Problem nabrzmiewa - nad stanowiskiem pracuje zarówno Naczelna Rada Adwokacka, jak i Krajowa Rada Radców Prawnych. A sprawa nadal jest aktualna - i to mimo ostatniej decyzji TSUE, który nałożył na Polskę milion euro kary dziennie za niezawieszenie stosowania przepisów krajowych, dotyczących w szczególności uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, bo izba nadal rozpatruje prawnicze sprawy. W ostatnich dniach utrzymała m.in. karę finansową dla radcy prawnego, który używał niestosownych sformułowań w pismach procesowych.

To oczywiście kwestia drobniejsza, bo najbardziej palące są te dotyczące skreśleń z list adwokackich i radcowskich, w związku z orzeczeniem o wydaleniu z zawodu. Decyzje podejmują po uprawomocnieniu się takiego orzeczenia dziekani poszczególnych izb - szkopuł w tym, że poprzedza je często rozpatrzenie kasacji właśnie przez Izbę Dyscyplinarną.  

Jak to rozwiązać? Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie przyjęła kierunek, który wśród adwokatów ma wielu zwolenników. "Czarne owce" skreśla, powołując się jednak w uchwałach na wyrok Wyższego Sądy Dyscyplinarnego przy NRA, ale po odczekaniu na rozpatrzenie kasacji przez Izbę Dyscyplinarną (ta zazwyczaj przy najpoważniejszym kalibrze, przychyla się do orzeczeń samorządowych sądów dyscyplinarnych). Część rozmówców Prawo.pl wskazuje jednak, że takie decyzje są skażone wadliwością ID, a wyrzucani prawnicy mogą je podważać. 

Czytaj: Izba Dyscyplinarna SN sądzi adwokatów - samorząd boi się konsekwencji>>

Dobrego wyjścia nie ma 

Prawnicy podkreślają, że sprawa jest bardzo trudna do rozstrzygnięcia. - Mamy do czynienia z chaosem, który jest wynikiem działania ustawodawcy, czy raczej ogólnie - władzy i obowiązywania regulacji, które przecież podważyły i europejskie trybunały, i Sąd Najwyższy. Bardzo trudno z tego wybrnąć, bo trzeba brać pod uwagę szereg kwestii - począwszy od porządku prawnego, po prawa obywateli - mówi adwokat Piotr Dobrołowicz, dziekan izby szczecińskiej.

Dodaje, że w szczecińskiej izbie nie było do tej pory sprawy, która skutkowałaby wydaleniem adwokata z zawodu. - Natomiast muszę przyznać, że mielibyśmy duży problem, gdyby taki przypadek pojawił się w naszej izbie - wskazuje. 

Jeśli chodzi o adwokaturę - izbą, w której kwestia ta pojawia się najczęściej jest izba warszawska. W czasie działania Izby Dyscyplinarnej wydalono kilku z jej członków. -  Działamy jako  ORA w Warszawie, z najwyższym zaufaniem do Wyższego Sądu Dyscyplinarnego. Innymi słowy jeśli było orzeczenie Sądu Dyscyplinarnego naszej izby adwokackiej, że adwokat powinien zostać wydalony z adwokatury i zostało ono utrzymane przez Wyższy Sąd Dyscyplinarny, to w dalszej kolejności prowadziło to do uchwały Okręgowej Rady Adwokackiej o skreśleniu takiego adwokata z listy. Ostatnio był jeden przypadek skreślenia, który był klarowny, bo nie wniesiono w tej sprawie kasacji, natomiast były też przypadki kiedy orzeczenie WSD było utrzymane w mocy przez Izbę Dyscyplinarną. W pewnym zakresie ma to mniejsze znaczenie, mając na uwadze zaufanie jakim darzymy Wyższy Sąd Dyscyplinarny – nie kierowaliśmy się stanowiskiem Izby Dyscyplinarnej  - mówi Aleksander Krysztofowicz, wicedziekan ORA w Warszawie.

I podkreśla, że orzeczenie WSD jest dla władz izby warszawskiej wyznacznikiem w takich sprawach. - Jeśli ktoś nie nadaje się do tego od strony etycznej, żeby być adwokatem, to naszym zadaniem jest chronić przed nim społeczeństwo - wskazuje. 

Izba nie jest sądem, sprawa nie jest rozpoznana

Część dziekanów przychyla się do takiego stanowiska, część jednak ma wątpliwości.  Uważają, że wszystkie sytuacje, w których została złożona kasacja, trzeba traktować jednakowo, wychodząc z założenia, że skoro Izba Dyscyplinarna nie jest sądem to nie została ona rozpoznana. - I oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że takie podejście może uderzać w adwokaturę, bo jeśli kogoś trzeba skreślić z listy, pozbawić prawa wykonywania zawodu, to nie ma co z tym czekać. Utrzymywanie takiej osoby w zawodzie niewątpliwie uderza w obywateli. Ale z drugiej strony nie można pominąć faktu, że Izba Dyscyplinarna nie jest organem uprawnionym do rozpatrywania tych spraw - mówi jeden z dziekanów. 

