Krzysztof Sobczak: Gdy Polska przed 20-laty wstępowała do Unii Europejskiej, po pamiętanej jeszcze traumie PRL, jawiło się nam to jak włączanie się do najlepszego na świecie klubu państw demokratycznych i praworządnych. Gdybym wtedy zahibernował się i dziś przeczytał zaproszenie na planowany na 3 kwietnia pański wykład „Praworządność w Unii Europejskiej – stan aktualny i perspektywy”, to spytałbym, czy coś się zmieniło, że trzeba to analizować?

Maciej Taborowski: Gdyby posłuchał pan niedawnego wystąpienia naszego premiera na uniwersytecie w Heidelbergu na temat jego koncepcji Unii, to dowiedziałby się pan, że jest to superpaństwo zagrażające Polsce. Jeśli szef naszego rządu nawołuje do wzmocnienia roli państw narodowych, do powrotu do zasady jednomyślności w głosowaniach, zamiast kwalifikowanej większości, to jest to wizja zupełnie inna od tej, która przyświecała Polakom, gdy większością 77 proc. głosów decydowali o przystąpieniu do Unii Europejskiej. Była to idea wspólnoty państw narodowych, ale jednak ponadnarodowej wspólnoty, która przejmuje kompetencje od państw członkowskich, żeby wykonywać je lepiej w interesie obywateli tych państw. Ta obecna polska perspektywa, prezentowana przez ekipę teraz rządzącą, nie przystaje do tej formuły. Idzie w odwrotnym wręcz kierunku.

Prof. Maciej Taborowski w ramach serii organizowanej przez redakcję „Państwa i Prawa” 3 kwietnia br. wygłosi wykład "Praworządność w Unii Europejskiej Stan aktualny i perspektywy" (poniedziałek 3 kwietnia 2023 r. godz. 17.00 sala Marii Skłodowskiej-Curie, nr 123, Pałac Staszica, ul. Nowy Świat 72 w Warszawie).

Nasz premier w tym wystąpieniu w Heidelbergu nawoływał do zmian, do przekształcania Unii. Gdyby ten głos został wysłuchany i znalazł wśród państw członkowskich większościowe poparcie, to w jaką stronę by szły te zmiany?

To bez wątpienia byłaby inna Unia niż ta, do której Polska wstępowała. To jest taki przekaz, że my nie chcemy by organy Unii ingerowały w sprawy krajowe, w których jest nam to niewygodne. Najwięcej słyszymy o tym w odniesieniu do praworządności i wymiaru sprawiedliwości, ale ta lista jest dłuższa. Ja mam wrażenie, że to jest zasada taka: skończyły nam się argumenty, to powołajmy się na suwerenność.

Roszkiewicz Janusz: O technikach wykładni przepisów kompetencyjnych w prawie Unii Europejskiej >>

 

 

Ostatnio na topie są lasy, nad którymi Unia rzekomo chce przejąć kontrolę.

No właśnie, ale to dotyczy też polityki klimatycznej i wielu innych dziedzin. Istotne jednak w tym kontekście jest, że ten spór i propozycja zmian pada w momencie zagrożenia dla Polski w związku z rosyjską napaścią na Ukrainę. To jest realne zagrożenie naszego bezpieczeństwa, a w takich sytuacjach naturalnym jest raczej integrowanie się, wzmacnianie więzi z sojusznikami, a nie mnożenie sporów. Propozycje polskiego rządu zmierzają do osłabienia Unii Europejskiej, a to szczególnie dla Polski, z uwagi na nasze położenie i stosunek Rosji do naszego kraju, jest wyjątkowo niebezpieczne. Ten „klub” miałby mniej kompetencji, mógłby mniej. W tej sytuacji dążenia polskich władz powinny być dokładnie odwrotne. W tym trudnym czasie powinniśmy bardziej niż kiedy indziej dążyć do tego, żeby ten klub, do którego należymy, był jak najbardziej zintegrowany i mógł jak najwięcej.

