Na początku stycznia tego roku do Sejmu wpłynął rządowy projekt ustawy „o zmianie ustawy – kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw” (druk sejmowy nr 3137). Projekt został już skierowany do I czytania na posiedzeniu Sejmu. Można założyć, że trafi on na szybką ścieżkę legislacyjną i jeszcze w tym roku doczekamy się kolejnej, bardzo istotnej zmiany reguł rządzących polskim procesem cywilnym.

Czytaj: Reforma postępowania cywilnego idzie do Sejmu>>

Warto przyjrzeć się bliżej proponowanym rozwiązaniom, ponieważ są one bardzo daleko idące. Z uwagi na rozmiar projektu (dotyczy aż 258 artykułów Kodeksu postępowania cywilnego), nie sposób w formule komentarza prasowego odnieść się do wszystkich proponowanych rozwiązań. Skupię się zatem jedynie na propozycjach nowych regulacji, dotyczących najistotniejszych dla przedsiębiorców postępowań w sprawach gospodarczych.

Nie tylko w sprawności postępowań problem

Na początek krótka refleksja. Autorzy projektu są najwyraźniej głęboko przekonani, że jedyną bolączką postępowań w sprawach gospodarczych jest sprawność postępowania, a zatem aby poprawić funkcjonowanie sądów gospodarczych wystarczy skoncentrować się na rozwiązaniach, które bieg tych postępowań przyspieszą, bez względu na ich konsekwencje. Co gorsza, dość pochopnie przyczyn przewlekłości postępowań sądowych upatrują wyłącznie w działaniach stron procesowych i ich pełnomocników. Takie jednostronne podejście uważam osobiście za błędne i szkodliwe, z dwóch powodów.

Czytaj: Zmiany w procedurze cywilnej - słuszne, ale czy realne?>>

Po pierwsze, nie podzielam tezy, że główną przyczyną przewlekłości postępowań sądowych jest obstrukcja stron procesowych. Problem sprawności postępowań sądowych jest bowiem znacznie poważniejszy i zasługuje na odrębną, samodzielną analizę. Warto przy tym zauważyć, że aby ograniczyć działania stron celowo przedłużających postępowania sądowe wcale nie jest potrzebna reforma procesu cywilnego. Po drugie, być może będę tutaj w mniejszości, ale zapewnienie stronom możliwości wyczerpującego przedstawienia argumentacji sprzyja wszechstronnemu rozpoznaniu sprawy i w konsekwencji, wydaniu trafnego orzeczenia. Nie będę ukrywał, że trafne rozstrzygnięcie uważam za wartość dla wymiaru sprawiedliwości cenniejszą, niż szybkie wydanie orzeczenia, które jest nieprawidłowe. Z tych powodów nie wzbudza mojego entuzjazmu fakt, że na sztandary reformy procesu cywilnego po 7 latach powraca odrębna procedura dla spraw gospodarczych, wprowadzająca istotne zaostrzenia rygorów procesowych.

 

Wyłączenie postępowań gospodarczych potrzebne?

Nie przekonuje mnie też niezwykle lakoniczne i ogólnikowe uzasadnienie projektu w tym zakresie (por. str. 102-107 uzasadnienia projektu ustawy). Warto, aby autorzy projektu zapoznali się, bądź przypomnieli sobie jakie liczne negatywne skutki spowodowało w latach 2005 – 2012 zaostrzenie przepisów postępowania w sprawach gospodarczych. Skutek? Bynajmniej nie poprawa sprawności postępowań, ale wywołanie szeregu sztucznych problemów, wyjaśnianych dopiero po latach racjonalnym orzecznictwem. Autorzy projektu proponują rozwiązania, których konsekwencji procesowych nie sposób przewidzieć. Wszystko będzie zależało od praktyki sądowej i indywidualnego podejścia sędziów. Można sobie wyobrazić sytuację, że w niektórych sądach utrwali się podejście „restrykcyjne”, a w innych „liberalne”, powodując dość oczywiste wyzwania dla stron i ich pełnomocników procesowych, znane zresztą z okresu obowiązywania ustawy z dnia 16 listopada 2006 r. o zmianie ustawy - Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. Nr 235, poz. 1699) . Nie jest to sytuacja korzystna dla wymiaru sprawiedliwości. Osobiście liczę na zdrowy rozsądek, mądrość sędziów i wstrzemięźliwe korzystanie z surowych rygorów procesowych ale ... czas pokaże.