- Biorąc pod uwagę wyroki ETPC czy też TSUE nie ma wątpliwości, że orzeczenia wydawane przez Izbę Dyscyplinarną są dotknięte wadą związaną z wadliwym obsadzeniem składu  sądu  lub wadą polegającą na wydaniu orzeczenia przez organ, który w ogóle nie ma cech sądu. Nie mniej jednak orzeczenia te funkcjonują w obrocie i coś z nimi trzeba zrobić. Najprostsze byłoby wznowienie postępowań,  powołując się właśnie na wyroki międzynarodowych Trybunałów - podsumowuje Sylwester Redeł, dziekan ORA w Łodzi. 

 

Oszukał klienta i dalej chodzi w todze

I to jest scenariusz, który w takiej sytuacji można sobie wyobrazić, bo ukarani adwokaci lub radcy - właśnie z powodu wadliwości Izby Dyscyplinarnej mogą kar nie uznawać. Z drugiej strony zwolennicy działania podkreślają, że zegar tyka i jeśli kar się nie wykona może dojść do przedawnienia. A to w sprawach dyscyplinarnych następuje po pięciu latach, od momentu wszczęcia czynności. 

- Nie możemy dopuszczać do takich sytuacji, kiedy osoby, które powinny opuścić nasze szeregi, w nich pozostają. W ten sposób łatwo doprowadzić do porażenia całego sądownictwa dyscyplinarnego. A przecież chodzi nie tylko o skreślanie z list, ale też choćby o kary finansowe. Z kolei - co ważne - jeśli będziemy egzekwować - mimo rozpatrzenia kasacji przez Izbę Dyscyplinarną - te "poważniejsze" kary, a pozostałych nie, to ktoś może nam zarzucić, że bezprawnie stosujemy degradacje kar - mówi jeden z sędziów dyscyplinarnych. 

Inny dodaje, że rozpatrując ten problem, trzeba brać pod uwagę różne kwestie. - Jeśli chodzi o porządek prawny, to w mojej ocenie sprowadza się to do tego, że nie powinniśmy uznawać orzeczeń Izby Dyscyplinarnej, z punktu widzenia obywatela - jeśli dwa sądy dyscyplinarne (izbowy i WSD) uznają, że adwokat nie powinien wykonywać zawodu, to wydaje się, że powinniśmy takie rozstrzygnięcie honorować. Jeśli nie będziemy go honorować, możemy doprowadzić do tego, że te rozstrzygnięcia się przedawnią. Ale jest i kwestia trzecia - sytuacja samego adwokata, który przecież w ten sposób traci prawo do rozstrzygnięcia swojej sprawy przez niezależny sąd. Bo mamy Izbę Dyscyplinarną, której nie przypiszemy i nie przypisujemy znamion takiego sądu, mającego uprawnienia do rozstrzygania sprawy dyscyplinarnych. Innymi słowy nasze sprawy pokazują w jakiej matni się znaleźliśmy - podsumowuje. 

Adwokatka Anna Mika-Kopeć, rzecznik dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Warszawie zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. - Problem jest poważny, ponieważ chodzi o delikty dotyczące relacji klient - adwokat, a to jak te relacje wyglądają, jest ważne również z punktu widzenia samorządu - to przecież podstawa budowania zaufania do zawodu. Dlatego zależy nam na tym by wydalenia adwokatów, jeśli powinny nastąpić, były skuteczne. Nie możemy dopuścić do tego by osoba, która działała na szkodę swojego klienta, dopuściła się wobec niego przestępstwa, reprezentowała kolejne osoby - mówi. 

NRA pracuje nad rekomendacjami

Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej mówi Prawo.pl, że trwają prace nad materiałem, który będzie dotyczył wykonywania orzeczeń w postępowaniu dyscyplinarnym prowadzonym na podstawie ustawy Prawo o adwokaturze. 
- Sprawa jest w opracowaniu przez Ośrodek Badawczy Adwokatury im. W. Bayera. Należy jednak pamiętać, że ewentualne stanowisko NRA może mieć charakter rekomendujący, zaś decyzje w zakresie skreśleń w pierwszej instancji są autonomicznymi rozstrzygnięciami poszczególnych rad adwokackich
- wskazuje. 

Prezes dodaje, że obecnie są to jednostkowe sprawy. - Kierunek rozstrzygnięć administracyjnych determinuje treść art. 72 ust. 1a Prawa o adwokaturze, zgodnie z którym adwokata skreśla się z listy adwokatów również w razie orzeczenia przez sąd dyscyplinarny kary wydalenia z adwokatury. Każda ze spraw jest badana indywidualnie - mówi.

Czytaj: Izba Dyscyplinarna podtrzymuje karę dla radcy, który specyficznie żartuje>>

Problem na Izbie Dyscyplinarnej się nie skończy 

Rozmówcy Prawo.pl dodają, że chodzi nie tylko o Izbę Dyscyplinarną - problem pojawi się też, gdy kasacje trafią do innych izb SN ale będą rozpatrywane przez "nowych" sędziów.

- Chodzi generalnie o "nowych" sędziów, czyli tych powołanych z udziałem obecnej KRS i to niezależenie, w której izbie SN orzekają. Innymi słowy nie ma znaczenia to, że te kasacje adwokackie trafią do innej izby, jeśli będą je rozpatrywać "nowi sędziowie". Bo wobec nich są również wysuwane zarzuty związane z wadliwym obsadzaniem sądu. I to jest problem z którym przyjdzie nam się również zmierzyć  - wskazuje dziekan Redeł.