Czytaj: Rząd nie chce unijnego nadzoru nad polityką leśną>>

Sikora Alicja: Konstytucjonalizacja ochrony środowiska w prawie Unii Europejskiej >>

 


Chciałbym jeszcze wrócić do problemu praworządności w Unii Europejskiej. Na jakim etapie tej historii jesteśmy? Zasady wciąż obowiązują, ale są w nich wyłomy, żeby tylko wspomnieć to, co robią od kilku lat władze Polski i Węgier.

Odpowiedzią Trybunału Sprawiedliwości na te zagrożenia jest wzmocnienie standardów i wagi praworządności w unijnym porządku prawnym. Widać to w orzecznictwie. Bo kiedy Polska i Węgry zaskarżyły rozporządzenie w sprawie zawieszania funduszy unijnych, kwestionując wiązanie tych funduszy z praworządnością, Trybunał w odpowiedzi w pełnym składzie, czyli jeszcze ważniejszym niż Wielka Izba, wydał fundamentalne, konstytucyjne dla Unii Europejskiej wyroki. Stwierdził, że praworządność jest elementem tożsamości unijnego porządku prawnego, że Unia musi mieć narzędzia do obrony tej tożsamości. Trybunał poszedł w ten sposób w kierunku wzmocnienia tego elementu, który jest właśnie przez rządy Polski i Węgier kwestionowany. Trybunał potwierdził, że praworządność, tak jak ona jest definiowana w prawie unijnym, jest niezbędna do tego, by ta organizacja działała sprawnie i skutecznie. Bez tego ona stanie się jedną z licznych organizacji międzynarodowych, którą ze swej istoty nie jest.

Mamy w stosunku Unii znacznie większe oczekiwania niż wobec innych organizacji.

Dlatego, że wiemy iż ma ona system zasad i reguł, które pozwalają na skuteczne egzekwowanie zobowiązań państw względem Unii Europejskiej. I tego polski rząd niestety się boi, bo jest z tymi zasadami na bakier. Inne organizacje międzynarodowe takich potencjalnie dolegliwych dla państw członkowskich możliwości nie mają. Mam tu na myśli np. Radę Europy, która może oddziaływać w zasadzie środkami wyłącznie politycznymi, np. jak państwo nie wypłaci zadośćuczynienia albo nie przestrzega wyroków ETPCz. W UE, jak państwo nie płaci kary, Komisja może ją po prostu potrącić.

Czytaj też: 
TSUE oceni antyunijne orzeczenia polskiego Trybunału Konstytucyjnego>>

TK: Prawo traktatowe Unii Europejskiej jest sprzeczne z Konstytucją RP>>

W niedawnym wywiadzie dla Prawo.pl prof. Lech Garlicki, były sędzia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka stwierdził, że polski rząd, wbrew swoim intencjom przyłożył się do podniesienia na wyższy poziom unijnych standardów praworządności. Zgadza się pan z tą opinią?

To prawda. Niewątpliwie Trybunał wykorzystał ten problem praworządnościowy, który powstał w Polsce do tego, żeby za pomocą pytań prejudycjalnych płynących z polskich sądów w zasadzie od podstaw stworzyć cały system ochronny dla wartości praworządności i jej elementów. Absolutnie się z tym zgadzam, że to co stało się ostatnich kilku latach, te wyroki wydane przez TSUE są jakby przyspieszonym sposobem wzmocnienia ponadnarodowej integracji europejskiej i odbywa się to dużo szybciej niż w poprzednich okresach funkcjonowania Unii.

Czytaj: Prof. Garlicki: Wysłanie „swojego” sędziego do Strasburga nie uchroni Polski przed niekorzystnymi wyrokami>>

Bo chyba nie było wcześniej w Unii Europejskiej takiego kryzysu, jaki wprowadziły do Unii Polska i Węgry?

Rzeczywiście, były od lat 60-tych ubiegłego wieku różne trudne momenty w stosowaniu prawa unijnego, były też od czasu do czasu ważne, fundamentalne wyroki Trybunału w takich sprawach, ale nigdy to nie miało takiej skali i takie znaczenia. A teraz w ciągu kilku lat weszliśmy na zupełnie nowy poziom.

