Autorami projektu są posłowie PiS, nie jest to pierwsze podejście do tej zmiany. Już w ubiegłej kadencji Sejmu, 24 maja 2023 r., złożony został poselski projekt dotyczący kryminalizacji patostreamingu. Przewidywał dodanie do kodeksu karnego nowego przepisu – art. 255b par. 1, przewidującego kary aż do 10 lat pozbawienia wolności za rozpowszechnianie za pośrednictwem sieci teleinformatycznej, poprzez transmisję obrazu lub dźwięku albo udostępnienie zapisu obrazu lub dźwięku, treści przedstawiających popełnienie lub pozorowanie popełnienia czynu zabronionego. Nowelizacja nie została jednak do końca kadencji uchwalona. Zgodnie z uzasadnieniem propozycja legislacyjna wychodzi naprzeciw potrzebie kryminalizacji zjawiska patostreamingu. Bo działalność patostreamerów polega często na relacjonowaniu atakowania osób bądź zwierząt, zmuszaniu do wykonywania kontrowersyjnych, często uwłaczających ich godności czynności. Treści w ramach patostreamingu zaliczane są do niezwykle szkodliwych, definiowanych jako „materiały, które mogą wywołać negatywne emocje u odbiorcy lub które promują niebezpieczne zachowania".
Z raportu Państwowego Instytutu Badawczego Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej NASK wynika, że patostreamy są szkodliwe dla młodych odbiorców, którzy często nieświadomie wchodzą z nimi w kontakt. Aż 56,6 proc. dorosłych i 76,6 proc. młodzieży w Polsce zna zjawisko patostreamingu, a 29,4 proc. dorosłych i 48,4 proc. nastolatków natrafia na te treści regularnie. A według badań Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę największą grupę odbiorców patostreamu stanowią nastolatkowie – aż 84 proc. nastolatków w wieku 13–15 lat wie, co to jest patostream, a 37 proc. z nich je ogląda. Łukasz Wojtasik, koordynator w Fundacji programu „Dziecko w sieci", wyjaśniał, że im młodsi respondenci badania, tym większa częstotliwość oglądania takich materiałów.
Czytaj: Patostreaming wciąż czeka na kary, jak za pornografię>>
Co w aktualnym projekcie?
Projekt zakłada, że odpowiedzialność karną poniesie ten, kto za pośrednictwem sieci teleinformatycznej rozpowszechnia w postaci obrazu lub dźwięku treści przedstawiające popełnienie czynu zabronionego przeciwko życiu lub zdrowiu, wolności, wolności seksualnej, obyczajności, rodzinie i opiece, przestępstwa z użyciem przemocy, zachowanie polegające na znęcaniu się nad zwierzęciem lub zabiciu zwierzęcia, stanowiącego naruszenie nietykalności cielesnej, w sposób prowadzący do poniżenia lub upokorzenia innej osoby – za te przestępstwa sprawca podlegałby karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. W par. 2 projektowanego art. 255b przepisu wskazano, że tej samej karze podlegać będzie osoba, która rozpowszechnia treści przedstawiające jako autentyczne pozorowane popełnienie czynu zabronionego wskazanego w tychże przepisach.
Jeżeli sprawca powyższych czynów działałby w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej albo taką by osiągnął, podlegałby karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu.
Czytaj: Co trzeci nastolatek ofiarą cyberprzemocy>>
Cena promocyjna: 71.11 zł
|Cena regularna: 79 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 55.3 zł
Definicji prawnej nie ma, ale problem jest
W polskim prawie brakuje definicji patostreamingu, nie ma jej również w anglojęzycznej literaturze przedmiotu. Tymczasem, zdaniem autorów projektu, zjawisko to w takiej skali jak w naszym kraju nie występuje nigdzie w Europie. Na to, że rozwija się ono szczególnie w Polsce i w Europie środkowowschodniej, zwraca też uwagę Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji Kancelarii Sejmu. Do tego z patostreamingu wiele osób uczyniło sposób zarobkowania, patostreamerzy niejednokrotnie utrzymują się z darowizn od osób oglądających ich transmisje, a liczba odbiorców dochodzi niekiedy do kilku tysięcy.
– Z uwagi na fakt, że patostreaming to treści wyjątkowo szkodliwe i rażąco godzące w zasady współżycia społecznego, tego typu zachowanie zasługuje na kryminalizację – stwierdzają autorzy projektu, który proponuje w kodeksie karnym dodanie po artykule 255a art. 255b. Zakłada on, że odpowiedzialność karną poniesie ten, kto za pośrednictwem sieci teleinformatycznej rozpowszechnia w postaci obrazu lub dźwięku treści przedstawiające popełnienie czynu zabronionego przeciwko życiu lub zdrowiu, wolności, wolności seksualnej, obyczajności, rodzinie i opiece, przestępstwa z użyciem przemocy, zachowanie polegające na znęcaniu się nad zwierzęciem lub zabiciu zwierzęcia, stanowiącego naruszenie nietykalności cielesnej, w sposób prowadzący do poniżenia lub upokorzenia innej osoby. – Proponowana zmiana ma na celu ściganie przestępstw o wysokim stopniu społecznej szkodliwości; sankcja karna przewidziana za przestępstwo winna być zatem proporcjonalna i adekwatna – podkreślają jego autorzy.
Projekt pod koniec lipca wpłynął do Sejmu i na początku września został skierowany do pierwszego czytania, ale jeszcze nie wiadomo, kiedy ono nastąpi. Ale jeśli już posłowie zaczną nad nim debatę, to nie będą mieli łatwego zadania, szczególnie jeśli zapoznają się z opiniami różnych ekspertów na ten temat.
Groźna patologia czy wolność słowa?
