Wniosek prof. Małgorzaty Manowskiej dotyczy zakresu, w jakim jej przepisy ustawy nie konkretyzują znaczenia pojęć: ,,władze publiczne", "inne podmioty wykonujące zadania publiczne", "osoby pełniące funkcje publiczne" oraz „związek z pełnieniem funkcji publicznych".

- Z zaniepokojeniem przyjęliśmy wniosek do Trybunału Konstytucyjnego dotyczący konstytucyjności niektórych przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej. To kolejny w ostatnich dniach, po zmianach w kodeksie postępowania karnego oraz wprowadzeniu tajemnicy dyplomatycznej, zamach na podstawowe narzędzia obywatelskiej kontroli władz publicznych - wskazuje w swoim stanowisku HFPC. 

Marginalizowanie roli jaką ma kontrola społeczna

Przypomnijmy, I Prezes SN podkreśla, że zaskarżone przepisy rażąco naruszają zasady poprawnej legislacji, w tym wymóg określoności przepisów prawa wynikający z art. 61 ust. 1 w zw. z art. 2 Konstytucji RP. Jeśli chodzi o pierwszą z wymienionych grup przepisów, to wskazuje się w nich na podmioty obowiązane do udostępnienia informacji publicznej.

Według I prezes, "już samo proste porównanie treści regulacji konstytucyjnej z unormowaniami ustawowymi wskazuje na istnienie między nimi rażącej niezgodności". - Otóż art. 4 ust. 1 u.d.i.p. ujmuje zakres podmiotowy znacznie szerzej, aniżeli zostało to wskazane w art. 61 ust. 1 Konstytucji RP. Podmiotami obowiązanymi do udostępnienia informacji publicznej są mianowicie „władze publiczne" oraz „inne podmioty wykonujące zadania publiczne", przy czym ustawodawca pojęć tych w ogóle nie definiuje - dodaje prezes Manowska.

I dodaje, że wymogów stawianych legalnym definicjom nie spełnia również późniejsze wyliczenie określonych podmiotów, następujące po zwrocie „w szczególności". Wprawdzie pojęcia konstytucyjne mają charakter autonomiczny i nie mogą być utożsamiane z pojęciami funkcjonującymi w szczegółowych gałęziach prawa (wyrok TK z dnia 23 lutego 201 O r., P 20/09, OTK-A 2010/2/13).

Fundacja ocenia, że argumentacja wniosku I prezes SN w całości marginalizuje rolę dostępu do informacji publicznej w realizacji takich
wartości jak wolność słowa, wolność mediów, wolność debaty publicznej. - Pomija konstytucyjne regulacje odnoszące się do zasady suwerenności narodu oraz istoty demokratycznego państwa, przyznając prymat interesom osób sprawujących władzę publiczną nad prawem obywateli do poznania tego, jak to władztwo jest sprawowane
- czytamy w opinii.

Fundacja dodaje, że wniosek nie bierze również pod uwagę sytuacji panującej w Trybunale Konstytucyjnym, w tym publicznie dostępnych dowodów świadczących "o braku niezależności tej instytucji".  - To prezent dla rządzącej większości parlamentarnej i kolejny pretekst dla niej do zmniejszania przestrzeni dostępnej w Polsce dla społeczeństwa obywatelskiego - dodaje. 

Dostęp do informacji publicznej na cenzurowanym

To nie jedyny przykład próby ograniczenia dostępu do informacji publicznej. Już w połowie stycznia Prawo.pl pisało o tym, że posłowie PiS, przy okazji walki z terroryzmem chcą unormować i ograniczyć dostęp do akt zakończonych postępowań przygotowawczych. Propozycje - w ocenie prawników - praktycznie odbierają taką możliwość dziennikarzom, ale będą też utrudnieniem dla obrońców i oskarżonych. Projektodawcy uzasadniają to tym, że obecnie dostęp do akt jest zbyt łatwy co skutkuje licznymi nieprawidłowościami.

Projekt zmian w kodeksie postępowania karnego i kodeksie karnym jest po pierwszym czytaniu, trafił do prac w komisji sprawiedliwości i praw człowieka. Jak mówiła w rozmowie z portalem adwokat Anna Kątnik-Mania, wiceprezes Stowarzyszenia Adwokackiego Defensor Iuris, jeśli przepisy wejdą w życie to od arbitralnych decyzji organów ścigania zależeć będzie czy ktoś zajrzy do akt jakiegokolwiek zakończonego postępowania czy też nie. 

