Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska: Obecny skład sędziowski Izby Cywilnej został podważony ostatnio przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w orzeczeniu z 3 lutego br.  i nie wiemy, czy wszyscy sędziowie spełniają wymogi praworządnego sądu. Jak pan ocenia tę sytuację?

Dariusz Zawistowski:  Interpretuję wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który dotyczy wyłącznie składów sędziowskich złożonych z tzw. nowych sędziów w ten sposób, że wadliwość procedury związanej z ich powołaniem przez nową Krajową Radę Sądownictwa powoduje, że taki skład nie jest sądem, który gwarantuje stronie niezawisłość i bezstronność. To nie jest skład sądu, który odpowiada standardom przewidzianym dla sądu według Konwencji Praw Człowieka. Ta ocena ETPCz dotyczy konkretnej sprawy, ale wszyscy sędziowie powołani w ten sposób są w tej samej sytuacji. Z tego względu otwiera to stronom możliwość zaskarżenia wyroków takich składów  do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Czytaj: 
ETPCz po stronie firmy farmaceutycznej. Nowi sędziowie Izby Cywilnej nie mogą orzekać>>
Nowi sędziowie w SN to niepewne wyroki - skarżący kasacyjnie mogą być zaniepokojeni>>

Czy dotyczy to także uchwał Izby Cywilnej, które zapadają w odpowiedzi na pytanie prawne sądu?

Tu sytuacja jest bardziej złożona, gdyż w rezultacie podjęcia uchwały przez Sąd Najwyższy nie zapada orzeczenie kończące postępowanie w sprawie, lecz sąd ten dokonuje wykładni prawa. I sąd, do którego wróci sprawa, musi w pierwszej kolejności ocenić, czy to stanowisko jest dla niego wiążące, czy nie. Uchwała Sądu Najwyższego obejmuje jedynie pewien etap rozpoznawania sporu.

 

Co się stało 30 stycznia br. w Izbie Cywilnej? Ważna uchwała nie zapadła...

Miała zapaść uchwała w fundamentalnej kwestii, czy orzeczenie wydane przez sędziego wybranego z udziałem nowej Krajowej Rad Sądownictwa jest orzeczeniem istniejącym. Gdyby zapadła uchwała w  powiększonym składzie i SN uznałby, że takie orzeczenie nie istnieje, to uchwała ta  miałaby skutek dla wszystkich orzeczeń wydanych także w składach trzyosobowych. Konsekwencja tego orzeczenia byłaby taka, że orzeczenia wydane przez wadliwie wybranego sędziego nie wiązałoby żadnego sądu. Wobec braku uchwały ta kwestia pozostaje otwarta. Wymaga podkreślenia, że w tej sprawie przez kilka miesięcy nawet sędzia sprawozdawca i skład nie miał dostępu do akt, a już po wyznaczeniu terminu posiedzenia doszło do wydania zarządzenia o wykluczeniu ze składu jednego z sędziów, co budzi też bardzo poważne zastrzeżenia.

Obecnie ta sprawa jest na etapie związanym ze złożeniem wniosków o wyłączenie tych sędziów, którzy zostali wskazani do tego składu przez obecnego prezesa Izby Cywilnej.

Czytaj:
Po wyroku TSUE Izba Cywilna SN wraca do sprawy powołania nowych sędziów>>

Iustitia: "Żonglowanie składem" w SN, w sprawie statusu neosędziów, niedopuszczalne>>
 

Zadziwiające są odmienne komunikaty dotyczące tej sprawy ze strony sprawozdawcy - sędziego Karola Weitza i I prezes SN Małgorzaty Manowskiej. Czy to jest sytuacja kryzysowa?

Sytuacja jest kryzysowa. Na stan kryzysu składa się kilka elementów; wątpliwości co do możliwości orzekania przez tzw. nowych sędziów i to powoduje, że nie były np. wyznaczane mieszane składy, gdy sprawowałem funkcję prezesa, co cały czas utrudnia funkcjonowanie Izby Cywilnej. W ostatnim czasie kilku sędziów przeszło w stan spoczynku. Czynnych jest obecnie tylko nieco  ponad 20 sędziów, uwzględniając problemy zdrowotne, a etatów jest 36. Zaległości rosną i są wynikiem nie tylko sytuacji kadrowej, ale także  nieprzemyślanych i błędnych zmian, które zostały wprowadzone do ustawy o Sądzie Najwyższym i do regulaminu Sądu Najwyższego.

Przez wiele lat poprzedzających te zmiany skracał się czas trwania postępowań, a teraz się wydłuża. Wpływa to także na atmosferę w pracy, bo trudno mieć  np. zaufanie, kiedy są radykalnie odmienne oceny tego co się dzieje.

