Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska: Panie Profesorze, czy po 1 października br., gdy wejdzie w życie nowelizacja kodeksu karnego z zaostrzonymi karami, będziemy czuć się bezpieczniej?

Prof. Piotr Kardas: Dla wszystkich tych, którzy hołdują podejściu neoretrybutywnemu, gdzie surowość kary jest wartościowana do wagi popełnionego czynu, natomiast jej funkcja komunikacyjna i odstraszająca odgrywa kluczową rolę, zwiększenie surowości karania może doprowadzić do zwiększenia poczucia bezpieczeństwa ze względu na odstraszające oddziaływanie samej treści prawa. Odrębną kwestią jest, czy to podejście ma swoje dobre uzasadnienie i da się je racjonalnie potwierdzić.

Zobacz: Miejsce "bestii" za kratami? Polska o krok od bezwzględnego dożywocia

Obok podejścia neoretrybutywnego, które reprezentuje obecne Ministerstwo Sprawiedliwości jest jeszcze wiele innych formuł wyjaśniających cel i sens prawa karnego, które dostrzegają złożoność mechanizmów represyjnych. Z niezwykłą ostrożnością podchodzą do tego, aby prawo karne mogło działać skutecznie odstraszająco. A więc poprzez bardzo surową, często nieadekwatną dolegliwość represji. Jeśli spojrzy się z tej perspektywy, to odpowiedź będzie jednoznacznie negatywna.

Oceniając tę nowelizację z puntu widzenia funkcji prawa karnego, można twierdzić, że zwiększenie poziomu represyjności ponad racjonalne granice, a z takim mamy do czynienia, nie doprowadzi do zwiększenia poczucia bezpieczeństwa.

Polecamy szkolenie online: Zaostrzenie polskiej polityki karnej w świetle nowelizacji Kodeksu karnego > 

Czyli surowość nie popłaca, bo nie zwiększa poczucia bezpieczeństwa? Jak to weryfikować?

Odwołując się do ekonomicznej teorii kary. Jeśli przykładać do prawa karnego teorię zysku i strat, przyjemności oraz dolegliwości, które są elementami motywującymi z punktu widzenia podejmowanych przez nas decyzji, to wszyscy wskazują na jedno: nadmierna i nieadekwatna represyjność, której towarzyszy zburzenie wewnętrznej symetrii kodeksu karnego ze względu na dziwaczność ustawowych zagrożeń bez korelacji do chronionych wartości - prowadzi do paradoksalnie przeciwnych rezultatów. Okazuje się, że skoro dolegliwość jest wysoko usytuowana, to działa to demotywująco na ludzi. Paradoksalnie nieproporcjonalnie wysokie kary za zachowania średnie lub drobne nie zmniejszają przestępczości, przeciwnie mogą generować zwiększenie jej poziomu. Innymi słowy, z puntu widzenia teorii ekonomicznej - drakońskie zaostrzenie kar jest kontrproduktywne.

Gdyby mierzyć oddziaływanie prewencji generalnej negatywnej, to także powiemy, że to tak prosto i skutecznie nie działa. Innymi słowy, założenia, że czuć się będziemy bezpieczniej nie podobna pozytywnie zweryfikować. Nadmierna surowość poczucia bezpieczeństwa nie zwiększa.

Czytaj w LEX: Kluza Jan, Kara bezwzględnego dożywotniego pozbawienia wolności w świetle orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka >

 

Takie rozwiązania są niebezpieczne?

Tak, bo prowadzą do zupełnie nieadekwatnej represji i w ten sposób godzą w istotę wymiaru sprawiedliwości. Sprawiedliwość w sprawach karnych bowiem musi się opierać na zachowaniu pewnych relacji między stopniem bezprawia czynu popełnionego przez sprawcę a spotykającą go dolegliwością. Jeśli łamie się te zasady, łamie się proporcje między nadmiernie surową karą a wartością chronionego dobra, to trudno ją nazwać sprawiedliwą. Wielość surowych orzeczeń, na przykład za kradzież szczególnie zuchwałą, podana do publicznej wiadomości powoduje przeciwny efekt do oczekiwanego przez promotorów tych zmian.

Czytaj też w LEX: Kluza Jan, Nowy wymiar kary 30 lat pozbawienia wolności >

Czyli do jakich efektów?

