26 marca 2019 r. przejdzie do historii jako dzień w którym Sąd Najwyższy rozpatrzył pierwszą skargę nadzwyczajną. Była to też pierwsza skarga skierowana do SN, właśnie przez RPO. Dotyczyła dwóch sprzecznych orzeczeń w sprawie nabycia spadku przez te same osoby: z 1995 r. i z 2000 r. SN uchylił postanowienie Sądu Rejonowego w Biłgoraju sprzed 19 lat o stwierdzeniu nabycia spadku z powodu rażącego naruszenia konstytucyjnego prawa do sądu, dziedziczenia i zaufania obywateli do państwa.

Czytaj: SN uwzględnił pierwszą skargę nadzwyczajną>>
 

To nowe narzędzie odwoławcze obowiązuje od 3 kwietnia ubiegłego roku - wprowadziła je zmieniona ustawa o Sądzie Najwyższym. Skargi nadzwyczajne do SN mogą kierować dwa podmioty - RPO i Prokurator Generalny. W sumie do SN wpłynęło już 10 skarg nadzwyczajnych, w tym trzy w sprawach karnych - jedna od Prokuratora Generalnego i 2 od Rzecznika Praw Obywatelskich i 7 w sprawach cywilnych - 4 z prokuratury, 3 od RPO. 

Czytaj: SN: Są już terminy dla pierwszych skarg nadzwyczajnych>>

RPO: problemem budżet

W Prokuraturze Krajowej już w kwietniu powstał Wydział Skarg Nadzwyczajnych, zasadność wniosków badana jest natomiast w prokuraturach regionalnych. Z danych, z początku lutego, do których dotarło Prawo.pl wynikało, że do Wydziału wpłynęło ponad 3 tys. 200 wniosków. Prawie połowę do tego czasu przeanalizowano uznając, że brak jest podstaw do wniesienia skargi.

RPO Adam Bodnar mówi, że dotąd do jego biura wpłynęło ponad 4 tys. wniosków. Dodaje, że w odróżnieniu od prokuratury, w jego biurze nie ma wydzielonego zespołu do ich rozpatrywania, zajmują się tym dodatkowo poszczególne - w zależności od tematyki - zespoły.   

Sprawdź w LEX: Skarga nadzwyczajna w praktyce >

 


- Ja oczywiście liczę na to, że jednak któregoś dnia ten budżet zostanie dostosowany do potrzeb urzędu RPO i, że będziemy mogli z pełną odpowiedzialnością rozpatrywać wnioski, które są do nas kierowane w terminie, który jest przyzwoity - mówi Rzecznik. 

I dodaje, że w jego rozumienie to czas na ściągnięcie akt, zapoznanie się z nimi i przygotowanie profesjonalnej odpowiedzi, bądź konkretnej skargi do SN.  - Tak długo jak budżet nie wzrośnie - tak nie będzie. Najbardziej cierpią na tym obywatele, bo muszą dłużej czekać na odpowiedź. I trudno mi przewidzieć ile to będzie trwało - dodaje. 

Potrzebnych osiem etatów 

Bodnar zaznacza, że problem rozwiązałoby osiem dodatkowych etatów. - Prawda jest taka, że nawet nie mieliśmy szansy na dyskusję o tym. Zespoły są obciążone swoimi sprawami i wnioskami o skargi nadzwyczajne. Na przykład zespół prawa karnego oprócz skarg ma przecież sprawy kasacyjne. Mimo wszystko wnioski rozpatrujemy, a odbywa się to kosztem moich współpracowników - zaznacza RPO. 

Podkreśla też, że skarga nadzwyczajna jest tym nietypowym środkiem zaskarżenia, od którego mogą zależeć losy spraw, w których już są prawomocne wyroki.  - Jej znaczenie jest duże. Osobom, które o nią wnoszą do RPO mogę jedynie powiedzieć, że muszą być cierpliwe - dodaje. 

Czytaj: Bodnar: Skarga nadzwyczajna czasem pożyteczna>>
 

Dwie kolejne sprawy - przedterminowe zwolnienie

W kwietniu składy siedmioosobowe rozpatrzą dwie tożsame sprawy. Sądy warunkowo przedterminowo zwolniły dwóch skazanych, ale w okresie próby popełnili nowe przestępstwa. Mimo wyroków w zawieszeniu musieli wrócić do więzienia, nakazywały to obowiązujące przepisy. Zmienione je po 2015 r. ale nowe nie odnoszą się do starych spraw. 

 

Przepisy nakazujące automatyczne odstępowanie od przedterminowego zwolnienia przy popełnieniu przestępstwa, zakwestionował w 2013 roku Trybunał Konstytucyjny. Ocenił, że sądy mogą, ale nie muszą tego robić. Muszą natomiast wcześniej ocenić sytuację danej osoby. Po wyroku przepisy właśnie w ten sposób zmieniono. RPO uznał, że jedyną możliwością wzruszenia orzeczeń jest skarga nadzwyczajna.