Chyba nie o to naszym politykom chodziło.

Chyba nie, ale tak się stało.

Barcz Jan: Unia Europejska wobec niepraworządnego państwa członkowskiego >>

 

Jeśli więc taki nowy, podwyższony standard praworządności w Unii staje się faktem, to przed jakimi decyzjami staje takie państwo jak Polska pod obecnym rządem? Dostosować się, czy zbuntować?

To są długotrwałe procesy, więc te dylematy nie staną przed polskim rządem tak od razu. Chociaż punktowo to już ma miejsce, bo przecież płacimy kary za wciąż obowiązującą ustawę kagańcową. Obecnie to ponad 2 miliardy złotych! Mamy wstrzymane fundusze z Krajowego Planu Odbudowy i zachodzą na ten moment obawy, że to wstrzymanie może również promieniować na fundusze spójności. Jeśli przyjęta zostanie opcja „buntu”, to takich spraw będzie więcej. A system unijny będzie wymuszał dostosowanie. Będą więc kolejne postępowania przeciwnaruszeniowe, będą konsekwencje wynikające z pytań prejudycjalnych, będą kolejne kary. Taka reakcja na pewno nastąpi.

A na dłuższą metę jak to może wyglądać.

Jeśli nie będzie akceptacji unijnych reguł, to polski system będzie pozbawiony zaufania, które mają inne systemy prawne. Już to zresztą widzimy, na razie punktowo, w innych systemach prawa unijnego, choćby w stosowaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania. Ale niedawno w TSUE zapadł też wyrok dotyczący prawa konkurencji, nakazujący Komisji Europejskiej badanie, czy skarżący ma wystarczającą ochronę sądową w Polsce przed działaniami Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów i późniejszej kontroli sądowej decyzji UOKiK. Unijny system będzie więc ograniczał zaufanie i wymuszał dostosowanie.
Niestety, co do dalszego rozwoju sytuacji, nie ma porównań, bo nie było takiej sytuacji w historii Unii Europejskiej. My to dopiero musimy zobaczyć, jak taka wada w państwie członkowskim zadziała i do czego to doprowadzić. Wiemy jednak na pewno dwie rzeczy. Po pierwsze, nie będzie to kierunek korzystny dla Polski i po drugie, na pewno zapłacą za to, w tej czy innej formie, nasi obywatele.

Czytaj także: Prof. Ochmański: Politycy instrumentalnie traktują unijne traktaty>>

Do czego może doprowadzić?

Jeśli chodzi o model integracji europejskiej, to państwo, które nie przestrzega zasady pierwszeństwa unijnego prawa, nie dba o niezależność sądów, na dłuższą metę nie może uczestniczyć na równych prawach w tej integracji. Bo ponadnarodowy mechanizm unijny nie będzie działać. Można oczywiście doprowadzić do zmiany prawa unijnego, a jak się nie uda, to wystąpić z Unii.
Nasz obecny rząd uważa, że jest jeszcze inna droga. Mianowicie może nadal szermować wyrokiem obecnego Trybunału Konstytucyjnego i twierdzić, że został w ten sposób zwolniony z obowiązków wynikających z prawa unijnego. No i że może w takiej figurze tkwić.

Seweryński Michał: Ewolucja praw socjalnych w Unii Europejskiej >>

To możliwe na dłuższą metę?

Nie, bo przecież te wyroki Trybunału Konstytucyjnego są już zaskarżone do TSUE i raczej trudno się spodziewać, że Trybunał uzna je za uzasadnione. Na końcu tej drogi i tak czekają kary finansowe. Rząd zapłaci za to pieniędzmi ciężko pracujących obywateli.

Maciej Taborowski, doktor habilitowany nauk prawnych, profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, adwokat, wspólnik kancelarii Hoffman, Taborowski & Wspólnicy, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich w latach 2019-2022;