Sądy i prokuratury potrzebują biegłych, co więcej – potrzebują rzetelnych biegłych, ze sprawdzoną wiedzą. Podkreślają to od lat kolejne kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości. Tym razem prace nad rozwiązaniem są ponoć zaawansowane, a sam projekt bliski wpisania do wykazu prac legislacyjnych rządu. – Trwają uzgodnienia ministra sprawiedliwości z ministrem finansów dotyczące akceptowalnego limitu wydatków dla rozwiązań przewidzianych przez projekt. Po uzyskaniu akceptacji ministra finansów w kwestii kosztów projektowanej ustawy, projekt zostanie wpisany do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów – poinformowało nas właśnie Ministerstwo Sprawiedliwości.
Zaawansowanie prac potwierdza zresztą prof. Tadeusz Tomaszewski, przewodniczący zespołu, który przygotował projekt ustawy o biegłych sądowych i instytucjach opiniujących. Główne założenie jest takie, że będzie prowadzony centralny rejestr biegłych i instytucji opiniujących. – A o tym, kto zostanie wpisany do tego rejestru, decydować będzie Państwowa Komisja Certyfikacyjna Biegłych Sądowych i Instytucji Opiniujących, której zadaniem będzie działanie na rzecz zapewnienia jakości opiniowania przez biegłych sądowych oraz instytucje naukowe i specjalistyczne opiniujące na zlecenie organów prowadzących postępowania – mówi profesor.
Zobacz także procedurę w LEX: Kremens Karolina, Powołanie biegłego>
Miało pójść w miliardy – będzie taniej
Według projektowanej ustawy nie będzie już list biegłych przy sądach – zastąpi je właśnie prowadzony przez ministra sprawiedliwości centralny rejestr biegłych. Kandydat na biegłego będzie musiał złożyć wniosek do komisji certyfikacyjnej, a ustawa będzie określać, jakie dokumenty trzeba będzie przedłożyć, żeby wykazać, że jest się odpowiednio przygotowanym do występowania w roli biegłego. Będą to dokumenty dotyczące kwalifikacji zawodowych, kwalifikacji jako biegłego (jeśli już pełnił taką funkcję), opinia stowarzyszenia zawodowego, a także inne okoliczności świadczące o tym, że jest dobrym kandydatem na biegłego. Wnioski będą oceniane przez powoływane przez komisję zespoły oceniające kandydatów na biegłych, składające się z dwóch specjalistów wyróżniających się wiedzą i doświadczeniem z dziedziny będącej przedmiotem specjalności opiniowanego oraz jednej osoby będącej sędzią, prokuratorem, adwokatem bądź radcą prawnym. Oceniony pozytywnie kandydat będzie przedstawiany przez komisję certyfikacyjną ministrowi do wpisania do rejestru biegłych, prowadzonego z uwzględnieniem podziału biegłych sądowych i instytucji opiniujących według dziedzin i specjalności.
Czytaj artykuł w LEX: Eichstaedt Krzysztof, Biegły sądowy dziś i jutro. Rozważania na temat instytucji biegłego sądowego (zagadnienia wybrane)>
Projekt zakłada również, że ustawa udzieli delegacji ustawowej ministrowi sprawiedliwości do ustalenia stawek wynagrodzenia biegłych, z uwzględnieniem złożoności problemu badawczego.
Wracając jednak do komisji certyfikacyjnej – zgodnie z wstępnym pomysłem, nad którym pochyliła się m.in. Komisja Kodyfikacyjna Ustroju Sądownictwa i Prokuratury, koszty jej działalności w pierwszym okresie miałyby wynieść 1 mld 856 mln zł, a w kolejnych latach rosnąć aż do kwoty 3,063 mld zł (w 2035 r.). W swojej opinii komisja wskazała, że proponowane rozwiązania organizacyjne i finansowe są co najmniej nieproporcjonalne. Jednak prof. Tomaszewski twierdzi, że te propozycje są już nieaktualne.
