We wrześniu resort sprawiedliwości przedstawił najnowszą wersję nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego. Ma ona m.in. wprowadzić postępowanie przygotowawcze, obowiązek planowania czynności, obowiązek dostarczenia przed rozprawą materiału dowodowego do sądu, czy w końcu tworzenie harmonogramu przebiegu rozprawy głównej. Ponadto pozew, z którego nie będzie wynikało żądanie, będzie zwracany, postępowanie będzie mogło zostać umorzone w razie nieobecności powoda na posiedzeniu przygotowawczym, a wymiana pism ma następować tylko w uzasadnionych przypadkach. Przywrócone zostanie też postępowanie gospodarcze. 

Łochowski: kolejny remont, potrzebny nowy kodeks 

W ocenie sędziego SN Marcina Łochowskiego, proponowane zmiany w dużej części mają charakter techniczny i doprecyzowujący. 

- Niepokoi mnie kazuistyka tego projektu. Idziemy w kierunku rozbudowywania przepisów i coraz bardziej drobiazgowych przepisów. Przykład? Choćby pozwy, które nie są pozwami. Rozumiem, że zdarzają się przypadki pieniaczy sądowych, ale jest to problem marginalny. Albo coś jest pozwem i wtedy go rozpatrujemy, albo nie jest i wtedy nie traktujemy go jako pozwu. Nie ma trzeciej możliwości. Niepotrzebne jest rozbudowywanie przepisów w tym zakresie - mówi sędzia.

 

Jak dodaje, kolejne prace nad kodeksem postępowania cywilnego to nic innego jak generalny remont aktu, który jest niespójny i nieczytelny.

- Wydaje mi się, że my nadal jesteśmy na takim obrazowo etapie: mamy samochód, który słabo jeździ, dużo pali, dymi, coś mu wycieka z silnika i tu przykręcimy, tu zalepimy taśmą, wymienimy jakąś uszczelkę, coś podkręcimy. On ma swoje lata i dożywa swoich dni, a my cały czas próbujemy zrobić z niego wyścigówkę. I cały czas się dziwimy, że on nie jeździ szybko, dużo pali i jeszcze przy tym hałasuje. Tymczasem - moim zdaniem, z tym samochodem chyba nic się nie da już zrobić - zaznacza.

Zdaniem sędziego konieczny jest nowy kodeks.

Poważnych nowelizacji kpc było już kilkadziesiąt, każdy kolejny rok, to kolejna duża nowelizacja. Ten kodeks się już zużył. Wciąż zmieniane przepisy tylko rozbudowują i gmatwają k.p.c. - mówi.

Procedowanie zależy od sędziego, przepisy są

W ocenie sędziego, obowiązująca procedura cywilna też pozwala na w miarę sprawne sądzenie. 

- Przepisy są, a sprawne procedowanie przez sąd w dużej mierze zależy od umiejętności sędziego. Jeżeli jest on dobrze przygotowany, umie zorganizować pracę, to naprawdę nie ma żadnych przeszkód, żeby przy stosowaniu obecnych mechanizmów procesowych, sądził on dość sprawnie - mówi.

Jak dodaje, propozycje MS postrzega jako próbę rozwiązania newralgicznych problemów. 

- Przykładem są choćby przepisy dotyczące organizacji rozprawy, posiedzenia organizacyjnego, listy dowodów. Trzeba wszystko zgłosić, zaplanować całe postępowanie. W dużym stopniu to jest możliwe już teraz, przy obecnie obowiązujących przepisach. Problem w tym, że sędziowie z tego narzędzia nie korzystają i nie sądzę, by to się przyjęło po zmianie przepisów - podkreśla sędzia.

Zaznacza, że sędziowie, którzy są zbyt obciążeni sprawami, bo mają ich w referacie po 200 - 500, będą postrzegać posiedzenie organizacyjne jako niepotrzebną stratę czasu.

- Orzekałem przez kilka lat w sądzie gospodarczym, przy najbardziej skomplikowanych sprawach i jak sięgam pamięcią, taką pokusę posiedzenia organizacyjnego miałbym może w trzech, może czterech z nich. Wydaje mi się, że po wejściu w życie nowelizacji będzie tak jak teraz - będzie wyznaczany termin, na który się wzywa kilku świadków. Początek tego terminu będzie poświęcony kwestiom organizacyjnym. Ustawa nie narzuca obowiązku organizowania posiedzenia oragnizacyjnego. I bardzo dobrze, bo w większości spraw byłoby to kompletnie bez sensu. Ma to sens - tak jak mówiłem - w sprawach gdzie jest dużo wniosków dowodowych, kwestii do rozstrzygnięcia - mówi sędzia.

