Skazany wniósł osobistą kasację od wyroku sądu okręgowego. W sądzie wydano zarządzenie o odmowie przyjęcia kasacji. Wskazano, że skazany przekroczył termin do wniesienia kasacji. Zwrócono uwagę, że odpis wyroku sądu odwoławczego wraz z uzasadnieniem doręczono skazanemu 23 marca 2020 r., zaś kasację wniósł on 31 lipca 2020 r. Skazany wniósł zażalenie. Podniósł, że z uwagi na panującą pandemię nie wiedział kiedy powinien złożyć pismo, skoro sądy były zamknięte.

Czytaj: Tarcze "namieszały" w terminach procesowych - SN ma wyjaśnić sądom jak sobie radzić>>
 

Sąd Najwyższy utrzymał wydane zarządzenie. Wniesione zażalenie okazało się bezzasadne. Sąd Najwyższy przypomniał, że termin do wniesienia kasacji wynosi dla stron procesowych 30 dni od daty doręczenia odpisu orzeczenia sądu odwoławczego wraz z uzasadnieniem. Termin do złożenia kasacji rozpoczął bieg od 23 marca 2020 r. Faktycznie epidemia ograniczyła pracę sądów, doszło do zawieszenia biegu terminów procesowych – przyznał Sąd Najwyższy. Biorąc to pod uwagę przedłużono terminy procesowe, dla dobra stron. Mimo tego skazany wniósł kasację dopiero 31 lipca 2020 r. Mógł on jednak wcześniej wnieść pismo – podkreślił Sąd Najwyższy.

Zobacz procedurę w LEX: Wniesienie kasacji przez stronę >

 

Nadanie listu w dobie pandemii

Jak wskazuje adwokat Łukasz Strzelecki, prowadzący Kancelarię Adwokacką w Miechowie, omawiane orzeczenie jest trafne.

- W czasie epidemii doszło przecież do zawieszenia biegu terminów procesowych i z tego powodu trzydziestodniowy termin na złożenie kasacji dla skazanego, któremu wyrok z uzasadnieniem doręczono 23 marca 2020 roku, upływał o niemal dwa miesiące później. Nie było zatem podstaw do tego, by niejako wydłużyć mu ten termin o kolejne półtora miesiąca. Pamiętać przy tym należy, że w początkowym okresie epidemii rzeczywiście istniały trudności w składaniu pism procesowych. Zamknięcie sądów, urzędów, ograniczenie godzin pracy oraz ilości osób obecnych w jednym czasie w placówce pocztowej, niedoręczanie przez listonoszy listów bezpośrednio odbiorcy i wrzucanie jedynie awiza do skrzynek sprawiły, że dostanie się wówczas na pocztę w celu nadania listu poleconego było bardzo utrudnione – podkreśla adwokat Łukasz Strzelecki. Zwraca uwagę, że często wiązało się z kilkugodzinnym oczekiwaniem w kolejce. Ilość osób, które musiały wtedy skorzystać z wizyty w placówce, wzrosła, a możliwości ich obsłużenia obiektywnie zmalały.

Zobacz procedurę w LEX: Rozpoczęcie lub kontynuowanie biegu terminów procesowych w postępowaniach cywilnych w związku z ogłoszonym stanem epidemii z powodu COVID-19 >

- Można sobie wyobrazić, że strona z przyczyn od siebie niezależnych nie dotrzymała terminu zawitego, gdyż z opisanych powodów nie zdążyła wysłać listu w ostatnim dniu terminu. Każda taka sytuacja musi być jednak analizowana indywidualnie pod kątem ewentualnego przywrócenia terminu do wniesienia środka zaskarżenia. Co istotne, z czasem - pomimo zamknięcia dzienników podawczych - większość sądów umożliwiła składanie pism procesowych do specjalnej urny wystawionej przed budynkiem. Stan taki trwa zresztą do dziś. Niestety, składając pismo w ten sposób, nie dysponujemy pieczęcią potwierdzającą datę złożenia, co teoretycznie może prowadzić do uchybień. W praktyce nie zdarzyło mi się jednak, by doszło do rozbieżności pomiędzy rzeczywistą datą złożenia pisma, a datą wynikającą z nabitej później prezentaty sądu – zaznacza mecenas Strzelecki.

Postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 10 listopada 2020 r., IV KZ 56/20, LEX nr 3080393.

Czytaj w LEX: Zmiany biegu terminów w tzw. tarczy antykryzysowej w związku z koronawirusem - konsekwencje prawne >