Z nieoficjalnych informacji Prawo.pl wynika, że resort sprawiedliwości obawiał się problemów z drukowaniem załączników do przesyłanych elektronicznie pism i konieczności doręczania odpisów stronom przeciwnym.  Byłyby to miliony stron dokumentów, których druk generowałby wysokie koszty i wymagał pracy wielu dodatkowych osób. Słabym punktem miał być też przepis dotyczący doręczeń odpisów stronie przeciwnej. 

Jeszcze w piątek - 27 marca, skierowany do Sejmu projekt noweli specustawy dotyczącej koronawirusa otwierał nowe możliwości w komunikacji sądów ze stronami, ale też komornikami. Legislator poszedł dalej niż we wstępnej propozycji, która dawała jedynie możliwość wnoszenia pism procesowych online i w wersji ostatecznej - zaproponował by strony też mogły otrzymywać w ten sposób pisma z sądów. Postulowały zresztą o to i samorządy prawnicze, i m.in. kancelarie adwokackie, przesyłając resortowi swoje propozycje.

Czytaj: Strona online wniesie pismo procesowe, sąd tak samo doręczy>>

Prawnicy choć przyznawali, że opracowane rozwiązania nie są doskonałe, wskazywali że dają szansę na to by sądy - po epidemii - nie zostały całkowicie sparaliżowane i z mniejszymi trudnościami wróciły do pełnej pracy. Liczyli też, że zastosowana przez resort proteza przetrwa znacznie dłużej i będzie przyczynkiem do tego, by sądy korzystały z rozwiązań informatycznych i teleinformatycznych.

 


Minął bowiem drugi tydzień gdy sądy w całym kraju wstrzymały wysyłki pism, z którymi związane są środki odwoławcze i inne terminy procesowe (sądowe), z wyłączeniem spraw pilnych, egzekucyjnych i wieczystoksięgowych. To spowodowało, że sądy same z siebie zaczęły stosować rozwiązania informatyczne - np. w Sądzie Okręgowym w Warszawie od 23 marca biuro podawcze drukuje e-maile z pismami procesowymi zawierającymi środki odwoławcze. 

Miało być duże ułatwienie - nie ma przepisów

Ku zaskoczeniu części prawników przepisy dotyczące wnoszenia i doręczeń pism procesowych nie znalazły się jednak w treści noweli opublikowanej na stronie senackiej. 

Początkowo resort proponował by w czasie trwania stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii, albo w przypadku zaprzestania działania operatora pocztowego świadczącego usługi powszechne, można było wnieść pismo procesowe do sądu przy użyciu platformy e-PUAP lub poczty elektronicznej

Czytaj: Doręczenia pism w dobie koronawirusa - czas na sądy online>>

W końcowej wersji projektu, znalazł się przepis, zgodnie z którym takie same możliwości jak przy wnoszeniu pism procesowych miałby mieć przy ich doręczaniu sąd. Czyli doręczanie byłoby możliwe przy użyciu platformy e-PUAP, portalu informacyjnego sądów powszechnych albo, jeżeli pismo nie mogłoby być doręczone stronie w ten sposób, na podany przez nią adres poczty elektronicznej.

Legislator proponował również, by pismo było uważane za wniesione z chwilą wprowadzenia go do środka komunikacji elektronicznej i nadania na adres poczty elektronicznej sądu wskazany na stronie internetowej sądu. Istotny miał być  kwalifikowany podpis elektroniczny strony. To on miał je uwiarygadniać.

Równocześnie w projekcie założono, że jeśli adres poczty elektronicznej został wskazany we wcześniejszym piśmie procesowym, a tożsamość strony nie budzi wątpliwości, może ono mieć formę dokumentową bez konieczności opatrzenia kwalifikowanym podpisem elektronicznym. Forma dokumentowa w szczególności miała mieć postać cyfrowego odwzorowania pisma opatrzonego odręcznym podpisem - czyli skanu.

Skany miały być dopuszczone

Specustawa regulowała też protezy obecnie stosowane przez sądy. Zaproponowano, by do takiego pisma procesowego wniesionego online, można było dołączyć załączniki w formie dokumentowej w postaci odwzorowania cyfrowego załączników mających formę pisemną (skany). W razie potrzeby sąd włączyłby wówczas do akt ich wydruki. Co ważne, strona wnosząca pismo procesowe poprzez internet nie byłaby zobowiązana do doręczenia odpisu pisma stronie przeciwnej. W takim przypadku doręczenia odpisu dokonywałby sąd.  

Czytaj: Rząd ratuje sądy przed koronawirusem i... zaostrza kary>>

Z kolei jeśli chodzi o doręczenia pism z sądu, to dniem doręczenia - w myśl projektu - miał być dzień wskazany w otrzymanym przez sąd potwierdzeniu dostarczenia przy użyciu platformy ePUAP, portalu informacyjnego sądów powszechnych albo w systemie teleinformatycznym. - W przypadku braku potwierdzenia domniemywa się, że pismo zostało doręczone z upływem siedmiu dni od jego nadania - zaproponowano. 

Autorzy projektu przewidzieli również sytuację kiedy nie ma pewności co do osoby wnoszącej pismo procesowe w taki sposób. Stosowany miał być wówczas ust. 2 art. 130 Kodeksu postępowania cywilnego - dotyczący braków formalnych.

 

Prawnicy zdezorientowani 

Prawnicy ruchem rządu są zdezorientowani i mówią wprost, że biorąc pod uwagę problemy z pocztą - m.in. w zakresie spraw pilnych to uderzenie w nich i w strony postępowania. Przypomnijmy, że od 15 marca do 30 kwietnia sądy w całym kraju ograniczyły swoją pracę, ściągając sprawy z wokandy, ale rozpatrywane są sprawy pilne - ich szczegółowy katalog znalazł się w przyjętej przez Sejm ustawie. Ta sama nowela - zgodnie z postulatem prawników - zawiesza bieg terminów. 

Rozmówcy Prawo.pl mówią wprost: MS idzie w kierunku wygaszenia pracy sądów, a to sprawdziłoby się może przez 2 - 3 tygodnie. Takie ograniczenie na dłuższy czas doprowadzi - jak mówią - do chaosu. 

Propozycje z projektu oceniali jako "częściowo idące w dobrym kierunku", właśnie z powodu otwarcia dwustronnej komunikacji pomiędzy sądem, a stronami, a także komornikami sądowymi.  

- Tym samym otworzyło się pole do załatwienia wielu wpadkowych spraw, co pozwoli znacząco ograniczyć chaos, jaki pojawi się po wznowieniu tradycyjnej wysyłki pocztowej i pozwoli w minimalnym stopniu nadal procedować w sprawach - komentowali adwokaci Grzegorz Prigan i Karol Pachnik. 

W ich ocenie jednak samo dopuszczenie możliwości dwustronnej korespondencji z sądem, powinno się też wiązać z rozważeniem większych uprawnień dla sędziów. Tak by mogli zakończyć większą liczbę spraw, niż tylko te z katalogu pilnych. 

- Postulujemy, aby to sędzia, gdy będzie absolutnie pewny, że nie narusza to prawa do rzetelnego procesu, mógł dalej procedować, a nawet zakończyć sprawę poprzez rozprawę online. Warto wskazać, że ustawodawca powinien pozostawić furtkę dla stron, bo niekiedy tylko ugoda przed sądem lub tylko wydany wyrok może zakończyć spór. Szczególnie dotyczy to jednostek objętych dyscypliną finansów publicznych - mówili. 

Niestety, przepis o wnoszeniu pism procesowych online finalnie przepadł. Sądy nie przyspieszą.