Czytaj: Reforma procedury cywilnej konieczna, byle skuteczna>>
 

Niebezpieczne ograniczenia w dowodzeniu

Przechodząc już do oceny konkretnych rozwiązań projektu, jak się wydaje, fundamentem rozwiązań mających zapewnić sprawność mają być przede wszystkim ograniczenia w dowodzeniu (czasowe i przedmiotowe) połączone z ograniczeniami, a nawet całkowitym wyłączeniem możliwości korzystania przez strony z istotnych instytucji procesowych i zarzutów.

Autorzy projektu, chciałoby się powiedzieć na szczęście, nie zachowali pełnej konsekwencji w realizacji tych śmiałych założeń. Wprowadzili bowiem do projektu ustawy rozwiązania mające ograniczać potencjalne negatywne skutki obostrzeń przewidzianych w postępowaniu gospodarczym. Pierwsze rozwiązanie to przewidziana w pkt 3.2 projektu opcja umożliwiająca pewnym kategoriom podmiotów (osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą i podmioty nie będące przedsiębiorcami występujące w sprawach gospodarczych) wybór przy pierwszej czynności procesowej zwykłej procedury cywilnej, z pominięciem przepisów o postępowaniu gospodarczym. Praktyczne skutki tej nowatorskiej konstrukcji mogą być zaskakujące i znacznie rozminąć się z założeniami projektu, zwłaszcza wówczas, kiedy uprawnieni - pomni negatywnych doświadczeń z zaostrzeniem procedury gospodarczej w latach minionych - zaczną masowo wybierać „zwykłą” procedurę cywilną. Osłabi to wówczas istotnie założenie i sens projektu ustawy, a warto zauważyć, że krąg uprawnionych wydaje się być w tym przypadku znaczący.

Drugie rozwiązanie, mające ograniczać negatywne skutki - cytując sformułowanie uzasadnienia projektu - „szkodliwego automatyzmu procesowego” (str. 104 uzasadnienia projektu ustawy) jest już przewidziane dla wszystkich uczestników procesów gospodarczych. Ma ono umożliwić łagodzenie rygorów związanych z ograniczeniami czasowymi w powoływaniu twierdzeń i dowodów, wynikające z przyjęcia w projekcie zasady, że strony mają obowiązek zgłaszania wszelkich twierdzeń i dowodów pod rygorem pominięcia już w pierwszych pismach procesowych. Przewidziano tutaj dwa istotne odstępstwa. Po pierwsze, przewodniczący (sędzia referent) będzie mógł określić inny (tj. dłuższy) termin na zgłaszanie twierdzeń i dowodów, a ponadto będzie również dopuszczalne zgłaszanie twierdzeń i dowodów w terminie późniejszym, gdy taka potrzeba wyniknie w dalszym toku sprawy (należy to jednak wówczas uczynić w terminie dwóch tygodni - to ostatnie rozwiązanie obowiązywało już w latach 2007-2012).

