Doświadczenia sędziów, którzy orzekali w sprawach dotyczących zbrodni wojennych, pokazują, że mimo iż dowodów zdaje się być wiele, ale duża część z nich, z powodu np. sposobu w jaki je zabezpieczono, nie może nadawać się do wykorzystania już w czasie postępowania. Chodzi m.in. o brak podstawowych informacji dotyczących choćby danych świadków, których relacje zostały spisane lub utrwalane, brak wskazania miejsca lub błąd w określeniu tego gdzie i kiedy dane zdjęcie, film został zarejestrowany. Ludzie, którzy przeszli piekło wojny, często także rozmijają się z faktami w swoich relacjach. A to dlatego, że głęboka trauma wywołuje luki w pamięci, które wypełniane są relacjami innych.

Wierczyńska Karolina: Czy w Bośni i Hercegowinie w 1992 r. miało miejsce ludobójstwo? Skutki oddalenia zarzutu w sprawie Karadzicia. Kwestia oceny elementów zbrodni przez trybunał jugosłowiański. Glosa do wyroku MTKJ z dnia 28 czerwca 2012 r., IT-95-5/18-T >

Do tego dochodzi kwestia, z którą śledczy nie mieli do czynienia np. w trakcie dokumentowania zbrodni w byłej Jugosławii. Wtedy nowe technologie nie były rozwinięte, gros dowodów stanowiły zapiski. Teraz to wiele nagrań, zdjęć, ale też relacji uchodźców wojennych. Mogą powstawać bazy zawierające informacje o takich dowodach, co może być zdecydowanym ułatwieniem w prowadzonych sprawach - i przed ukraińskim wymiarem sprawiedliwości, w Międzynarodowym Trybunale Karnym ale też przed sądami krajowymi. Tyle że takie dane trzeba i bezpiecznie gromadzić, i - co równie ważne - bezpiecznie przekazywać.

Czytaj: Putin przed Trybunał w Hadze - możliwe, ale łatwo nie będzie >>

Prawnicy się szkolą, jak rozmawiać o zbrodniach wojennych

Adwokaci i radcy prawni od samego początku bardzo mocno zaangażowali się we wspieranie osób, które przed wojną uciekają do Polski. Niemal od razu pojawił się temat  zbierania informacji o ewentualnych dowodach na to, że dochodziło do zbrodni wojennych. 24 marca zorganizowano nawet specjalne szkolenie, które miało odpowiedzieć na pytania, jak rozmawiać z potencjalnymi świadkami i jak zabezpieczyć także ich prawa. Kolejne są przygotowywane. To jednak nie wszystko.

Czytaj też: Zbrodnie wojenne a zbrodnie przeciwko ludzkości w orzecznictwie międzynarodowych trybunałów karnych ad hoc (kryteria różnicowania) >

- Naczelna Rada Adwokacka pracuje z innymi środowiskami prawniczymi i organizacjami pozarządowymi, oraz wybitnymi ekspertami z zakresu międzynarodowego sądownictwa karnego nad projektem, który ułatwi zbieranie informacji o pokrzywdzonych oraz o dowodach dotyczących zbrodni popełnianych w Ukrainie, w taki sposób by informacje te mogły posłużyć w międzynarodowym sądownictwie karnym ale także przed prokuraturami i sądami krajowymi, w Ukrainie, w Polsce i w innych państwach, w których w ramach uniwersalnej jurysdykcji prowadzone są postępowania dotyczące tych zbrodni - mówi Mikołaj Pietrzak, adwokat, dziekan ORA w Warszawie, wpisany na stałą listę obrońców przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze.

Dodaje, że omawiane jest nie tylko jak wykorzystać w tym celu sieć adwokatów, którzy na co dzień stykają się ze świadkami zbrodni i pokrzywdzonymi zbrodniami, ale również w jaki sposób to zrobić, by służyło celom jakie adwokaci na co dzień realizują - czyli świadczeniu pomocy prawnej. - Rozważane są m.in. kwestie techniczne, dotyczące bezpiecznego przekazywania i gromadzenia informacji o dowodach. Przeprowadzone zostało już jedno szkolenie dostępne dla wszystkich adwokatów online i planujemy kolejne, także dla innych osób, które stykają się z pokrzywdzonymi i świadkami zbrodni, by i oni mogli pomóc w gromadzeniu informacji o zbrodniach - zaznacza.