Wspomniane Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji Kancelarii Sejmu, uznając szkodliwość patostreamingu, wyraża wątpliwość co do tego, czy walka z tym zjawiskiem wymaga dodatkowej regulacji karnej. – Wnioskodawcy nie wykazali, że istniejące regulacje o charakterze cywilnym czy administracyjnym są nieskuteczne w zapobieganiu zjawisku patostreamingu. Tym samym nie dowiedli, że skuteczne przeciwdziałanie patostreamingowi w innych gałęziach prawa nie jest możliwe – czytamy w opinii. Jej autorzy jako przykład wskazują art. 255 k.k., przewidujący kary za nawoływanie do popełnienia przestępstwa, a więc może on obejmować działania związane z zachęcaniem do przemocy w transmisjach patostreamingowych.
W podobnym tonie projekt został skomentowany w imieniu Sądu Najwyższego przez Zbigniewa Kapińskiego, prezesa kierującego Izbą Karną. – Z uwagi na to, że reakcja prawnokarna ma stanowić ultima ratio i być zgodna z zasadą proporcjonalności ingerencji w prawa obywatelskie, konieczna jest kompleksowa analiza zagadnienia i identyfikacja zachowań o takiej społecznej szkodliwości, że niezbędna staje się reakcja prawnokarna – stwierdził. I zwrócił uwagę, że nie można tracić z pola widzenia, że działanie patostreamerów przynajmniej w pewnym zakresie objęte jest gwarantowaną przez Konstytucję i Europejską Konwencję Praw Człowieka swobodą ekspresji.
Także w opinii Ośrodka Studiów i Analiz Legislacyjnych Krajowej Rady Radców Prawnych można przeczytać o wątpliwościach co do kryminalizacji patostreamingu w sytuacji, w której środki administracyjne, zwłaszcza wobec podmiotów gospodarczych stwarzających warunki dla aktywności patostreamerów, mogłyby być skuteczniejszym instrumentem. – Szybszym i bardziej uniwersalnym w kontekście wieloaspektowości patostreamingu, w tym jego odmian, które nie dotyczą rejestrowania i rozpowszechniania zachowań wypełniających znamiona czynów zabronionych – twierdzi radca prawny Szymon Krajnik.
Jest jednak także inny punkt widzenia, który posłowie z pewnością będą musieli wziąć pod uwagę. Otóż za penalizacją patostreamingu jest Państwowa Komisja ds. Przeciwdziałania Wykorzystywaniu Seksualnemu Małoletnich. – Komisja pozytywnie ocenia wolę wnioskodawców zmierzającą do przeciwdziałania zjawisku patostreamingu, który stanowi poważne zagrożenie społeczne, szczególnie dla dzieci i młodzieży – napisała do marszałka Sejmu Joanna Napierała, zastępca przewodniczącej Komisji. I dodała, że zjawisko to sprzyja normalizacji przemocy, w tym krzywdzenia seksualnego, upokarzania, wulgarności i innych zachowań patologicznych w przestrzeni publicznej oraz w środowisku cyfrowym. – Dlatego działania mające na celu penalizację upowszechniania treści brutalnych, drastycznych, upokarzających lub demoralizujących zdecydowanie zasługują na wsparcie instytucjonalne – podkreśliła.
Rzecznicy chcą kar za patologiczne treści
Także rzecznik praw obywatelskich apeluje o zmiany w prawie karnym i przekonuje, że w celu skutecznej walki z tym zjawiskiem, niebezpiecznym zwłaszcza dla dzieci i młodzieży, niezbędne jest wprowadzenie karalności świadomego prezentowania treści przemocowych dzieciom i nawoływania do przestępstwa dla osiągnięcia korzyści majątkowej – co objęłoby patostreamerów, którzy monetyzują swe transmisje, zachęcając do przemocy. Marcin Wiącek wystąpił do ministra sprawiedliwości o rozważenie zainicjowania odpowiednich działań legislacyjnych.
Warto przypomnieć, że również rzecznik praw dziecka Monika Horna-Cieślak zaraz po wyborze na to stanowisko zadeklarowała, że jest gotowa na walkę z patostreamingiem i wyjaśniała, że trzeba zaostrzyć prawo w tym zakresie. – Jestem bardzo gotowa, żeby zmierzyć się z tym wyzwaniem. Tym bardziej, że śledzę to, co się dzieje w internecie i badania, które są na ten temat prowadzone. Są one dramatyczne. Jest dużo do zrobienia pod kątem prawnym. Trzeba zmienić kodeks karny, trzeba zaostrzyć prawo, ale też rozszerzyć penalizację pewnych zachowań, które są niedozwolone – mówiła.
Cena promocyjna: 71.11 zł
|Cena regularna: 79 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 55.3 zł
W wielu krajach to jest karalne
Trudno przewidzieć, która z tych argumentacji zyska uznanie parlamentarzystów, ale warto zauważyć, że kary za rozpowszechnianie treści, które mogą mieścić się w pojęciu patostreamingu, przewidują ustawodawstwa wielu państw. Np. niemiecki kodeks karny przewiduje, że karze pozbawienia wolności do roku lub karze grzywny podlega osoba, która przekazuje osobie poniżej 18. roku życia treści, które przedstawiają okrutne lub nieludzkie akty przemocy wobec ludzi lub istot podobnych do ludzi w sposób gloryfikujący lub bagatelizujący takie akty przemocy lub przedstawiający okrucieństwo lub nieludzkość tych czynów w sposób naruszający godność ludzką. Podobny przepis obowiązuje też m.in. w Finlandii, Australii, Nowej Zelandii, na Węgrzech, także w pewnym zakresie we Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.










