Projekt, nad którym od wielu miesięcy pracuje Komisja Europejska, zakłada ograniczenie dostępu do funduszy z przyszłego budżetu europejskiego dla państw, które naruszają zasady praworządności. Projekt przewiduje jednocześnie, że nie mogą na tym ucierpieć "ostateczni beneficjenci unijnych programów".

Czytaj: UE: Wszyscy komisarze za wiązaniem wypłaty funduszy z praworządnością>>
 

Jak wyjaśnia wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans, rządy krajowe, które nie otrzymają funduszy z UE na podstawie tej procedury, będą wciąż zobowiązane do wypłacania beneficjentom należnych im środków. - Rządy te będą więc musiały gdzie indziej szukać finansowania tych wypłat - powiedział.

Rozporządzenie określi kryteria oceny

Trwają jeszcze prace nad założeniami procedury, według której możliwe byłoby zawieszanie wypłat. KE ma przygotować rozporządzenie, w którym określone mają być warunki, które będą podstawą do ewentualnego zamrożenia środków unijnych dla kraju łamiącego zasady praworządności. Jednym z nich ma być wymiar sprawiedliwości. Przykładowo jeśli w danym kraju nie będzie niezależnego sądownictwa, to będzie można zamrozić środki. - W przypadku podejrzeń o defraudację środków unijnych czy też korupcję w związku z pieniędzmi unijnymi może się bowiem pojawić zagrożenie, iż sąd nie wyda niezawisłego wyroku. Chodzi o to, aby europejscy podatnicy mieli pewność, że środki są wydawane prawidłowo - tłumaczą unijni urzędnicy. 

 

Rada ekspertów oceni praworządność

Nad swoją koncepcją wiązania unijnych wypłat z praworządnością pracuje też Manfred Weber, szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Parlamencie Europejskim i kandydat na nowego szefa Komisji Europejskiej. Według niego procedura z art. 7 jest nieefektywna, nie przynosi szybkich rezultatów i dlatego potrzebna jest nowa procedura i tym powinni zająć się liderzy unijni.

Czytaj: Kandydat na szefa KE przygotowuje nowy system kontroli praworządności>>

Proponowana przez Webera koncepcja przewiduje, że "niezależna rada ekspertów", składająca się ze znanych prawników, miałaby regularnie sprawdzać niezależność systemu sądownictwa, podatność na korupcję i wolność mediów we wszystkich państwach członkowskich UE. A potem "obiektywnie opiniowałaby" czy sankcje powinny zostać nałożone. 
Według tej koncepcji za "poważne i ciężkie naruszenia" państwa powinny odpowiadać przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. 

PE po raz kolejny poparł projekt

Na początku kwietnia także Parlament Europejski potwierdził swoje stanowisko w sprawie propozycji powiązania dostępu do funduszy UE ze stanem praworządności w krajach członkowskich. Według niego niezależni eksperci będą oceniali stan rządów prawa w państwach członkowskich Unii Europejskiej.
- Poszanowanie praworządności i wartości UE to podstawowe zasady, na których zbudowaliśmy projekt europejski. Żaden rząd nie może naruszyć tych wartości bez ponoszenia konsekwencji - oświadczyła po głosowaniach hiszpańska europosłanka Eider Gardiazabal Rubial, który była współsprawozdawcą tego projektu.