Zmiany w odwołaniach niekoniecznie konstytucyjne

Sędzia wskazuje też, że zlikwidowanie w projekcie z dwuinstancyjności w przypadku zażaleń niekoniecznie spełnia standardy konstytucyjne.

- Zgodnie ze zmianami większość zażaleń, będzie rozpoznawanych przez ten sam sąd, tylko w innym składzie. I mam obawy, czy to jest zgodne ze standardem konstytucyjnym. Trybunał Konstytucyjny parokrotnie orzekał na temat dwuinstancyjności i jak ocenił zasada ta zakłada, że organ, który w drugiej instancji rozpozna sprawę, musi być wyodrębniony organizacyjnej, chyba, że nie ma takiej możliwości. Tak jest np. w przypadku zażaleń na decyzje sądu drugiej instancji, nie ma innej możliwości i zażalenie musi zostać rozpoznane na tym samym poziomie. Tymczasem projekt zakłada, że do wyższej instancji trafią tylko nieliczne zażalenia – statystycznie bardzo niewielki odsetek wszystkich zażaleń - mówi Łochowski.

Jego zdaniem doprowadzi to też do bardzo dużego obciążenie sądów pierwszoinstancyjnych.

- Są sądy gdzie mamy czterech, czy pięciu sędziów w całym sądzie. Wyobrażam sobie, że może być problem czysto organizacyjny z tworzeniem składów do rozpoznania tych zażaleń - mówi.

Jak dodaje odciążenie drugiej instancji będzie teoretyczne, bo nowelizacja zakłada też zmiany w rozpatrywaniu apelacji. To sądy drugiej instancji mają oceniać braki, wzywać do ich uzupełnienia, czy do uiszczenia opłaty - dotąd ten obowiązek spoczywał na niższej instancji.

Plusy - rozwiązania upraszaczające

W ocenie sędziego, plusem projektu są natomiast rozwiązania upraszczające drobne kwestie - takie jak wydawanie postanowień na posiedzeniu niejawnym.

- Chodzi często o banalne sprawy np. przyznanie wynagrodzenie biegłemu w drugiej instancji. Odkąd mamy zasadę stałości składu i losowe przydzielanie spraw, kwestie taką musi rozpatrywać ten sam skład, co całą sprawę, a pod decyzją musi się podpisać trzech sędziów. Zdarza się, że trwa to kilka miesięcy - bo np. jeden z sędziów jest na urlopie, jak wróci - drugiego nie ma i tak dalej. Nowe rozwiązania to zmienią - zakładają skład jednoosobowy przy sprawach rozpatrywanych na posiedzeniu niejawnym - mówi.

Czytaj też: Reforma procedury cywilnej to także zmiany w sporach pracowników z pracodawcami >>

Postępowania gospodarcze - szybkość nie oznacza jakości 

Sędzia Łochowski przyznaje też, że mimo, iż orzekał w wydziale gospodarczym, jest przeciwnikiem postępowania gospodarczego.

- Rozumiem argumenty za takim rozwiązaniem, że chodzi o to, by wyrok zapadł jak najszybciej. Bo wszystkie rygory w tych przepisach mają temu służyć. czy w taskim razie w sprawach rozwodowych, w przypadku eksmisji za znęcanie nad rodziną czy prawa pracy nie potrzeba szybkiego wyroku? Takich spraw jest dużo i z perspektywy osoby, która przychodzi do sądu, każda sprawa wymaga szybkiego osądzenia. Prawdą jest, że w sprawach gospodarczych - czas oczekiwania przekłada się na konkretne, nieraz bardzo duże pieniądze. Pytanie, czy nie będzie to kosztem rozstrzygnięcia zgodnego z prawem. Pamiętamy jak mocno były krytykowane – także przez przedsiębiorców - obowiązujące do 2012 r. przepisy o prekluzji dowodowej - przypomina sędzia.

I dodaje, że szybki wyrok, może oznaczać niemożność rzetelnego wyjaśnienie wszystkich okoliczności sprawy.

 

Sprawdź również książkę: Kodeks postępowania cywilnego ze schematami >>