Sąd zdecyduje arbitralnie

Te racjonalne na pierwszy rzut oka rozwiązania budzą jednak pewne obawy, które rozwieje lub potwierdzi dopiero praktyka sądowa. Przede wszystkim, w przypadku wydłużania terminów istnieje obawa, że sędziowie nie będą korzystali ze wspomnianej kompetencji, co może uczynić przepis w praktyce „martwym”, pomijając nawet podstawową dolegliwość, że korzystanie z tego uprawnienia będzie zależało od arbitralnej oceny przewodniczącego, pozbawionej jakiejkolwiek kontroli. Odnośnie możliwości zgłaszania dowodów w terminie późniejszym obawy są analogiczne. Wypada żałować, że autorzy projektu nie sięgnęli przy tej okazji do rozwiązań z obecnie obowiązującej ustawy, pozwalającej na późniejsze dopuszczenie twierdzeń i dowodów o ile nie spowoduje to zwłoki w postępowaniu.

Wprowadzenie takiej dodatkowej przesłanki umożliwiającej dopuszczenie dowodu nie stałoby w sprzeczności z założeniami projektu, a równocześnie wprowadziłoby bardziej zobiektywizowane kryteria oceny, zapewniając lepszą ochronę praw procesowych stron. Należy wyrazić nadzieję, że stosowna korekta zostanie zaproponowana w toku prac legislacyjnych. Na marginesie, autorzy projektu najwyraźniej nie zauważyli ryzyk związanych z wprowadzeniem wspomnianego już dwutygodniowego terminu na zgłoszenie dowodu jeżeli nie zostanie on zaoferowany przez strony już w pierwszym piśmie procesowym. Praktyka dowodzi, że w przeszłości prowadziło to do niekończących się wymian pism procesowych i bynajmniej nie przyczyniało się do skracania czasu trwania postępowań, wręcz przeciwnie.

Niezależnie od sygnalizowanych wątpliwości fakt, że w projekcie znalazły się rozwiązania umożliwiające odejście od automatyzmu wynikającego z zasady zgłaszania wszystkich twierdzeń i dowodów w – odpowiednio – pozwie i odpowiedzi na pozew należy ocenić pozytywnie. Pewne obawy budzi natomiast to, jak ukształtuje się w tej mierze praktyka sądowa. Należy zatem wierzyć w mądrość i racjonalność sędziów.

 


Ograniczenia spektrum środków dowodowych

Skoro wspomniałem już o ograniczeniach czasowych w podnoszeniu twierdzeń i zgłaszaniu dowodów, to należy też zwrócić uwagę na proponowane ograniczenia przedmiotowe, czyli dotyczące spektrum środków dowodowych. Warto zwrócić uwagę na zastrzeżenie możliwości dopuszczenia dowodu z zeznań świadków jedynie wówczas, gdy fakty istotne dla rozstrzygnięcia nie zostały wcześniej wyjaśnione innymi środkami dowodowymi. Przepis w takiej formie wydaje się niepotrzebny - przecież jeżeli powództwo można udowodnić innymi środkami dowodowymi, to powoływanie dowodów z zeznań świadków jest co do zasady zbędne.

Zakładając, że dowód z zeznań świadków został uznany przez autorów projektu jako istotna przyczyna przewlekłości postępowań w sprawach gospodarczych, to warto zwrócić uwagę na obecny art. 242 k.p.c., który daje przecież środek procesowy przeciwdziałający takim sytuacjom. Ponadto, zamiast tak istotnie ograniczać możliwość korzystania z jednego z najważniejszych środków dowodowych, warto rozważyć celowość składania przez świadków zeznań na piśmie, co byłoby tym bardziej logiczne, że projekt taką możliwość przecież proponuje (por. projektowany art. 271[1] k.p.c.).