Czytaj też: Hierarchia zbrodni w prawie międzynarodowym >

Dziekan podkreśla, że to ważne dlatego, że do procesów w sprawie takich zbrodni często dochodzi po wielu latach. - Dowody nie są dostępne bo po latach nie ma informacji o pokrzywdzonych, świadkach, osobach które posiadają dokumenty, nagrania, i dlatego tego rodzaju zbiór jest potrzebny by mogło dojść do windykacji praw, do zadośćuczynienia krzywdzie przeżywanej przez ofiary tej potwornej wojny - podsumowuje.

Czytaj: Bucza nową Srebrenicą - zbrodnia wojenna czy ludobójstwo? >>

Jest potrzeba mówienia o tym, co się zdarzyło

Dr Anna Adamska-Gallant, adwokat, była sędzia, która orzekała w Kosowie w sprawach o zbrodnie wojenne zaznacza, że praktyką jeśli chodzi o postępowania dotyczące zbrodni wojennych jest to, że w początkowej fazie, zasadnicza część materiałów czy informacji jest gromadzona w mniej formalny sposób, zwłaszcza przez przedstawicieli organizacji pozarządowych, humanitarnych itd. -  Wtedy dochodzi do pierwszego mniej formalnego kontaktu ze świadkiem, czy z potencjalnym świadkiem, bo nie odbywa się za pośrednictwem organów upoważnionych do prowadzenia postępowania karnego, ale przez organizacja pozarządowe. Na tym etapie można zabezpieczyć ogólną informację od uchodźcy wojennego, dotyczącą określonych zdarzeń, ze wskazaniem miejsca, daty i z deklaracją czy chce, by te informacje były wykorzystane dla potrzeb formalnego postępowania karnego - mówi mecenas.

 

 

Jak wyjaśnia bardzo dużo osób, które uciekły z Ukrainy, dotarło do Polski i krajów UE, chce się podzielić tym co się wydarzyło. - Istotne jest jednak to, aby dokonać identyfikacji tych, którzy mogą być potencjalnymi świadkami i uporządkować informacje, stworzyć ich uporządkowany zbiór. Po co? Przykładowo jeśli prokuratura będzie badać zbrodnie popełnione w Mariupolu, to taka baza danych, która może być tworzona, pozwoli na wyszukanie potencjalnych świadków, gotowych do zeznawania na temat tego co się tam wydarzyło. Jeżeli jest potrzeba wyselekcjonowania np. zdarzeń dotyczących przemocy seksualnej w trakcie konfliktu zbrojnego w Ukrainie, w określonym czasie i miejscu, to te wstępne informacje otrzymane od pokrzywdzonych mogłyby być przekazywane prokuraturze, by można było z nich korzystać w prowadzonym postępowaniu - wskazuje.

Zaznacza równocześnie, że z uwagi na ogrom, skalę zbrodni i bardzo dużą liczbę faktycznych świadków zdarzeń, nie jest możliwe by jakikolwiek system wymiaru sprawiedliwości mógł jednocześnie dotrzeć do wszystkich. - Kontakt z osobami, które mają informacje na temat zdarzeń i które potencjalnie mogą być świadkami, musi przeprowadzony umiejętnie. Ważne jest choćby to jak z takimi osobami rozmawiać, o co je pytać w kontekście dokumentowania zbrodni wojennych i jak te informacje zapisywać, analizować. Ważne jest również to, by był opracowany kanał przekazywania tych informacji, tak by one mogły być wykorzystywane zarówno przez ukraińską prokuraturę, jak i przez organy międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości czy prokuratury krajowe, które też badają te kwestie - mówi mecenas.

Czytaj: Sędzia Dariusz Sielicki: Zbrodnie w Buczy kwalifikują się jako ludobójstwo >>

Bezpieczeństwo danych, to bezpieczeństwo świadków

Jak dodaje dr Adamska-Gallant gromadzenie tego rodzaju informacji przy użyciu standardowych formularzy, które pozwolą później na ich generowanie i analizowanie prowadzi do powstania baza danych. A każda baza danych musi być odpowiednio zabezpieczona. - Są szczególne regulacje dotyczące ich tworzenia, a jednym z kluczowych elementów jest bezpieczeństwo danych osób, które udzielają informacji oraz ich zgoda na udostępnienie późniejsze prokuraturze czy innym organom - zaznacza. Tyle, że jeśli chodzi o zbrodnie wojenne, to doświadczeń z taki bazami nie ma zbyt wiele.

