Bez porównania mniej adwokaci dostają za sprawy karne z urzędu. Czy zdaniem władz adwokackich taka regulacja umacnia zaufanie szeregowych adwokatów do władz i do swojego sądownictwa dyscyplinarnego?
Czytaj: Sejm uchwalił zmiany w dyscyplinarkach adwokatów i radców>>>
Adwokackie sądownictwo dyscyplinarne pomimo szumnej nazwy jest zwyczajnym sądem koleżeńskim, nie jest jakimś sądem specjalnym i nie sprawuje wymiaru sprawiedliwości. Wynika to stąd, że w Polsce wymiar sprawiedliwości w myśl art. 175 Konstytucji sprawują wyłącznie sądy państwowe. Adwokackie sądy dyscyplinarne zajmują się zaś kwestiami etyki i godności zawodu i staranności w wykonywaniu adwokackiej profesji. Czyli kwestiami, które w przypadku innych zawodów nie są w ogóle przedmiotem zainteresowania prawa karnego. Znaczeniem społecznym i skalą represji sprawy dyscyplinarne najbardziej zbliżone są do spraw o wykroczenia. Kognicji dyscyplinarnej podlegają przecież takie sprawy jak np. brak doszkalania zawodowego, nieobecność na zgromadzeniu izbowym, czy nieokazywanie szacunku działaczom samorządowym Tymczasem NRA uchwaliła stawki opłat, które znaczącą przewyższają nie tylko stawki opłat pobieranych przez sądy państwowe w sprawach o wykroczenia, ale i w sprawach o najcięższe przestępstwa, a nawet stawki w sprawach cywilnych, pobierane w całkiem poważnych sprawach.
I tak opłata obciążająca adwokata ukaranego upomnieniem dziekana wynosi od 300 do 500 zł, a odwołanie od upomnienia dziekana kosztuje już od 500 zł do 1000 zł. Jeżeli w sprawie prowadzone było dochodzenie dyscyplinarne stawka wynosi od 1000 do 3000 zł. Tyleż samo kosztuje odwołanie do Wyższego Sądu Dyscyplinarnego. Tymczasem sądy państwowe w sprawach o wykroczenia mogą obciążyć skazanego zryczałtowaną kwotą wydatków w wysokości 100 zł. Nawet w sprawie o najcięższe zbrodnie górną granicą opłaty jest 600 zł, przy czym jej wysokość zależy od wysokości kary, im wyższa tym opłata wyższa. Sąd Najwyższy za rozpatrzenie kasacji karnej pobiera 750 zł. Tymczasem adwokat skazany przez własny sąd koleżeński zapłaci po wielokroć więcej. Co ważne, wysokość obciążającej go opłaty zależeć będzie nie od wagi zarzutu dyscyplinarnego, czy też od charakteru orzeczonej kary. W myśl §1 ust. 2 uchwały NRA wysokość opłaty zależeć ma od ilości i czasochłonności czynności procesowych, rozpraw i posiedzeń oraz rodzaj i stopień zawiłści sprawy. Czyli czynników na które obwiniony adwokat ma minimalny wpływ. W takim kształcie koszty postępowania dyscyplinarnego mogą wręcz przewyższać maksymalną kwotę grzywny, którą sąd powszechny może wymierzyć za wykroczenie tj. kwotę 5000 zł. Tak rozumiane „zryczałtowane koszty” stają się odrębną represją i to bardzo surową wobec skazanego dyscyplinarnie adwokata.
Nieprzekonywujący jest argument, że takie są właśnie przeciętne koszty prowadzenia przez pion dyscyplinarny spraw. Pamiętajmy, że wysokość tych kosztów zależy tak od Naczelnej Rady Adwokackiej, która uchwaliła zalecane stawki dla rzeczników i sędziów dyscyplinarnych, jak i nadzoru nad sprawnością i celowością prowadzenia poszczególnych spraw przez właściwe organy izbowe. Na marginesie, trudno nie zauważyć, że niezrozumiały jest fakt, że adwokat skazany w postępowaniu dyscyplinarnym ma zapłacić co najmniej 1000 zł kosztów, podczas, gdy prowadząc sprawę z urzędu w sprawie o wykroczenia otrzyma wynagrodzenie w kwocie 180 zł, a sprawę o przestępstwo przed sądem rejonowym 420 zł. Czy istotnie nakład pracy w sprawie dyscyplinarnej jest ze swej natury tak duży, czy też raczej nie ma troski o finanse samorządowe, z których postępowania dyscyplinarne są finansowane? Pamiętajmy, że Skarb Państwa jest bogaty, a adwokaci coraz częściej mają problem ze związaniem końca z końcem.
W tej sytuacji działacze adwokaccy powinni przemyśleć jeszcze raz tą sprawę. Jeżeli adwokaci widzą, że mocą decyzji własnego samorządu mają płacić za przywilej bycia skazanymi przez kolegów dużo więcej, niż płacą skazani na 25 lat więzienia, to czy wartością dla szarych adwokatów będzie nadal adwokackie sądownictwo dyscyplinarne?
Autor: adwokat Andrzej Nogal, Warszawa