Wiceminister potiwrdza, że w wielu wypadkach jest to wystarczające. - Temu daje wyraz propozycja przecięcia art. 212 k.k. na pół i objęcie kryminalizacją jedynie sytuacji świadomego i zamierzonego przypisania danej osobie konkretnego, a jednocześnie nieprawdziwego postępowania. W tym wypadku istnieje poważne ryzyko publicznego potępienia danej osoby. Nie tyle chodzi nawet o przeciwdziałanie takim sytuacjom – bo pewnie dotkliwe odszkodowania mogą być wystarczające – ale o utrzymanie oceny takiej sytuacji jako zasługującej na publiczne potępienie, na karę kryminalną - mówi.
Przypomina też, że obecna regulacja zniesławienia wprowadza odpowiedzialność karną zarówno za przypisanie danej osobie konkretnego postępowania („w styczniu dokonał malwersacji miliona złotych”), jak i właściwości („jest złodziejem”). W przypadku dokonania tego za pomocą środków masowego przekazu zagrożenie sięga kary pozbawienia wolności do roku. Jest to przy tym przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego. - Dwa spostrzeżenia wydają się konieczne: po pierwsze, jest to przestępstwo umyślne, czyli sprawca musi mieć świadomość, że podaje nieprawdę, i co najmniej zgodzić się na wykorzystanie takiej informacji przeciwko drugiej osobie; po drugie, co do zasady może przeprowadzić dowód prawdy i uwolnić się od odpowiedzialności karnej. Gdy sprawca wykorzystuje media, taki dowód jest dopuszczalny tylko wówczas, gdy dana osoba kieruje zarzut wobec osoby publicznej lub w obronie interesu publicznego. W naszej propozycji znika odpowiedzialność karna za drugą postać zniesławienia (przypisywanie właściwości), a dowód prawdy może być – z pewnym ograniczeniem dotyczącym życia prywatnego i rodzinnego – zawsze przeprowadzony. Rozważamy też możliwość likwidacji zagrożenia karą pozbawienia wolności - mówi Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna