Problem polega na tym, że zgodnie z obecnie obowiązującą ustawą o Sądzie Najwyższym, o ważności wyboru prezydenta rozstrzyga Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Jej status jest jednak kwestionowany ze względu na zasiadających w niej tzw. neosędziów, czyli osoby wyłonione w procedurach przed Krajową Radą Sądownictwa po 2017 roku. Rządząca obecnie koalicja powołuje się w tej sprawie na orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, według których to nie jest prawidłowo ustanowiony sąd.
Ustawa incydentalna ma ten problem rozwiązać, by stwierdzenie ważności wyboru prezydenta nie budziło wątpliwości.
Piętnastu najstarszych sędziów zatwierdzi wynik wyborów
Uchwalona przez Sejm 24 stycznia br. ustawa o szczególnych rozwiązaniach w zakresie rozpoznawania przez Sąd Najwyższy spraw, związanych z wyborami prezydenta RP oraz wyborami uzupełniającymi do Senatu RP, zarządzonymi w 2025 r. przewiduje, że o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. ma orzekać 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego. A protesty wyborcze oraz sprawy, w których złożono środki odwoławcze od uchwał PKW ma rozpatrywać trzyosobowy skład sędziowski, losowany spośród tych 15 sędziów. W przypadku, gdy dwóch lub więcej sędziów posiada taki sam okres służby na stanowisku sędziego SN, pierwszeństwo do zasiadania w składzie ma mieć sędzia o dłuższym stażu całej jego służby sędziowskiej.
Czytaj też: Pat z SN może skończyć się ponownymi wyborami prezydenckimi
Inicjatorem rozwiązania, które finalnie zyskało poparcie obu izb Parlamentu, był marszałek Sejmu Szymon Hołownia. - Wprowadzenie kryterium 15 najstarszych służbą sędziów Sądu Najwyższego oddala nas od rozmowy o statusie sędziów, o statusie Izby Kontroli Nadzwyczajnych i Spraw Publicznych SN i znajduje obiektywne kryterium, o które można się oprzeć tak, żeby zapewnić Polakom to, żeby to oni wybrali prezydenta — podkreślił. I wyraził nadzieję, że prezydent podpisze ustawę. W praktyce oznaczałoby to, że w składzie tym zasiadaliby wyłącznie sędziowie powołani przed 2018 rokiem.
Paprocka: Trudno przypuszczać, aby prezydent podpisał
12 lutego br. Senat przyjął ustawę bez poprawek i trafiła ona do podpisu prezydenta. Jednak według sygnałów z „Pałacu”, Andrzej Duda raczej tego nie zrobi. Szefowa kancelarii prezydenta Małgorzata Paprocka powiedziała, że trudno przypuszczać, aby prezydent podpisał tę ustawę.
- Trudno jest wymagać, aby pan prezydent zaprzeczył swojemu stanowisku, konsekwentnie prezentowanemu od 2018 r., stania murem za sędziami powoływanymi również po 2017 r. na straży ich niezawisłości i statusu – powiedziała po przyjęciu ustawy przez Senat. I dodała, że jej zdaniem w ustawie chodzi o "negowanie statusów sędziów, oraz o to, żeby wybrani sędziowie rozstrzygali sprawy wyborcze". Zaznaczyła, że choć sama nie ma możliwości ogłoszenia decyzji prezydenta, to trudno jest przypuszczać, żeby prezydent podpisał taką ustawę.
„Starzy” sędziowie zatwierdzą wybory
Jeśli prezydent nie podpisze ustawy, wszystkie protesty wyborcze będą trafiały, jak dotychczas, do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, także ta izba podejmie uchwałę o ważności wyborów. Jeśli uzna je z jakiegoś powodu za nieważne, zwycięski kandydat nie będzie mógł objąć urzędu. A ponieważ ta izba, składająca się w całości z osób powołanych po 2017 roku, jest posądzana o sympatie dla ekipy rządzącej w latach 2015 – 2023, wyrażane są obawy, że może ona utrudniać dokończenie procedury wyborczej, gdyby wygrał kandydat obecnego obozu władzy. Stąd próba odsunięcia jej od tego obowiązku.
