- Poselski projekt nie tylko ma cofnąć moje rozporządzenie dotyczące struktury sądów rejonowych, ale on ma wprowadzić rzecz zupełnie absurdalną, a mianowicie ustawowo określić tzw. właściwości terytorialne sądów – mówił  minister sprawiedliwości podczas środowej rozmowy na antenie radia TOK FM. A to by oznaczało – opisywał obrazowo - że dajmy na to sąd Warszawa Praga obejmuje obszar od ulicy X do ulicy Y. Gdyby rada miasta zdecydowała o zmianie nazwy jednej z tych ulic, to trzeba będzie zmieniać ustawę. - To jest wyjątkowy bubel prawny. A fakt, że nie tylko Polskie Stronnictwo Ludowe ale też cała opozycja popiera taki bubel jest dowodem na to, że czasami interesy obywateli ustępują interesom politycznym – mówił minister.
Jako jedno ze źródeł tego sporu Jarosław Gowin wskazuje opór części środowiska sędziowskiego. – To jest bardzo wpływowe środowisko i każdy minister, który próbował wprowadzać w wymiarze sprawiedliwości jakieś reformy musiał się liczyć z jego oporem – mówi. Ale wskazuje też na interesy części samorządowców, szczególnie z mniejszych powiatów, którzy obawiają się o przyszłość tych powiatów po tego typu zmianach, jak właśnie zmiana struktury sądów rejonowych. Minister dodaje też, że w wielu miejscach natknął się przy tej okazji na zbyt ścisłe związki pomiędzy przedstawicielami lokalnych elit politycznych i lokalnych jednostek wymiaru sprawiedliwości.
Jednak minister jest przekonany, że Sejm nie uchwali tego projektu i zapoczątkowana przez niego reforma będzie kontynuowana. Takie poczucie wzmacnia w nim poparcie, jakiego udziela mu w tym zakresie szef rządu. – Premier bardzo kategorycznie opowiada się za tą reformą – mówi. I dodaje, że jest to reforma stosunkowo nieśmiała jak na potrzeby zmian w wymiarze sprawiedliwości. – Jeżeli ten wymiar sprawiedliwości ma służyć Polakom, jeżeli sprawy w sądach nie mają się ciągnąć latami, to potrzebne są o wiele głębsze zmiany. A ta jest jednym z niezbędnych elementów tych zmian – powiedział Jarosław Gowin.
Minister nie obawia się jednak rozpadu koalicji PO – PSL z powodu głosowania nad tym projektem. Pewnie przegram głosowanie w Sejmie ale wygram w senacie i ostatecznie ustawa nie przejdzie – mówi. - Gdyby jednak została uchwalona, to mam nadzieję, że prezydent jej nie podpisze albo odeśle do Trybunału Konstytucyjnego. A koalicja to przetrwa – dodaje. 

Czytaj także:
Sejm zajmie się ustawą dot. reformy sądów
Kancelaria Prezydenta krytycznie o projekcie ws. sądów