Strasburg: skazanie za ludobójstwo nieuzasadnione. Vasiliauskas przeciwko Litwie - wyrok Wielkiej Izby ETPC z dnia 20 października 2015 r., skarga nr 35343/05 >

- Jeśli mówimy o zbrodniach wojennych popełnionych w czasie konfliktów jugosłowiańskich, to w przypadku gromadzonych wtedy dowodów trudno było mówić o jakimkolwiek poziomie digitalizacji;wszystko co było dokumentowane, było dokumentowane na piśmie. W Kosowie problemem było to, że notatki z rozmów prowadzonych z pokrzywdzonymi , były na tyle ogólne, nieprecyzyjne, że nie można było dotrzeć do świadków - dodaje.  

Dotyczy to - jak podkreślają rozmówcy Prawo.pl - także zdjęć i filmów.   - W tym przypadku zawsze ważna jest autentyczność zapisu. Zdarzają się bowiem sytuacje, że widzimy zdjęcie masakry w jakiejś miejscowości, a później okazuje się, że jest to zdjęcie zupełnie innego zdarzenia, w innym miejscu, w innym czasie. Tego rodzaju zapisy mogą być weryfikowane np. za pomocą zeznań świadków, którzy mogą je uwiarygodnić wskazując okoliczności, w jakich zrobili dane zdjęcie. Są też już platformy, na które uczestnicy zdarzeń mogą przesyłać materiały, od razu jest zapisywana data i miejsce skąd dany plik przyszedł. To bardziej zaawansowane rozwiązania  - zaznacza mecenas dr Adamska-Gallant.

KONWENCJA w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa >>

Adwokaci chcą pomagać na miejscu, w Ukrainie

Tymczasem prezydium NRA apeluje o powołanie niezależnej od instytucji rządowych delegacji przedstawicieli samorządów adwokatów i lekarzy z państw europejskich, w celu zabezpieczenia i utrwalenia dowodów zbrodni w Ukrainie. - Mamy już takie doświadczenia, bo na początku lat 90. adwokat Stanisław Wojciech Mikke jeździł jako przedstawiciel i środowiska i Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu na ekshumacje grobów w Miednoje i Charkowie -  jego pomoc była wtedy bezcenna, dokumentował, opisywał to co widział. I to wpisało się w historię polskiej medycyny sądowej. Mając takie przykłady, plus biorąc pod uwagę skalę tego co się stało i potrzebę "rąk do pracy", proponujemy - także lekarzom, stworzenie zespołu, który na miejscu, w Ukrainie, mógłby pomóc w zbieraniu informacji, dokumentowaniu zbrodni wojennych - mówi adwokat Bartosz Grohman, autor projektu uchwały.

 

 

Pytany dlaczego to takie ważne, podkreśla, że liczba fejków i z jednej i z drugiej strony jest ogromna. - Chcemy być takim czynnikiem pozarządowym, niezależnym, który skupi się na profesjonalnym dokumentowaniu tego co widzimy, zbieraniu informacji, po to by mogło to być wykorzystane czy medialnie, czy procesowo, historycznie, czy dokumentacyjnie. Taką gotowość deklarujemy. Wskazaliśmy równocześnie, że nie wykluczamy obecności adwokatów rosyjskich. Są organizacje adwokackie rosyjskie, wierzymy, że są tam też osoby profesjonalnie przygotowane, niech przyjadą, zobaczą. Również w latach 40. gdy Niemcy odkryli groby w Katyniu, ściągnęli polskich lekarzy z niewoli by zobaczyli na miejscu jak to wygląda. Moim zdaniem to uwiarygodni pracę, oczywiście może być elementem siejącym obstrukcję, ale nie będzie w tym zakresie decydujące. Jeśli nasi koledzy z Ukrainy chcą, to jesteśmy gotowi taką ekipę zmontować, wysłać, najlepiej w porozumieniu z lekarzami i wziąć się do pracy - zaznacza.

Adwokaci chcę też apelować do prawników europejskich -  do CCBE- żeby przeanalizowali sprawę i jeśli dostrzegą, że to potrzebne włączyli się w inicjatywę.