„Zmieniły się przepisy i chętnie pomożemy odzyskać pieniądze”, „Mamy na  koncie setki wygranych spraw”, „Nie bierzemy żadnych pieniędzy za prowadzenie sprawy” – takie telefony otrzymują przypadkowe osoby - nie tylko kredytobiorcy frankowi od pośredników, oferujących pomoc w sporze z bankami. Mnóstwo ogłoszeń pojawia się też w mediach społecznościowych. 

Czytaj: Chcesz pozwać bank o franki - sprawdź, ile zapłacisz prawnikowi>>

Ukryte koszty bywają gigantyczne

Nie wchodzi się dwa razy do tej rzeki? Warto o tym pamiętać - także wybierając wsparcie w sprawie frankowej. Darmowa „pomoc” w uwolnieniu się od frankowego kredytu bywa bowiem kosztowna i to bardzo. Klient, który chce się dowiedzieć, ile wyniesie prowizja - success fee, pobierana dopiero po wygranej sprawie, musi najpierw odesłać firmie umowę. I może się zdziwić, gdy się okaże, że korzyść pomagającego wynosi więcej niż kredyt. Co więcej, niektóre firmy pośredniczące przypisują sobie zasługi, które nie są ich. 

 

Czytaj: TSUE: Bankowi nie przysługuje wynagrodzenie za korzystanie przez frankowicza z kapitału>> 

- Spotkałem się już z przykładami nieuczciwej reklamy pośredników, w tym zwłaszcza niejednoznacznie sformułowanych zapisów dotyczących tzw. wynagrodzenia od sukcesu, które ku zdumieniu kredytobiorcy może osiągać znaczne kwoty. Powszechny jest brak informowania klientów o tym jaką kwotę w przypadku wygranej sąd zasądzi na rzecz wygranego - i wykorzystywaniu tej niewiedzy, do traktowania kosztów zastępstwa procesowego jako dodatkowego elementu wynagrodzenia, bez jasnego uzgodnienia tego z klientem - wskazuje drJacek Czabański, adwokat (Kancelaria Adwokacka Czabański Wolna-Sroka Sp.p.) W przypadku wynagrodzenia w postaci premii od sukcesu (tzw. success fee) premia ta może być liczona od różnych kwot i tutaj kryją się pułapki. Może być to procent od kwoty zasądzonej, od kwoty udzielonego kredytu, a także od korzyści polegającej na zmniejszeniu zadłużenia.

- Zazwyczaj jest to spadek zadłużenia plus odzyskana kwota od banku z odsetkami. Takie wynagrodzenie potrafi wynosić często po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Do tego dochodzą koszty zastępstwa. Klient dopiero na koniec procesu dowiaduje się, że oferta radcy prawnego/adwokata była 10 razy tańsza niż spółki z o.o. - mówi Daniel Ostaszewski, radca prawny, wspólnik w kancelarii Czyżewski Nowojski Ostaszewski. W pułapkę łatwo wpaść, gdy chce się zaoszczędzić. Niska kwota wpłaty początkowej to wabik. 

Czytaj w LEX: Konstruowanie roszczenia w pozwie frankowym – zagadnienia praktyczne >>>

Z deszczu pod rynnę - tylko wierzyciel się zmienia

Na grupach dyskusyjnych coraz częściej frankowicze ostrzegają przed ofertami, w przypadku których na początku "wystarczy" wpłacić np. kilkaset złotych. Mec. Jacek Czabański zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię - wygrana z bankiem wcale nie musi oznaczać przypływu gotówki. 

- Wskutek złożenia oświadczeń o potrąceniu czy zarzutu zatrzymania może się okazać, że skutkiem wygranej jest np. nieważność umowy i konieczność wzajemnego zwrotu świadczeń, co z kolei oznacza brak zadłużenia z umowy, ale może się też okazać, że to bankowi jeszcze trzeba będzie zwrócić resztę kwoty pierwotnie wypłaconego kredytu. W takim przypadku success fee kredytobiorca będzie musiał pokryć z własnych środków, a nie z tych uzyskanych od banku - mówi.

Zobacz nagranie szkolenia w LEX: Wyrok TS UE w sprawie C-520/21 a roszczenia uzupełniające stron nieważnej umowy kredytu frankowego >

Samo działanie przez spółkę na zasadzie pośrednictwa - niesie dla klienta pewne ryzyko. W sądzie musi go reprezentować pełnomocnik - adwokat albo radca, który współpracuje z pośrednikiem (jest podwykonawcą). - Spółka przyjmuje sprawę i zleca ją do prowadzenia jakiemuś pełnomocnikowi. Współpraca często trwa do czasu, gdy pełnomocnik współpracuje z danym podmiotem. Potem jednak kontakt się urywa. Pełnomocnik nie ma umowy z klientem, więc nie czuje się odpowiedzialny za proces. Jemu za pracę płci przecież spółka – wskazuje mec. Ostaszewski.

