O projekcie serwis Prawo.pl napisał jako pierwszy. Dotyczyć ma on osób – prokuratorów i asesorów – które od 12 stycznia 2024 r. otrzymały pisma, z treści których wynikało, że zostały powołane do pełnienia funkcji w Prokuraturze Krajowej lub innych powszechnych jednostkach organizacyjnych prokuratury, ale też osób „pełniących funkcje w Prokuraturze Krajowej lub innych powszechnych jednostkach organizacyjnych prokuratury na podstawie powołania podpisanego przed datą 12 stycznia 2024 roku”. Projekt zakłada powołanie specjalnego Sądu Dyscyplinarnego, który w maksymalnie 10 miesięcy miałby orzekać w sprawie ewentualnej odpowiedzialności dyscyplinarnej tych osób. Sprawa wzbudziła duże poruszenie w środowisku prokuratorskim – wskazywano m.in., że prowadzi to do eskalacji już nabrzmiałego konfliktu.

Czytaj: Specjalny sąd dyscyplinarny rozliczy prokuratorów? Jest projekt>>

 Prokuratury do spłaszczenia, sądy niekoniecznie?>>

Sądy szykują się na kwestionowanie decyzji kadrowych Barskiego, Bilewicza i Korneluka​>>

Ad Vocem: było bezprawie, trzeba rozliczyć

Niezależne Stowarzyszenie Prokuratorów Ad Vocem odniosło się do sprawy na portalu X, odpowiadając na post Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia, które napisało, że „projekt, który miał wzbudzić strach, wzbudza politowanie, bo wydawało się, że to fejk, a to wytwór jednak ponoć prawnika”.

– Projekt będzie podlegał ewaluacji i zmianom, ale idea będzie ta sama. Mówimy o niej od 12 stycznia 2024 r. Proszę się temu nie dziwić. Czy ktoś z państwa myślał, że w oparciu o trzy opinie, wbrew trzem innym, dokonacie zmian wbrew obowiązującym przepisom?! To bezprawie wprost wskazał Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny w swoich judykatach. Nic tu się nie zmieniło – wskazano na profilu Stowarzyszenia Ad Vocem, nawiązując bezpośrednio do zmian na stanowisku prokuratora krajowego.

Stowarzyszenie dodało, że „nie było w historii prokuratury takiego bezprawia przy objęciu funkcji prokuratora krajowego i innych funkcji”.

Trzeba to bezwzględnie ocenić i rozliczyć. Z pewnością ci, którzy uzyskali stołki w PK i objęli funkcje prokuratorów regionalnych, w pierwszej kolejności poniosą konsekwencje. Wy ciągle rozliczacie, piszecie raporty, wmawiacie społeczeństwu, jakie to straszne rzeczy działy się w latach 2016–2023 – podsumowano.

Dobrowolne zrzeczenie się funkcji pomoże

Dodano, że „nie chodzi tu o zemstę”.

– Zwykli prokuratorzy, którzy zgodnie z prawem wykonują swoje obowiązki – rejonowi, okręgowi – mogą spać spokojnie, o ile poruszają się w obszarze praworządności, określonej w art. 2 i 7 Konstytucji. Okolicznością zdecydowanie wpływającą na ewentualne konsekwencje będzie dobrowolne zrzeczenie się funkcji bezprawnie objętej w prokuraturze po 12 stycznia 2024 r. – dodano.

O co chodzi z prokuratorek krajowym?

12 stycznia 2024 r. ówczesny prokurator krajowy Dariusz Barski otrzymał od prokuratora generalnego Adama Bodnara dokument stwierdzający, że przywrócenie go do służby czynnej 16 lutego 2022 r. przez poprzedniego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę zostało dokonane z naruszeniem obowiązujących przepisów i nie wywołało skutków prawnych. Zastosowano bowiem przepis ustawy – jak wskazano w uzasadnieniu decyzji – który już nie obowiązywał. Następnie p.o. prokuratora krajowego został prokurator Jacek Bilewicz, w którego powołaniu do Prokuratury Krajowej również brał udział Barski, a potem – w efekcie konkursu – wyłoniono obecnego prokuratora krajowego Dariusza Korneluka, który z kolei trafił do PK przy udziale Bilewicza.

To miało związek ze zmianami wprowadzonymi jeszcze za czasów Ziobry do Prawa o prokuraturze – konkretnie do art. 12, zgodnie z którym odwołanie prokuratora krajowego wymaga pisemnej zgody prezydenta, a powołanie – jego opinii, która nie jest wiążąca. Przepisy nie mówią jednak nic o powierzeniu pełnienia obowiązków. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego, a także do sądów powszechnych – ze względu na kwestionowanie decyzji kadrowych zarówno Barskiego, jak i Bilewicza oraz obecnego prokuratora krajowego Dariusza Korneluka.

