w przeszłości już było. I ten model, który miał służyć do weryfikacji merytorycznej kandydatów przez – jak wówczas zakładano – najbardziej kompetentne grono, samych sędziów SN, szybko stał się własnym przeciwieństwem. Ostatecznie po latach i przy uwzględnieniu retrospektywnego spojrzenia chyba trzeba stwierdzić, że był to system nieudany. Wprowadził szereg wynaturzeń i patologii prowadzących niestety do powoływania ludzi przypadkowych, niekompetentnych, albo odmowy powołania prawników wybitnych. Katalog powodów takich decyzji gremium sędziów SN, jakie można w oparciu o „strzępki meldunków” rekonstruować, był bardzo szeroki - od jakichś towarzyskich względów, rozmycia kryteriów, ale też - przypomnę - odmowy powołania prawników wybitnych ze względu na bliżej niewyjaśnione powody osobiste czy towarzyskie. Niektóre z tych przypadków są, trzeba przyznać z poczuciem wstydu i winy, opisywane w różnych publikacjach przez uczestników tych zdarzeń. Nie ujawniam tym samym żadnych tajemnic, może jedynie wskazuję, że warto przejrzeć prawnicze piśmiennictwo w tym zakresie. Nie chcę wymieniać nazwisk tych, których wtedy uznano za niegodnych do pełnienia tej funkcji. Wydaje się, że w ramach deklaracji składanych publicznie w trakcie pierwszego okresu rewolucji jakobińskiej lat 2015-2023, niegdysiejsi zwolennicy systemu oceny kandydatów przez SN wskazywali, że do tego systemu, właśnie z powodów rozmaitych nieprawidłowości i niefortunnych decyzji personalnych, nikt nie zamierza wracać.  Pomijając jednak niezbyt budujące doświadczenia z funkcjonowania tego systemu przez kilkadziesiąt lat, trzeba postawić fundamentalne pytanie, czy sędziowie rzeczywiście sami mogą decydować o powołaniach na stanowiska sędziowskie? Przecież to oznaczałoby, że zyskają nieprawdopodobnie dużą władzę, której nie kontroluje żaden innych organ konstytucyjny. Analiza konstytucyjnego standardu powoływania sędziów, w tym roli jaką w tym procesie powinni zgodnie z treścią reguł i zasad określonych w Konstytucji RP pełnić, to kwestia wykraczająca poza ramy tej wypowiedzi. Dodam tylko, że wkrótce mam nadziej ukaże się opracowanie poświęconej tej problematyce, które pieczołowicie przygotowujemy z panem prof. Maciejem Gutowskim. Jestem umiarkowanym krytykiem tego pomysłu. Wiele powodów, nie tylko smutne doświadczenia z przeszłości, których zwieńczeniem był przewrót z 2015 r. ostatecznie zaś także „powołaniowa” neoKRS-owa ostateczna destrukcja SN, sprawiają, że Sądowi Najwyższemu pozostawiłbym nad wyraz przecież szeroko zakreślone i śmiertelnie odpowiedzialne zadania orzecznicze.