Ludzie przestaną traktować prawo karne jako instrument sprawiedliwej i adekwatnej, oczekiwanej i niezbędnej społecznej reakcji. Będą traktowali prawo jako coś co jest wyrazem represjonowania przez tych, którzy dysponują władzą publiczną. Prawo przestanie być narzędziem do rozwiązywania konfliktów i będzie się zmniejszała społeczna akceptacja dla funkcjonowania tego systemu. Nadmierna surowość za kradzież batonika dokonaną w sposób szczególnie zuchwały nikogo nie przekona do zasadności bardzo surowego traktowania sprawcy. Podważy też zaufanie do organów, które to prawo stosują. Umieścimy sprawcę w zakładzie karnym, ale nie zakładamy – jak stanowi nowelizacja – że możemy tego sprawcę resocjalizować. A zatem, po co taka regulacja, aby sprawca cierpiał?

Chyba chodzi o odwet społeczeństwa?

Odwet to forma reagowania represyjnego, którego nie da się aksjologicznie, racjonalnie, filozoficznie uzasadnić. Odwet w języku polskim ma bardzo pejoratywną konotację. To jest pozbawione uzasadnienia, wymierzanie dolegliwości i cierpienia komuś innemu bez dostatecznej racji. To automatyczna odpowiedź na wyrządzone zło, bez jakiejkolwiek refleksji nad przyczyną, charakterem i istotą zachowania, które chcemy poddać napiętnowaniu. Odwet jest odpowiedzią na żądanie krwi. Odwet nie jet dobrym uzasadnieniem dla surowej kary.

Niezależnie od tego przeciwko nadmiernej surowości przemawiają względy pragmatyczne. Więzienie generuje ryzyko demoralizacji. To zaś oznacza kłopoty po zakończeniu odbywania kary.  By uniknąć tego ryzyka nie będziemy przecież wszystkim wymierzać kar dożywotniego więzienia.

No tylko niektórym, którzy dopuścili się szczególnie okrutnych przestępstw, np. pozbawienia życia.

Właśnie, już mieliśmy sytuację, gdy zniesiono karę śmierci i sprawcy tych czynów mieli wyjść na wolność po odbyciu kary 25 lat pozbawienia wolności. Wtedy stworzono ośrodki gwarantujące ich izolację z powodu braku poczucia bezpieczeństwa.

Niektórzy sędziowie mogą przy wymierzaniu kary powołać się na zakaz poniżającego traktowania wynikający z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Jest bogate orzecznictwo Strasburga dotyczące zakazu stosowania kary dożywocia. W konsekwencji stosowania nowych kar będą skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka?

Jak najbardziej. Poruszona kwestia dotyczy stosowania przez sędziów norma ponadustawowych. Można w takich sprawach odwołać się do art. 91 Konstytucji i opierać decyzje interpretacyjne sądu na zasadzie pierwszeństwa Konwencji przed ustawą w sytuacji, gdy ustawy nie da się wyłożyć w sposób zgodny z Konwencją. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby takie zjawisko występowało, a radość moja byłaby tym większa, gdyby miało ono charakter masowy. Ale gdyby skutecznie używać tego narzędzia, to nie będzie dochodziło do odszkodowań, bo sędziowie nie będą wymierzali drakońskich nieadekwatnych kar.

Nie mam wiary jednak, że mechanizm pierwszeństwa Europejskiej Konwencji Praw Człowieka będzie powszechnie przez sędziów wykorzystywany. Martwię się, że tych którzy użyją art. 91 Konstytucji, interpretując prawo, odmawiając literalnego zastosowania przepisu ustawowego, będzie niewielu. Zapewne drakońskie kary będą stosowane, ale w sposób ograniczony. Trzeba pamiętać, że władza wykonawcza z gigantyczną niechęcią odnosi się do tego rodzaju stosowania prawa. Za zachowania polegające na bezpośrednim stosowaniu  konstytucji, przy zachowaniu pierwszeństwa prawa Unii Europejskiej i Konwencji przewiduje się możliwość pociągania do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Nie możemy więc zapominać o daleko idącym efekcie mrożącym, wynikającym z zagrożenia dla sędziów odwołujących się do tego mechanizmu. Władza wykonawcza podejmie prawdopodobnie wszelkie działania, aby skutecznie zapobiegać takiemu stosowaniu Konwencji. Od sędziów wymaga się bowiem konformizmu, jeśli nie można uzyskać sympatii dla przyjmowanych rozwiązań. Zagrożenie sankcjami dyscyplinarnymi ma na celu wymuszenie bezwzględnego posłuchu sędziów.  Efekt mrożący oznacza wywołanie strachu także wśród sędziów. W konsekwencji strach będzie po obu stronach sali sądowej. 

Polskie państwo będzie płacić kary w postaci zadośćuczynień i odszkodowań. Spotykać nas będzie napiętnowanie i krytyka.

Czytaj w LEX: Derlatka Marek, Kontrowersje wokół kary dożywotniego pozbawienia wolności >