Receptą zastosowaną przez ustawodawcę stało się ustanowienie limitu odpowiedzialności w przypadku winy umyślnej na poziomie czterokrotnie wyższym niż w kodeksie pracy, a ponadto ustalenie nowego, rozbudowanego trybu postępowania z obligatoryjnym udziałem prokuratora. Przesłanką zastosowania tych szczególnych rozwiązań jest stan "rażącego naruszenia prawa", która to przesłanka musi być dodatkowo stwierdzana, a której definicja nie jest określona w ustawie. Już to może spowodować wydłużenie postępowania oraz wątpliwości dotyczące zasadności stosowania ustawy w konkretnych przypadkach. Dyskusyjne są również inne proponowane w niej rozwiązania.
Ustawa ma - wbrew swemu tytułowi i publicznemu mniemaniu - bardzo wąski zasięg przedmiotowy, dotyczy jedynie niektórych przypadków błędów przy wydawaniu decyzji administracyjnych. Zapewne przy jej wydawaniu ważny był głównie jej efekt medialny, bowiem gdyby istotnie miała ona polepszyć standardy działania administracji, nie zostałaby określona w aspekcie przedmiotowym tak wycinkowo. Z kolei jej zakres przedmiotowy jest ujęty bardzo szeroko i mało konkretnie, obejmuje wszelkie osoby tak czy owak zaangażowane w kreowanie decyzji, przy czym nawet nie określono, kto w pierwszym rzędzie ponosi odpowiedzialność określoną w ustawie (a powinna to być, moim zdaniem, osoba publicznie autoryzująca ową decyzję). Będzie to prowadziło do unikania, odpowiedzialności i do trudności w jej rozdziale pomiędzy kilku odpowiedzialnych.
Ustawa stwarza dodatkową wymierną uciążliwość zarówno dla prokuratur okręgowych, jak i sądów oraz innych organów zobowiązanych odtąd do rozstrzygania o rażącym (lub nie) naruszeniu prawa.
Pierwsze efekty materialne ustawy dadzą się poznać dopiero w przyszłym roku, ale nie należy się, w moim przekonaniu, spodziewać czegokolwiek dobrego ani w kwestii zwiększenia wpływów z regresów wobec funkcjonariuszy, ani w kwestii polepszenia standardów działania administracji. Natomiast efektem ustawy może być zwiększenie postaw asekuracyjnych wśród funkcjonariuszy, a przez to efekt odwrotny od zamierzonego. Tak jak swego czasu efektem zwiększonej presji penalnej na lekarzy transplantologów stało się zmniejszenie liczby przeszczepów. Dobrze zatem będzie, jeśli ustawa okaże się martwa, a nie szkodliwa. Więcej: "Finanse Komunalne" - numer 10 z 2011 r.>>>