– Komisja dostała do zaopiniowania projekt, w którym była taka propozycja, ale on już został wcześniej skorygowany przez nasz zespół. Według nowej wersji komisja certyfikacyjna nie będzie centralnym organem administracji, tylko ma działać w ramach Ministerstwa Sprawiedliwości i w ramach budżetu tego resortu. Także szacowane koszty mają być zredukowane, bowiem zespół zaproponował m.in. zmniejszenie liczebności komisji – mówi. Zastrzega jednak, że ta reforma nie może obyć się bez kosztów. – Te koszty muszą być, jeśli chcemy mieć nowoczesny i wydajny system opiniowania – przekonuje. I wyjaśnia, że te podane w uzasadnieniu projektu sumy dotyczą kosztów administracyjnych, czyli utrzymania organu, ale przede wszystkim kosztów wynagrodzeń biegłych za opłacane przez organy państwa opinie przygotowywane według tych nowych zasad. – Ja konsekwentnie podtrzymuję tezę, że ta reforma uda się tylko wtedy, gdy zagrają dwa elementy. Z jednej strony będziemy dążyli do podniesienia poziomu opinii, czyli konieczny jest solidny mechanizm weryfikacyjny. Ale z drugiej strony musi być jakaś opcja nagrody, muszą być zdecydowanie wyższe wynagrodzenia dla biegłych – tłumaczy. – Można powiedzieć, że kosztów by nie było, gdyby to nadal robili prezesi sądów, ale ten system się nie sprawdził i jest krytykowany – dodaje.
Czytaj: Prof. Tomaszewski: Od 2026 roku biegli sądowi mogą pracować na nowych zasadach>>
Czytaj artykuł w LEX: Tomaszewski Tadeusz, Reforma prawa o biegłych sądowych. Kluczowy problem: certyfikacja>
Stara śpiewka o projekcie, a projektu nadal brak
Biegli, z którymi rozmawiało Prawo.pl, tempem i sposobem prac nad projektem są jednak rozgoryczeni. Podkreślają, że docierają do nich wyrywkowe informacje o założeniach, jak np. takie, że jednak nie będzie obowiązkowego ubezpieczenia, co analizowano.
– Od 15 maja słyszymy, że projekt jest w konsultacjach, ale nikt go nie widział, nie znamy go, poza opublikowanymi założeniami i doniesieniami na konferencjach. Obecnie mówimy o kreowaniu ogromnych kosztów związanych z tą regulacją, tworzeniu komisji, czyli zespołu ludzi, którzy mają być w przyszłości dobrze opłacani, ale nic nie mówi się o merytorycznych kryteriach ich doboru. Takie podejście nie tylko nie naprawia sytuacji, która jest obecnie w środowisku biegłych, ale niestety może zakłócać proces transparentności przy decyzji o wpisie na listę biegłych – a liczyliśmy na jasne, obiektywne kryteria gwarantujące wysokie kompetencje merytoryczne i etyczne kandydatów na biegłych, że będą to osoby z odpowiednim doświadczeniem, wiedzą, umiejętnościami – mówi Ewa Gruza, była biegła sądowa, profesor w Katedrze Kryminalistyki Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
I dodaje, że ekspertyzy, które biegli składają, w postępowaniu przygotowawczym ocenia prokurator – pod kątem tego, czy dowód jest przeprowadzony prawidłowo – a w trakcie procesu sąd. – A teraz wyobraźmy sobie: mamy ekspertów z bardzo wąskiej dziedziny, w kraju może być ich zaledwie kilku. Jak będą oceniani? Będą ich oceniać koledzy, konkurujący na tym samym rynku eksperckim, czy ktoś, kto nie ma pojęcia o specyfice tej specjalności? Założenia dotyczące komisji – mam nadzieję – nie wejdą w życie, bo mogą być – powiem wprost – także korupcjogenne – wskazuje.
