O tym, że w KOZZD jest źle świadczy fakt, że ponad 30 spośród przebywających tam byłych skazanych rozpoczęło ponownie protest - głodówki. Pierwszy prowadzony był w czerwcu ubiegłego roku. Powodem protestu są m.in. warunki lokalowe i znaczne, według pacjentów, przeludnienie ośrodka. Sale są nawet ośmioosobowe, w dużej części z nich są łóżka piętrowe. Brakuje też choćby regulaminu określającego prawa i obowiązki przebywających w ośrodku. 

W zakończenie letniego protestu zaangażowana była mediator z Płocka. Ostatecznie szefostwo placówki poszło na pewne ustępstwa - choćby wydłużono spacery, umożliwiono korzystanie z laptopów, z telefonów komórkowych z dostępem do internetu, wprowadzono comiesięczne spotkania z kierownictwem. 

Czytaj: Gostynin pęka w szwach - jest kolejny protest i nerwowe oczekiwanie na zmiany w prawie>>

MZ: sytuacja stale monitorowana

Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że resort „stale monitoruje sytuację w ośrodku”. - Podejmujemy działania na rzecz rozpoczęcia budowy nowej siedziby Ośrodka w Gostyninie. Środki finansowe na ten cel na 2021 r. zostały zabezpieczone w budżecie państwa – przekazało. Podkreślono, że „ponadto, we współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości, podjęte zostały prace mające na celu podniesienie niektórych aspektów pobytu w placówce, obecnie ujętych w regulaminie organizacyjno-porządkowym ośrodka, do rangi ustawowej”.

W sprawie KOZZD-u 19 stycznia odbyło się posiedzenie dwóch senackich komisji - zdrowia oraz praw człowieka, praworządności i petycji. A główna konkluzja była taka, że ustawa z 22 listopada 2013 r. wymaga zmian i to pilnych. Druga, że ministerstwa, które teoretycznie powinny przygotować projekt, nadal przerzucają się odpowiedzialnością. 

Senatorowie dali przedstawicielom resortów trzy tygodnie na przedstawienie projektu noweli, ale zabezpieczyli się też na wypadek gdyby tak się nie stało. Wówczas inicjatywę legislacyjną ma wziąć na siebie Senat. 

- Warunki w jakich przebywają należy określić jako kompletnie niehumanitarne i naruszające prawo do poszanowania prywatności i intymności, naruszające po prostu Europejską Konwencję Praw Człowieka i wszelkie standardy odnoszące się do osób pozbawionych wolności. To, że są kolorowe ściany z obrazkami od podłogi do sufitu i że nie ma pleśni, to naprawdę nie ma znaczenia. Bo są także ośmioosobowe sale, duża zatłoczenie, piętrowe łóżka, praktycznie zerowe szanse na skuteczną terapię, ograniczone możliwości kontaktu z bliskimi itp. Warunki są tak złe, że pacjenci KOZZD-u mówią wprost, że woleliby wrócić do zakładu karnego - mówi Ewa Dawidziuk, dyrektor Zespołu do spraw Wykonywania Kar w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. 

 

Ustawa bublem - potrzebna pilna zmiana

Konieczność zmian - i to od lat - widzi również prof. Janusz Heitzman, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Nie ma wątpliwości, że to co obecnie ma miejsce, może wkrótce wymknąć się spod kontroli. - Musimy mieć świadomość tego, że napięcia w ośrodku mogą prowadzić do reakcji niekontrolowanych, nawet buntu, zachowań skrajnych, agresywnych, bo są to ludzie, którym w pewnym momencie przestaje zależeć na czymkolwiek, gotowi są na wszystko. Prawomocnie orzeczoną karę odbyli jako zdrowi, teraz są stłoczeni, na piętrowych łóżkach w ciasnych pokojach i nie mają jasno określonych szans na wyjście więc nie mają nic do stracenia - mówi.

Profesor przypomina, że decyzje o skierowaniu do ośrodka, podejmuje sąd na wniosek dyrektora zakładu karnego i po zasięgnięciu opinii psychiatrycznych oraz psychologicznych. Problem w tym, że specjalista może jedynie stwierdzić, że zaburzenie jest i, że może w związku z tym występować zagrożenie. - Podstawowym błędem ustawy jest to, że są wtłaczani w system izolacyjny, tylko na podstawie stwierdzenia prawdopodobieństwa stwarzania zagrożenia w przyszłości, a prawdopodobieństwo istnieje zawsze. Jeżeli myślimy, że jest raz większe raz mniejsze, to to jest wróżenie z fusów - wskazuje prof. Heitzman. 

Czytaj: 
Sprawa pacjentki z Gostynina jak "puszka Pandory" - resort zdrowia szuka rozwiązania>>

Kolejne osoby w kolejce do Gostynina>>
Gostynin jak tykająca bomba, kolejni pacjenci doprowadzą do zapłonu>>

W jego ocenie powinna działać wielodyscyplinarna komisja przy ministrze sprawiedliwości, która by oceniała i następnie weryfikowała, czy dana osoba powinna trafić i czy powinna pozostać w takim ośrodku. A decyzja o skierowaniu do placówki powinna być na określony czas - do ponownej oceny komisji, ale w zakresie choćby postępów w resocjalizacji. 

- Najgorsza jest niepewność i brak motywacji do poprawy. W dojrzałym systemie prawnym nigdy nie „skazuje się” tych osób na pobyt w nieskończoność, tylko zawsze orzeczenie dalszej izolacji ma określony wymiar czasowy - np. cztery lata i po tym okresie komisja ocenia postępy w resocjalizacji, a nie w leczeniu. Później, po zakończeniu izolacji, już na wolności takie osoby podlegają wieloletniemu monitoringowi postpenitencjarnemu, kontrolno-naprawczemu. Poprowadzą go odpowiednio przygotowani funkcjonariusze, nie pielęgniarki. Bo oni są zdrowi. Można wobec nich stosować metody pedagogiczne, resocjalizacyjne, naprawy moralnej i liczyć, że to przyniesie pozytywny efekt. Ale tabletka nie pomoże - dodaje.