W piśmie skierowanym do prezesa Laskowskiego sędziowie stwierdzają, że nie widzą możliwości współpracy z wybranym przez prezydenta prezesem Kapińskim.

Czytaj: Upływa kadencja prezesa Izby Karnej SN. Zastąpi go sędzia Zbigniew Kapiński >>
 

Autorytet i szacunek

- Wybór ten, co do którego nie miałem od początku żadnych wątpliwości od momentu zgłoszenia kandydatury, uniemożliwia przeze mnie pełnienie w dalszym ciągu pełnienie funkcji prezesa wydziału – wyjaśnia sędzia Matras. – Dotychczasowe funkcjonowanie Izby Karnej w zakresie wyborów kandydatów na stanowisko prezesa opierało się na zasadzie, w której proponowani byli jako kandydaci na Prezesa Izby ci sędziowie Sądu Najwyższego, którzy zarówno przez staż, jak i orzecznictwo w tej Izbie, ale również szacunek jaki uzyskiwali w efekcie swojej pracy – stawali się pierwszymi wśród równych i z tego powodu godnymi do piastowania tej funkcji – dodał sędzia Matras.

Czytaj także: Michał Laskowski: "Nowy" prezes pokieruje w większości "starą" Izbą Karną SN>>

 

Teatralne wybory

Wcześniej nie zdarzało się, aby ktoś zgłaszał swoją kandydaturę na taką funkcję zaledwie po kilku miesiącach od uzyskania nominacji na sędziego Sądu Najwyższego, bez wymaganego autorytetu i szacunku uzyskanego swoją pracą. Jak wskazuje sędzia Matras, te kwestie nie były istotne dla wybranego kandydata, a co więcej „ proces wyboru był swoistą sztuką teatralną , wyreżyserowaną uprzednimi zmianami w ustawie o Sądzie Najwyższym”, której zakończenie było znane już w momencie obsady aktorskiej  – podkreśla sędzia Matras.

Sędziowie Płóciennik, Matras i Artymiuk zapewnili, że swoje wydziały w SN zostawiają w dobrym stanie, gwarantującym sprawność orzekania.