Opinię taką polityk Prawa i Sprawiedliwości wyraził komentując przebieg sobotniego Nadzywczajnego Kongresu Sędziów Polskich.
Więcej: Kongres: sprzeciw wobec obniżania autorytetu sędziów>>
- Jeżeli słyszymy, że prezydent Rzeczpospolitej, który jako jedyny w państwie posiada mandat od narodu do sprawowania władzy i umocowane w konstytucji swoje prerogatywy, musi natychmiast wykonać..., bo co? Bo tak sędzia Tuleya powiedział? Z całym szacunkiem dla sędziego Tulei, jego niezawisłość polega na tym, że nigdy władza wykonawcza rzeczywiście nie ma prawa wpływać na jego orzeczenia, które wydaje jako sędzia. Ale - przepraszam za określenie - ten bełkot antydemokratyczny, jaki rozległ się w uzasadnieniu jednego z wyroków, wydanych przez sędziego Tuleyę upoważnia mnie do tego, żebym krytycznie wypowiadał się na temat tego, jak sędzia Tuleya uzasadnia swoje niezawisłe wyroki - mówił Brudziński w niedzielę na antenie tvn24. .
Stwierdził też, że 99 procent interwencji w jego biurze poselskim dotyczy "dysfunkcjonalności wymiaru sprawiedliwości". Tymczasem - dodalł - na kongresie sędziów dopiero "po 5 i pół godzinach pojawił się wątek funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości i sądów". - My próbujemy to naprawiać - powiedział. - Nie cofniemy się ani o krok, a święta zasada trójpodziału władzy zostanie zachowana - dodał Joachim Brudziński. (ks/pap)