Sędzia Nawacki twierdzi, że trzy zarzuty kierowane pod jego adresem są nieprawdziwe.

  1. Po pierwsze nie współpracował z hejterką Emi, nie komunikował się nią za pomocą WatsApp nie był delegowany do MS ( więc nie miał dostępu do akt) i nie uczestniczył w żadnych pracach zespołu. Informacje z życia prywatnego jednego z sędziów nie były przetwarzane w Krajowej Radzie Sądownctwa.
  2. Nie uczestniczył w zorganizowanej grupie Kasta
  3. Nie podejmował żadnej aktywności w mediach społecznościowych

Czytaj: Kolejni sędziowie odwołani w związku z hejtowaniem w internecie

Ponadto sędzia wyjaśnia, że sam był obiektem ataków, trwających od grudnia 2017 r. "nieustającego nękania przybierającego różne formy". "Wielokrotnie grożono mi pozbawieniem prawa do wykonywania zawodu". Sędzia dodaje, że był przedmiotem zorganizowanej akcji billboardowej oraz wysyłano mu kartki z inwektywami przed Świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy.

Czytaj: Ośmioro sędziów z Iustitii na liście poparcia dla kandydata do KRS

Co więcej dr Nawacki solidaryzuje się z sędziami, których dotknęły kampania pomówień i inspirowana nią kampania hejtu.