Zakaz wytaczania powództwa wzajemnego

Spośród innych istotnych dla praktyki rozwiązań warto wspomnieć również o propozycji wprowadzenia w postępowaniach gospodarczych zakazu wytaczania powództwa wzajemnego, jak również istotnych ograniczeń możliwości podnoszenia zarzutu potrącenia (ta ostatnia kwestia wywołała już ożywioną, z reguły krytyczną dyskusję w piśmiennictwie - por. np. art. W. Jurcewicza w Rzeczpospolitej[1]). Można zgodzić się z autorami projektu, że zwłaszcza zarzut potrącenia jest stosunkowo często wykorzystywany jako środek służący obstrukcji procesowej, należy jednak równocześnie zauważyć, że skala tego zjawiska jest trudna do precyzyjnego ustalenia. Zakładając, że ograniczenia dotyczące zarzutów potrącenia i powództwa wzajemnego nie spowodują rezygnacji uprawnionych ze zgłaszania roszczeń wzajemnych, lecz będą skutkowały dochodzeniem takich roszczeń w innych, toczących się równolegle postępowaniach może się okazać, że do sądów wpłynie więcej spraw niż pod rządami obecnych przepisów - paradoksalnie - zwiększając ich obłożenie.

Próba uporządkowania kwestii dowodowych

Szukając pozytywów w całym projekcie, to jego autorów należałoby przede wszystkim pochwalić za podjęcie bodajże pierwszej tak kompleksowej próby uporządkowania szeroko rozumianych kwestii dowodowych (por. Rozdział III uzasadnienia projektu – „Dowody”). Ta część rozwiązań wydaje się zresztą najbardziej nowatorska, gdyż obejmuje zarówno przydatną aktualizację i uporządkowanie terminologii dotyczącej czynności procesowych (por. wymogi dotyczące wniosków dowodowych, sposoby przeprowadzania dowodów, rozstrzygnięcia sądu co do dowodów, etc.), wprowadza wspomnianą już wcześniej możliwość składania przez świadków zeznań na piśmie oraz - na razie jedynie w postępowaniu uproszczonym, instytucję świadka – eksperta. Rozwiązania te z pewnością wychodzą naprzeciw potrzebom praktyki sądowej i obrotu.

Niebezpieczne zaostrzenie rygorów procesowych

Fakt, że projekt proponuje nowatorskie w polskim procesie cywilnym rozwiązania, zasługuje na pochwałę. Wydaje się jednak celowe ponowne przemyślenie tych założeń projektu, które skutkowałyby daleko idącym zaostrzeniem rygorów procesowych, mających obowiązywać strony w postępowaniach gospodarczych. Ani te rozwiązania, ani forsowanie odrębnej procedury dla sporów przedsiębiorców - traktowane jako jedyne remedium na problemy przewlekłości postępowań - nie spełni, moim zdaniem, zakładanych przez autorów projektu celów. Jak dowodzą doświadczenia z lat ubiegłych, mogą one przynieść więcej szkody, niż pożytku i zamiast tytułowej „nowej ery” możemy mieć raczej do czynienia z powrotem do przeszłości.

Osobiście jestem zwolennikiem innej filozofii procesu cywilnego. Fundamentem, wokół którego należy tworzyć i zmieniać polski proces cywilny powinno się uczynić sędziego, należycie przygotowanego do rozpoznawania sporów gospodarczych (specjalizacja!), racjonalnie obciążonego zadaniami i wyposażonego w środki techniczne i sprawne zaplecze (sekretariaty!), gwarantujące jakość orzecznictwa i sprawność postępowań. Tylko sędzia orzekający w konkretnej sprawie jest w stanie ocenić, jakie środki procesowe powinien w danym przypadku zastosować, aby postępowanie toczyło się sprawnie oraz kiedy i jakimi środkami działania pełnomocników nadużywających uprawnień procesowych powinny być ograniczone. Wszelki automatyzm w tym zakresie uważam za szkodliwy i w ostatecznym rozrachunku powodujący więcej strat, niż korzyści.

Autor: Zbigniew Kruczkowski, radca prawny, counsel w Praktyce Postępowań Sądowych i Arbitrażu warszawskiego biura Linklaters


[1]    W. Jurcewicz, „Witold Jurcewicz o nowelizacji KPC: czekają nas podwójne procesy”, https://www.rp.pl/Opinie/307269988-Witold-Jurcewicz-o-nowelizacji-KPC-czekaja-nas-podwojne-procesy.html, 29.01.2019.