O tym, że obecna większość sejmowa może postawić prezesa NBP przed Trybunałem Stanu mówi się od pewnego czasu. Marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, podkreślał jednak dotąd, że takiego wniosku w tym momencie nie ma. PiS dmucha jednak na zimne. Skierowało do TK wniosek o zbadanie zgodności z Konstytucją  art. 13 ust. 1a ustawy z dnia 26 marca 1982 r. o Trybunale Stanu w zakresie dotyczącym osób, o których mowa w art. 1 ust. 1 pkt 3 tej ustawy. O co chodzi? Zgodnie z kwestionowanymi przepisami Sejm podejmuje uchwałę o pociągnięciu do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu prezesa NBP bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. TK ma badać ich zgodność z art. 2 Konstytucji RP, który mówi o demokratycznym państwie prawa, z wynikającą z Preambuły do Konstytucji RP zasadą rzetelności i sprawności działania instytucji publicznych, z art. 10 Konstytucji w zakresie podziału i równowagi władz oraz m.in. art. 227 ust. 3 Konstytucji RP mówiącym o tym, że Prezes Narodowego Banku Polskiego jest powoływany przez Sejm na wniosek Prezydenta Rzeczypospolitej na 6 lat.

Czytaj w LEX: Prawne gwarancje niezależności Narodowego Banku Polskiego >

Czytaj: Problem z TK można rozwiązać uchwałami Sejmu, ale orzeczeń lepiej systemowo nie ruszać >>

Instrumentalne traktowanie Trybunału Konstytucyjnego

Profesor Teresa Gardocka z Uniwersytetu SWPS podkreśla, że we wniosku chodzi o prezesa NBP.  - Konkretnie o to, że obecna większość sejmowa doszła do wniosku, iż jest to osoba, którą można postawić przed Trybunałem Stanu wymaganą większością bezwzględną, w obecności co najmniej połowy posłów. Ani prezydenta się w ten sposób nie da postawić przed Trybunałem Stanu, ani byłego rządu (ministrów) i premiera. W samym wniosku, jeśli chodzi o kontrolę konstytucyjności, odwołano się do najogólniejszych wzorców, do preambuły Konstytucji, pozycji ustrojowej prezesa NBP, do zasady demokratycznego państwa prawa i do tego, że władza należy do narodu. A pytanie zmierza do tego czy konstytucyjne jest to, iż wymagana większość jest w stosunku do różnych kategorii stanowisk nierówna - wyjaśnia.

I dodaje, że jest to kolejny przykład, kiedy odchodząca władza, unikając konsekwencji lub próbując coś zabetonować, sięga po TK, gdzie ma jeszcze wpływy.

- Tak postawiony przed TK problem prawny nie ma żadnego sensu. Ta ustawa obowiązuje już ponad 40 lat. Do postawienia przez TS prezydenta i rządu musi być kolejno większa większość niż w przypadku pozostałych przedstawicieli władzy, ponieważ władza im przysługująca jest nierówna. Inna władza przysługuje prezydentowi, inna premierowi, a władze nie mają zależeć od siebie, jedna nie może zahaczać o drugą. Te wzorce konstytucyjne, które tu przywołano są po to, żeby problem zamydlić, a nie wyjaśnić. Powtarzam, władza jest nierówna, jej zakres jest różny, więc i większość potrzebna do postawienia danej osoby przed Trybunałem Stanu musi być różna - dodaje profesor.

Czytaj w LEX: Kucharski Piotr, Odpowiedzialność konstytucyjna Prezesa NBP w świetle prawa UE >

Podobnie ocenia to prof. dr hab. Marek Chmaj, radca prawny, konstytucjonalista, wiceprzewodniczący Trybunału Stanu kadencji 2019-2023. - Ten wniosek to kolejny dowód na instrumentalne traktowanie Trybunału Konstytucyjnego - mówi. W jego ocenie tylko nowy TK będzie w stanie zweryfikować orzeczenia wydane przez obecny. - Będzie musiał znaleźć procedury, żeby zweryfikować wszystkie nielegalne orzeczenia i derogować te, które się da, z systemu prawnego. Niektórych się nie da, bo skutek już nastąpił, albo skonsumowano przepisy, albo uległy one zmianie - mówi.

Czytaj też w LEX: Płowiec Witold, Konstytucyjne standardy procedury wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego >

 

Co dalej? Potrzebne zdecydowane kroki

Profesor Gardocka uważa, że problem z TK można rozwiązać uznając, iż jest to władza nieuprawniona - ze względu na złe powołanie sędziów m.in. dublerów i nie ma od początku legitymacji do orzekania. - Nie chodzi tylko o dublerów, tak jak powiedział prof. Wojciech Sadurski chodzi o to, że cały skład obecnego TK jest zainfekowany bezprawnością. A skoro TK jest organem nieuprawnionym do działania, nie można go więc pytać, słuchać, publikować jego wyroków – trzeba go traktować tak, jakby go nie było - dodaje.

Zdaniem profesor nie ma też co się spieszyć z wybraniem nowego składu TK. - Byłoby bardzo niebezpieczną sytuacją, gdybyśmy mieli do czynienia z dwoma organami, które się kłócą. Przez jakiś czas - moim zdaniem - trzeba będzie sobie radzić bez TK, jest to możliwe. Przy czym sytuacja jest bardzo dynamiczna, zobaczymy co się będzie działo, jak się zachowa prezydent - wskazuje.

Czytaj też w LEX: Sielski Krzysztof, Udział sędziów w debacie publicznej w świetle międzynarodowych standardów prawnych >

Z kolei w ocenie profesora Chmaja niepublikowanie wyroków obecnego TK nie jest dobrym pomysłem. - Wyroki Trybunału muszą być publikowane, wskazuje na to Konstytucja. Premier nie jest od tego by dzielić wyroki na istniejące i nieistniejące, nie idźmy drogą Beaty Szydło - mówi.  Wskazuje, że do naprawy sytuacji w TK, najpierw potrzeba co najmniej uchwał Sejmu o nielegalności powołania sędziów dublerów, ewentualnie również Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza, następnie konieczny jest wybór legalnego prezesa TK. - I Trybunał będzie mógł działać - podsumowuje.

Przemysław Rosati, prezes NRA, wybrany na członka Trybunału Stanu, podkreśla, że na tym etapie jasna jest sytuacja trzech sędziów dublerów. - Wystarczy wykonać wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który w sposób nie budzący żadnej wątpliwości przesądził, że te osoby nie są sędziami TK (chodzi o wyrok z 7 maja 2021 r. w sprawie Xero Flor przeciwko Polsce), a także wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2015 r. Natomiast, jeśli chodzi o pozostałych członków TK, to czy nam się to podoba czy nie, te osoby zostały wybrane w sposób formalnie prawidłowy, nawet jeśli są wątpliwości czy spełniali kryteria pozwalające do zasiadania w TK. Sejm je wybrał, mają określoną w Konstytucji RP kadencję. Więc w odniesieniu do pozostałych osób, jeśli chodzi o ewentualne próby zmiany składu TK, możemy mieć do czynienia z sytuacją dość karkołomną - mówi. I dodaje, że piłka - w zakresie propozycji, nad którymi można się pochylać i, które można oceniać, pozytywnie lub negatywnie, jest po stronie większości parlamentarnej i nowego rządu. Jak dodaje "diabeł tkwi w szczegółach", trzeba więc poczekać na konkretne propozycje.

 

Czytaj też w LEX: Kil Jan, O konstytucyjności modelu postępowania dyscyplinarnego w sprawach sędziów Trybunału Konstytucyjnego >