Czytaj: Akta spraw pod specjalną ochroną - dziennikarz raczej do nich nie zajrzy>>
 

Chodzi o zmianę par. 5 art. 156, projekt z pierwszego zdania usuwa fragment o prawie do zapoznania się stron z aktami po zakończeniu postępowania, dodany zostaje jednak par. 5b. zgodnie z którym "par. 5 stosuje się odpowiednio do udostępniania akt zakończonego postępowania przygotowawczego". A to - jak mówią rozmówcy Prawo.pl - jest istotną zmianą. 

 

Sami autorzy projektu precyzują, że chodzi o "jednoznaczne ukształtowanie podstawy do udostępniania akt zakończonych postępowań przygotowawczych, zapewniającej możliwość szerokiego udostępnienia materiałów określonej sprawy w przypadkach takie udostępnienie uzasadniających, a z drugiej strony gwarantującej ochronę materiałów w sprawach, które pomimo formalnie zapadłej decyzji o zakończeniu postępowania przygotowawczego nie są sprawami zakończonymi w sensie merytorycznym (np. sprawy zakończone umorzeniem z powodu niewykrycia sprawcy przestępstwa albo braku wymaganego zezwolenia na ściganie lub wniosku o ściganie) i mogą zostać podjęte w razie ujawnienia nowych faktów, dowodów lub zaistnienia określonych zdarzeń prawnych. 

Przypominają równocześnie, że obecnie do udostępniania akt zakończonych postępowań przygotowawczych stosuje się regulacje ustawy o dostępie do informacji publicznej. - Niejednokrotnie są one stosowane niewłaściwie prowadząc do nieadekwatnego zakresowo w stosunku do celów tej ustawy ujawniania informacji zawartych w aktach takich postępowań - czytamy w uzasadnieniu. Projektodawcy dodają, że takimi przykładami są przypadki udostępniania akt w całości, nawet gdy znaczna część dokumentów nie obejmuje informacji publicznej.

Nieprecyzyjna definicja, urzędnik zrobi co chce

Tymczasem do podpisu prezydenta trafiła ustawa o służbie zagranicznej, która w ocenie m.in. Sieci Obywatelskiej WATCHDOG i Fundacji ePaństwo ale też RPO także wprowadza ograniczenia w zakresie dostępu do informacji publicznej. Pojawia się w niej bowiem - jak wskazują - nieprecyzyjna definicja "tajemnicy dyplomatycznej". 

Czytaj: Dwie różne regulacje, podobny skutek - ograniczenie dostępu do informacji publicznej>>

- Ustawodawca nie przedstawił jakich konkretnie informacji taka tajemnica miałaby dotyczyć. Podaje jedynie, iż miałyby to być informacje nie objęte ustawą o ochronie informacji niejawnych oraz takie, z którymi „członek służby zagranicznej zapoznał się w związku z obowiązkami i które ze względu na dobro służby zagranicznej mogły być udostępnione wyłącznie osobom do tego uprawnionym, a ich ujawnienie mogłoby szkodzić polityce zagranicznej Polski i naruszać jej wizerunek międzynarodowy - podkreślają. 

Członkowie służby zagranicznej - zgodnie z ustawą - mają jednak obowiązek przestrzegania tajemnicy dyplomatycznej, obok wierności Rzeczypospolitej i sumiennego wykonywania obowiązków służbowych określanych przez przełożonych. - Połączenie nieokreśloności „tajemnicy dyplomatycznej” i jej przestrzegania z obowiązkami zawodowymi, mogą spowodować, że „tajność” będzie regułą, a „jawność” wyjątkiem. Narusza to zasady art. 61 Konstytucji RP. Ustęp 3 tego artykułu precyzyjnie określa możliwe ograniczenia dostępu do informacji publicznej - ograniczenie takiego prawa, może nastąpić wyłącznie ze względu na określone w ustawach ochronę wolności i praw innych osób i podmiotów gospodarczych oraz ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa - dodają organizacje we wspólnym stanowisku.