Jej pomysłodawczynią jest Anna Tulej studentka Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. W akcję włączyło się Stowarzyszenie Sursum Corda w Nowym Sączu, chcą objąć nią całą Polskę. Jak mówią problem jest duży i wymaga zmian w podejściu społeczeństwa i przełamania stereotypów. Projekt prowadzony będzie w ramach pracy magisterskiej, której celem jest również zbadanie opinii społecznej w tej materii.   

Wykluczaniu byłych więźniów będą m.in. przeciwdziałać poprzez stronę: https://www.facebook.com/Nie-skazuj-mnie-DRUGI-RAZ i grafiki przedstawiające fakty z życia osób, które odbyły karę i opuściły więzienia, opatrzone różnego rodzaju informacjami i danymi. Pierwsza przedstawia mężczyznę spacerującego ze swoim dzieckiem.

Czytaj: MS chce bezwzględnego dożywocia, prawnicy mówią o pogrzebaniu resocjalizacji >>

Pomoc w readaptacji w interesie wszystkich

Nie skazuj mnie drugi razAutorzy kampanii mówią wprost - udzielanie pomocy w readaptacji, pomocy postpenitencjarnej byłym więźniom, leży w interesie wszystkich. Jest podstawą ładu społecznego i bezpieczeństwa obywateli.

- Czemu byli więźniowie? Bo readaptacja społeczna jest tym, do czego powinien dążyć proces skutecznej resocjalizacji penitencjarnej. To na nią powinno się kłaść największy nacisk. Ale niestety realia są nieco inne. Stąd moje badania i kampania - mówi Anna Tulej. 

I dodaje, że problem stygmatyzacji byłych więźniów jest widoczny.  - Pisałam też licencjat na ten temat, rozmawiałam z kolegami studentami i to co usłyszałam było dla mnie zaskakujące. Bo to były osoby, które studiowały pokrewne kierunki, czyli znały się na tej tematyce, miały z nią do czynienia, a mimo to surowo oceniali więźniów, chcieli wydłużyć czas ich pobytu w zakładach karnych i oczekiwali, że po ich opuszczeniu będą wzorowymi obywatelami. A przecież to tak nie działa. Społeczeństwo te osoby musi do siebie przyjąć, dać im szansę - dzięki temu nie wrócą do przestępczości - dodaje.   

Także kuratorzy dostrzegają stereotypy panujące w społeczeństwie. - Były więzień jest zaszufladkowany jako ktoś, kto jest zły, stanowi potencjalne zagrożenie, komu - kolokwialnie mówiąc - lepiej ręki nie podawać. Chcemy z tym walczyć poprzez obrazki z życia i fakty - mówi portalowi Prawo.pl zastępca kuratora okręgowego w Nowym Sączu Krzysztof Jasiński. 

Jak dodaje, czasem nawet drobne, nieprzemyślane gesty, słowa mogą osobie, która opuściła zakład karny utrudnić a nawet uniemożliwić życie w społeczeństwie. - Osoba, która odbyła karę, wróciła często po wielu latach do domu, musi się przede wszystkim zmagać ze zmianami, które zaszły. Można powiedzieć, że wraca do obcego środowiska, bo zmienić może się wszystko. Restauracje, sklepy, miejsca przejść dla pieszych. Dlatego tak ważna jest akceptacja społeczna. Paradoks tego wszystkiego polega na tym, że wcale nie musimy robić wiele, żeby wiele zmienić. Wystarczy nie skreślać ich jako sąsiadów, współpracowników, członków rodziny czy jakiejś wspólnoty - dodaje Jasiński. 

Czytaj: W więzieniu do końca kary - warunkowych zwolnień coraz mniej>>
 

Wykwalifikowani, chętni do pracy 

Kampania ma też zwrócić uwagę społeczeństwa, że gros osób, które opuszczają zakłady karne pracowało w czasie odbywania kary, są wykwalifikowani i co najważniejsze - chcą pracować. 

 


- To fakt, że czasem są wytatuowani i bywa, że mają specyficzny sposób bycia, ale biorąc pod uwagę rynek i braki w pracownikach, mogą być remedium na problemy pracodawców. I podejście do nich tych ostatnich też chcemy zmieniać - mówi Jasiński. 

Autorzy kampanii zaznaczają, że były więzień który dostał szansę rzadziej wraca do przestępstw. A koszty społeczne recydywy - jak dodają - są ogromne. Począwszy od kosztów utrzymania takiej osoby w więzieniu - średnio miesięcznie to 3 tys. 400 zł - po wsparcie i leczenie osób pokrzywdzonych, czy koszty utrzymania służb - np. policji. 

- Ze stygmatyzacją jest tak, że jeśli komuś się mówi, że popełnia coś złego i jest zły, to on nie ma motywacji do tego by było inaczej. To się zaczyna odkąd jesteśmy dziećmi. Te z łatką "niegrzeczne" zachowują się niegrzecznie. Jest jeszcze jedna ważna kwestia - rodziny byłych więźniów. - Stygmatyzując ich wyrządzamy krzywdę też ich najbliższym - mówi jej pomysłodawczyni.