Zobacz nagranie szkolenia w LEX: Kredyty frankowe w praktyce - z uwzględnieniem wpływu ogłoszenia upadłości >

Reklama dźwignią handlu?

Adwokaci i radcy podkreślają, że spółkom pośredniczącym nadal łatwiej dotrzeć do klientów, bo adwokaci i radcy choć mogą informować o swojej działalności, muszą się przy tym trzymać zasad etycznych. 

- Generalnie problem będzie coraz większy. Niestety funkcjonujące ograniczenia w zakresie reklamy, nawet po złagodzeniu przez Naczelną Radę Adwokacką całkowitego zakazu reklamy adwokatów, powodują, że w przestrzeni publicznej kancelarie prowadzone przez profesjonalnych pełnomocników  -adwokatów, radców prawnych - ustępują często miejsca różnego rodzaju pośrednikom i naganiaczom – mówi mec. Czabański. 

- Na tworzonych przez siebie stronach internetowych, czy w social mediach spółki „frankowe” chwalą się setkami korzystnych dla kredytobiorców wyroków– warto jednak zweryfikować, czy orzeczenia te faktycznie zostały przez nie uzyskane. Najczęściej bowiem przywłaszczają sobie one sukcesy pełnomocników. Podawane przez nie liczby są zresztą przeważnie nierealne – ciężko, by spółka, która powstała przykładowo rok temu, miała na swoim koncie kilkadziesiąt czy wręcz kilkaset prawomocnych orzeczeń. Wiarygodność takich podmiotów jest zatem mocno wątpliwa – tłumaczy Beata Strzyżowska, radca prawny, Kancelaria Radcy Prawnego Beata Strzyżowska.

Sprawdź w LEX: Narzędzia marketingu prawnika w internecie - jak dać się zauważyć? >>>

Daniel Ostaszewski uważa, że tzw. kancelarie frankowe to spory problem nie tylko dla frankowiczów, ale również dla wszystkich zawodowych pełnomocników, tj. radców jak i adwokatów, którzy od lat specjalizują się w sprawach frankowych. - Rynek usług prawniczych od lat jest nieunormowany, a samorządy adwokatów i radców nie robią za wiele aby wyeliminować nieuczciwe praktyki zawodowe. Każdy może zarejestrować spółkę o nazwie „kancelaria xyz”. Ta nazwa w ogóle nie jest chroniona jak chociażby ma to miejsce w przypadku aptek czy gabinetów lekarskich. Pełnomocnicy zawodowi są coraz bardziej marginalizowani i wykluczani z rynku - tak stało się już wcześniej w sprawach odszkodowawczych, a teraz powoli w świecie kredytów frankowych – mówi Daniel Ostaszewski. Spółki same szukają kontaktu z klientem, dzwoniąc z ofertami pomocy, ale w drugą stronę kontakt nie zawsze jest prosty i przejrzysty – trzeba skorzystać z formularza na stronie albo zadzwonić na infolinię.

Zobacz w LEX: Zarządzanie cenami dla prawników – wstęp do ustalania i analizy cen >>>

 

Uwaga na zmiany w prawniczej etyce

Tu warto przypomnieć, że samorządy radców i adwokatów wprowadziły w swoich zasadach etyki zmiany, które mają ograniczyć współpracę z tzw. firmami odszkodowawczymi. Przepisy radcowskie działają już od stycznia, zgodnie z nimi radca prawny nie może prowadzić jakiejkolwiek działalności lub w jakikolwiek sposób uczestniczyć w czynnościach, które ograniczałyby jego niezależność, uchybiałyby godności zawodu, stwarzałyby zagrożenie dla tajemnicy zawodowej lub stwarzałyby ryzyko wystąpienia konfliktu interesów. Nie może też w sposób niejawny dla klienta brać udziału lub pomagać osobom trzecim w świadczeniu przez nie pomocy prawnej w celu zarobkowym, w szczególności w charakterze osoby użyczającej nazwiska, cichego wspólnika lub pomocnika jak również brać udziału lub pomagać w jakiejkolwiek formie, w jakimkolwiek charakterze lub w jakikolwiek sposób w świadczeniu regulowanej pomocy prawnej lub prowadzeniu regulowanej działalności prawniczej przez podmioty nieuprawnione. 

Adwokatów z kolei, od końca maja obowiązuje zakaz współpracy z podmiotami pozyskującymi klientów z naruszeniem prawa, zasad współżycia społecznego lub w sposób sprzeczny z godnością zawodu.

Zobacz w LEX: Wizerunek kancelarii prawnej - jak mu pomóc? >>