Skład komisji będzie miał znaczenie
Profesor podkreśla równocześnie wagę składu projektowanej komisji – kto w niej zasiądzie, kto będzie rekomendował kandydatów i według jakich kryteriów?
– Przewodniczący zespołu ds. biegłych na konferencjach, podczas których prezentuje założenia ustawy, odpowiada jedynie, że będą to wybitni fachowcy. Czyli kto? Bo jeśli myślimy o twórcach tej ustawy albo o tych, którzy są biegłymi, kierują, pracują w instytucjach opiniujących czy świadczących usługi np. z zakresu ekspertyz kryminalistycznych, to – powtarzam z całym szacunkiem – będziemy mieć do czynienia z ewidentnym konfliktem interesów. Część osób zaangażowanych w prace nad ustawą jest biegłymi sądowymi albo reprezentuje instytucje opiniujące. Jak więc możemy wierzyć, że zagwarantują klarowną, transparentną procedurę oceniania, czy ktoś może być biegłym, czy nie, jeśli mają to robić ci, którzy działają na rynku ekspertyz? – punktuje.
Czytaj również artykuł w LEX: Karasek Piotr, Pękała Marek, Rybicki Paweł, Narzędzie do oceny kompetencji kandydatów na biegłych sądowych>
Biegły nie ma być przypadkowy
Jacek Kudła, biegły sądowy z zakresu czynności operacyjno-śledczych, podkreśla, że chodzić powinno nie o tworzenie nowych organów rządowych, tylko o zorganizowanie grupy osób, wybitnych specjalistów z danych dziedzin, którzy by się odpowiednio uzupełniali i byli w stanie stwierdzić, czy dany kandydat na biegłego sądowego może zostać przez sąd ustanowiony jako biegły.
- Chodzi po prostu o to, żeby przypadkowa osoba niemająca wystarczającej wiedzy w danej dziedzinie – nie mogła zostać ustanowiona biegłym sądowym i to wszystko. Oraz żeby taka osoba nie mogła także sporządzać opinii ad hoc. Dlatego istotą procesu legislacyjnego powinno stać się wyłonienie osób (wybitnych ekspertów), którzy po zebraniu informacji o kandydacie na biegłego sądowego, potrafiliby wydać rekomendację, na podstawie której dany sąd ustanawiałby biegłego sądowego - mówi.
W jego ocenie do tego nie są potrzebne aż tak ogromne nakłady finansowe. - Naturalnie nikt z nas, ekspertów, nie lubi być oceniany przez innych ekspertów, którzy w danej dziedzinie posiadają niewiele większą wiedzę. Jednak, moim zdaniem, istotą procedury ustanowienia biegłego sądowego powinna być rekomendacja uprawnionego zespołu, np. mieszczącego się w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie lub innego, np. znajdującego się w Uniwersytecie Warszawskim lub innych właściwych placówkach naukowych z danej dziedziny - mówi.
Dodaje, że podstawę do wydania takiej oceny powinny być odpowiedzi na pytania: jak długo kandydat na biegłego zajmuje się daną problematyką i czy posiada wykształcenie kierunkowe w dziedzinie, w której opiniuje; czy szkoli się, uczestniczy w przedsięwzięciach naukowych (konferencje, seminaria) związane z rozwojem naukowym w danej dziedzinie; czy jest autorem publikacji naukowych w dziedzinie, w której opiniuje; czy posiada doświadczenie życiowe i praktyczne; czy wypowiada się w uznanych mediach publicznych i czy jego opinie cieszą się rzetelnością, prawdą i fachowością (co powinno skracać procedurę rekomendacji) oraz czy jest znany w swoim środowisku naukowym, czy zawodowym jako specjalista.
Czytaj także w LEX: Rybicki Paweł, Kompetencje biegłych sądowych - narzędzia oceny, ocena narzędzi>
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.