Specjalny sąd, szybkie terminy

Zgodnie z projektem, specjalny Sąd Dyscyplinarny ma składać się z 15 sędziów powołanych na czas jego funkcjonowania przez prezydenta spośród 30 prokuratorów przedstawionych przez prokuratora krajowego. Prokurator krajowy miałby też wskazać jego przewodniczącego i zastępcę. Co ciekawe, sędziowie nie pobieraliby z tytułu orzekania żadnych wynagrodzeń – przysługiwałby im jedynie zwrot kosztów podróży i pobytu w siedzibie Sądu. Sąd miałby orzekać w trzyosobowych składach.

Wszczęcie postępowania następowałoby na podstawie wniosku prokuratora krajowego lub upoważnionego przez niego prokuratora Prokuratury Krajowej, zawierającego treść zarzutów dyscyplinarnych. W ciągu 14 dni miałoby zostać wydane postanowienie o wszczęciu postępowania i wyznaczony skład Sądu. Po wyznaczeniu przewodniczącego skład miałby 7 dni na wyznaczenie daty posiedzeń wraz z listą osób do przesłuchania.

Co istotne, niestawiennictwo obwinionego lub jego obrońcy nie tamowałoby biegu posiedzenia. Sąd miałby orzekać w nieprzekraczalnym terminie 10 miesięcy. Mógłby też wydać postanowienie o zabezpieczeniu majątkowym, jeśli uznałby, że prokurator pobierał nienależne dodatki funkcyjne. Na to postanowienie przysługiwałoby zażalenie do Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego. Przejście w stan spoczynku nie blokowałoby orzeczenia w sprawie zabezpieczenia.

Prokuratorzy są od ścigania przestępców, nie od rozliczeń

Pomysł nie jest dobrze oceniany przez środowisko prokuratorskie. Rozmówcy Prawo.pl podkreślają, że to dowód na niesłabnący konflikt i upolitycznienie w prokuraturze. - Straszne jest to, że mamy obecnie w prokuraturze tzw. bodnarowców i ziobrystów. To, niestety, świadczy o upolitycznieniu naszego środowiska.  Przypominam, że Konstytucja wprost zakazuje tworzenia sądów specjalnych, co oznacza, że nie można powoływać sądów, które nie należą do katalogu wymienionego w art. 175 ust. 1. Wyjątkiem od tej zasady są sądy wyjątkowe, które mogą być ustanowione tylko w czasie wojny. Ale wydaje się, że ci, którzy przygotowywali ten projekt, tego nie wiedzą, albo nie uważają za stosowne, by to uwzględnić - mówi jeden z prokuratorów. 

Również prokurator Tomasz Salwa, wiceprzewodniczący ZZPiPP RP skomentował sprawę z punktu widzenia eskalacji konfliktu w prokuraturze. - Jego geneza sięga roku 2009, kiedy 30 prokuratorów zostało przeniesionych w stan spoczynku. Odpowiedź na to nastąpiła 6 lat później i dotknęła tym razem grupę 120 osób. Z inicjatywy tej grupy wyłoniło się Stowarzyszenie LSO. Jak można się domyślać, stworzyło własny projekt jeszcze dalej idący, przewidujący weryfikację 2000 prokuratorów (LSO zaprzeczało, by taki był cel tych zmian - przyp. red.) poprzez spłaszczenie prokuratury. Apelowaliśmy wówczas, aby nie iść tą drogą, by wypracować swoisty konsensus, pojednać środowisko przy okrągłym stole, zająć się ściganiem przestępców, a nie wiecznymi weryfikacjami. Nasze apele pozostały bez odpowiedzi. Autorzy propozycji nie przewidzieli jednak wyniku wyborów prezydenckich. Ich rezultat, w zasadzie, czyni tamten projekt i ustawę separacyjną ministerstwa sprawiedliwości - przepraszam za określenie - ale „legislacyjną makulaturą" - mówi. I zapowiada, że Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP w niedługim czasie przedstawi projekt ustawy korzystny dla prokuratorów i instytucji. 

- Punktem wyjścia do kompromisu powinno być zaniechanie represji wobec prokuratorów, czyli wstrzymanie dyscyplinarek i innych postępowań za to, że ktoś coś powiedział, nagrał czy działał w ramach uprawnień wynikających z ustawy. Drugim z punktów wyjścia powinno być uznanie, że zmian w prokuraturze można dokonywać w oparciu o prawo, a nie opinie prawne lobbystów. Dalszym elementem kompromisu powinna być wspólna, środowiskowa ustawa separacyjna uniezależniająca prokuraturę od podatności na cykle polityczne - podsumował Salwa.