Jednak nie wszyscy politycy i prawnicy są przekonani, że jest takie zagrożenie, oraz że potrzebna jest w tej sprawie specjalna, tylko na te wybory, regulacja. Na przykład adwokat Ryszard Kalisz, członek Państwowej Komisji Wyborczej uważa, że uchwałę o ważności wyborów powinien podjąć Sąd Najwyższy w składzie legalnych sędziów, czyli bez tych powołanych po 2017 roku. A nawet gdyby Izba Kontroli nie potwierdziła wyniku wyborów, to nie byłoby „bezkrólewia”, obowiązki prezydenta po zakończeniu kadencji Andrzeja Dudy objąłby marszałek Sejmu. - W momencie opróżnienia urzędu prezydenta, kiedy nowy nie jest wybrany prawnie skutecznie, jego obowiązki przejmuje marszałek Sejmu. On w ciągu 14 dni musi wydać zarządzenie o powtórnych wyborach, które muszą się odbyć w ciągu 60 dni. Ale może do tych wyborów nie dojść, jeśli Parlament w tym czasie uchwali nową ustawę o Sądzie Najwyższym, a marszałek, wykonując obowiązki prezydenta, ją podpisze. To może nastąpić w kilkanaście dni i nowa ustawa wchodzi w życie. Wtedy zbiera się Sąd Najwyższy w składzie zgodnym z Konstytucją i stwierdza ważność wyborów majowych. A wybrany w nich prezydent przystępuje do pełnienia urzędu – powiedział serwisowi Prawo.pl.
Czytaj w LEX: Termin wyborów na urząd Prezydenta RP > >
Są wyroki europejskich trybunałów
Inaczej patrzy na to konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Ryszard Piotrowski. - Nie ma żadnego wyroku stwierdzającego, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest sądem. Owszem, w sprawach europejskich jej status jest w orzeczeniach Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka kwestionowany, ale krajowe wybory nie są sprawą europejską – wskazuje. I dodaje, że jeśli chcemy odwoływać się do wyroków tych trybunałów, to należy spytać, gdzie jest ustawa wprowadzająca ich zalecenia do krajowego prawa.
Zdaniem prof. Piotrowskiego nie jest też oczywiste, że w razie braku, albo nieuznania uchwały potwierdzającej ważność wyborów, obowiązki prezydenta będzie pełnić marszałek Sejmu.
- Konstytucja wymienia sytuacje, w których prezydent nie może pełnić obowiązków i wtedy zastępuje go marszałek Sejmu, ale nie ma na tej liście nieobjęcia urzędu po wyborze z powodu kwestionowania statusu izby Sądu Najwyższego, która ma zatwierdzić wynik wyborów. Inne przyczyny nieobjęcia urzędu po wyborze muszą być związane ze stanem prezydenta elekta, nie zaś ze sporami o status sędziów. Intencje obozu rządzącego są w tym zakresie co najmniej dyskusyjne, a brnięcie w to może prowadzić do złych skutków w prawie i na scenie politycznej – powiedział serwisowi Prawo.pl. Przyznał, że Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych stworzono w dużym stopniu dla realizacji celów politycznych. - Ale zrobiono to ustawą, więc bezpodstawne są twierdzenia, że nie ma kto stwierdzić ważności wyborów. Są one też proszeniem się o katastrofę - podkreślił.
Sprawdź w LEX: Koncepcja władzy prerogatywnej prezydenta a przywracanie praworządności > >
Parlament powinien jak najszybciej uchwalić ustawy porządkujące
Problem widzi też prof. Marek Safjan, były prezes i sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, były sędzia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, choć nie tak ostro jak prof. Piotrowski. - Istnieje ryzyko ogromnego zamieszania politycznego, ale nie sądzę, żeby to miało się zakończyć sytuacją, że nie mamy prezydenta i jest paraliż decyzyjny. Mamy wprawdzie mechanizmy ustrojowe dostosowane do poszczególnych sytuacji i wiemy, co się stanie, jeżeli pojawi się pytanie o status orzeczenia wydanego przez sędziów nieprawidłowo powołanych do Sądu Najwyższego, ale to nie zmniejsza obaw o skutki napięć politycznych, które mogą się pojawić – wskazuje. Według niego, w przypadku stwierdzenia nieważności wyborów przez Sąd Najwyższy w normalnej sytuacji, zgodnie z Konstytucją, marszałek Sejmu przejmuje obowiązki prezydenta wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ale jeżeli takie orzeczenie będzie wydane przez Izbę Kontroli, która nie jest sądem, to spór o to, czy istnieje konieczność powtórzenia wyborów prezydenckich, z całą pewnością się pojawi i będzie miał konsekwencje w postaci destabilizacji sytuacji w naszym kraju.
- Parlament w tym scenariuszu powinien jak najszybciej uchwalić ustawy porządkujące sytuację w Sądzie Najwyższym, tak aby stał się on w pełni legitymizowany do stwierdzenia ważności wyników wyborów – podsumowuje prof. Safjan.
Czytaj także w LEX: Weto Prezydenta instrument arbitrażu czy gry politycznej? > >
Cena promocyjna: 62.1 zł
|Cena regularna: 69 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 51.74 zł