Denisow został zatrzymany 2 kwietnia br. przez Straż Graniczną na warszawskim lotnisku Okęcie. Wcześniej dotarł do Polski promem, a następnie chciał odlecieć do Rosji. Tłumaczył polskim służbom, że wywiózł córki ze Szwecji, bo tamtejsza opieka socjalna we wrześniu 2017 roku odebrała mu je i umieściła w muzułmańskiej, imigranckiej rodzinie zastępczej, po tym, jak jego żona w 2014 roku zachorowała na schizofrenię. Denisowi Lisowowi przyznano cotygodniowe 6-godzinne widzenia z dziećmi, ale on nie chciał się z tym pogodzić i zdecydował się wywieźć dzieci ze Szwecji.

Czytaj: Szwecja ściga Rosjanina, którego Polska chce uznać za uchodźcę >>

Polski rzecznik broni Rosjanina

Po jego zatrzymaniu w Warszawie w sprawę włączył się rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak, a potem pomoc prawną Lisowowi zapewniło stowarzyszenie Ordo Iuris. Ojcu i dzieciom zapewniono dobre warunki pobytu i wystąpiono do sądu o wydanie postanowienia w sprawie dzieci. Warszawski sąd rejonowy zdecydował, że dziewczynki powinny zostać ze swoim ojcem w Polsce. Sędzia rozpatrująca sprawę tłumaczyła, że sąd nie otrzymał dokumentu potwierdzającego ograniczenie praw ojcu, uwzględnił też "szeroko rozumiane dobro małoletnich".
Natomiast rzecznik praw dziecka zadeklarował, że wystąpi do polskich władz z oficjalnym wnioskiem o przyznanie ojcu i jego dzieciom statusu uchodźcy. Potem Mikołaj Pawlak informował, że wniosek o azyl dla Lisowa i jego trzech córek został złożony. 

W czerwcu br. Szwecja wystawiła Europejski Nakaz Aresztowania wobec Rosjanina Denisa Lisowa. Jednak Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie wystąpiła o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec Rosjanina, co jest zwykle praktyką przy rozpatrywaniu ENA.

Czytaj: Jest szwedzki nakaz aresztowania Rosjanina, który schronił się z dziećmi w Polsce>>

Sąd: choroba psychiczna matki to za mało

Sąd Okręgowy  oddalił w środę żądanie organów wymiaru sprawiedliwości Szwecji. - Dokonując oceny przesłanek wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania, sąd stwierdza, że wydany w sprawie niniejszej przez władze szwedzkie ENA narusza wolności i prawa człowieka i obywatela Denisa Lisowa - uzasadniał postanowienie sędzia Dariusz Łubowski. Jak podkreślił, władze szwedzkie odebrały Lisowowi trójkę małoletnich dzieci z powodu "li tylko choroby psychicznej ich matki, która została umieszczona w szpitalu psychiatrycznym".  - Należy przy tym zauważyć, że stwierdzona choroba psychiczna matki uniemożliwiająca sprawowanie władzy rodzicielskiej wiązała się z ograniczaniem możliwości wyrażenia woli przez drugiego z rodziców - dodał sędzia.

Zdaniem sędziego Lisow został postawiony przez władze szwedzkie w sytuacji bez wyjścia; ich działania godziły w dobro dzieci, pozbawiały je nie tylko tożsamości kulturowej, ale przede wszystkim ciepła i miłości rodzicielskiej - uzasadniał wyrok sędzia Łubowski.

Minister chwali decyzję sądu

- Sąd bardzo pieczołowicie podszedł do tej sprawy, postąpił słusznie, to bardzo dobra decyzja - powiedział w środę wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik odnosząc się do orzeczenia stołecznego sądu.  Jak zauważył, co do zasady ENA są wykonywane, to jest zgodne z prawem wspólnotowym, natomiast "są wyjątkowe przypadki, w których państwo może odmówić wykonania".

Wiceminister zwrócił uwagę na to, że sąd wziął także pod uwagę kwestie tożsamości dziecka - "kluczową, fundamentalną sprawę". - Dziecko ma określony język, kulturę, religię, dorasta w określonych wartościach, tradycji. Nie wolno łamać tożsamości dzieci. I tutaj sąd w moim przekonaniu zachował się prawidłowo. Bardzo dobre orzeczenie - podkreślił Wójcik.