 

 

Poza tym nastąpiła reorganizacja pracy w Izbie. Zostały zlikwidowane wszystkie dotychczasowe wydziały, trudno powiedzieć, dlaczego faktycznie dokonano tak radykalnej zmiany. Nastąpiła ona wbrew opinii większości sędziów. Przy okazji zostali usunięci ze stanowisk wszyscy przewodniczący wydziałów. Mamy do czynienia z nową sytuacją, która powoduje szereg nowych problemów, co budzi poważne wątpliwości i zastrzeżenia. Źródeł tego kryzysu, w którym znajduje się teraz Izba Cywilna, jest więc bardzo wiele.

Tworzenie połączonych składów nowych ze starymi też nie dałoby dobrych rezultatów.

Jeśli chodzi o sprawność postępowania, to by nic nie dało. Natomiast jestem głęboko przekonany, że gdyby taka próba została podjęta, to powstałby konflikt na zupełnie innym polu. Starzy sędziowie wielokrotnie sygnalizowali, że nie wyobrażają sobie - przy istniejących wątpliwościach, związanych z konsekwencjami zapadłych już orzeczeń - wspólnego orzekania. Przypomnę, że stale nas obowiązuje uchwała z 2020 r. trzech połączonych Izb, w której SN stwierdził, że orzeczenie wydane z udziałem osób, które zostały wadliwie powołane do Sądu Najwyższego powoduje nieważność postępowania. Nie wyobrażam sobie, żeby sędzia świadomy związanych z tym konsekwencji zgodził się na to, by zapadło orzeczenie dotknięte nieważnością postępowania. Ten problem widzą nie tylko starzy sędziowie.  Także jeden z nowo powołanych sędziów po wyrokach TSUE i ETPCz składa wnioski o wyłączenie od orzekania.

Nie wszystkie te wnioski o wyłączenie są przyjmowane!

To zależy do kogo trafiają. Zgodnie z regulaminem Sądu Najwyższego powinny być przydzielane według kolejności wpływu  i zgodnie z listą alfabetyczną sędziów. Niedawno miałem taką sprawę, w której wniosek został uwzględniony. Wiem, że takich orzeczeń było więcej w Izbie Cywilnej, a także w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.

Czy przenoszenie sędziów z innych Izb do Izby Cywilnej nie pomogło w usuwaniu zaległości?

Trudno powiedzieć, żeby taki efekt został osiągnięty, gdyż przeniesiono trzy osoby, w tym jedna - Mariusz Łodko - został przeniesiony z Izby Dyscyplinarnej, co budzi zdziwienie. Obecnie jest to osoba  p.o. przewodniczącego wydziału. Brakuje natomiast kilkunastu sędziów. Żeby nastąpiła istotna zmiana, należałoby zatem powołać taką liczbę sędziów. Bardzo żałuję, że pan prezydent odmówił powołania czterech osób, które kilka lat temu zostały przedstawione przez KRS i długo czekały na powołania, a ich kandydatury nie budziły żadnych wątpliwości. Byłaby to realna zmiana, pozwalająca na rozpoznanie dodatkowo kilkudziesięciu spraw miesięcznie.

Zasadniczą kwestią jest natomiast powołanie Krajowej Rady Sądownictwa odpowiadającej standardom niezależności. Bez tego problem będzie tylko narastał, gdyż kolejni sędziowie są powoływani.

Przypomnę, że w ostatniej sprawie rozpoznawanej przez ETPCz fakt wydania orzeczenia przez SN w składzie trzech tzw. nowych sędziów kosztuje budżet państwa 18 tys. euro. Jeśli będzie się zwiększała skala takich spraw, to czekają nas gigantyczne koszty finansowe. Powstaje także problem stabilności tego rodzaju orzeczeń.  Jeśli orzeczenia, które zapadają w SN, będą od samego początku budziły wątpliwość i zostaną zakwestionowane po latach przez międzynarodowy trybunał – to nie jest to sytuacja normalna.

Wydaje mi się więc, że władza polityczna powinna zrozumieć, że my w takim systemie nie możemy dłużej funkcjonować. Jako państwo unijne też stwarzamy jednocześnie wielki problem dla całego sytemu wspólnotowego, który oparty jest na zaufaniu do sądów każdego kraju członkowskiego. Powstaje pytanie, jak będą traktowane przez inne państwa członkowskie UE i ich sądy orzeczenia wydawane przez sądy polskie? Nie możemy sobie na taką sytuację pozwolić.

Jak ocenia pan ocenia prezydencki projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym?

Projekt ten nie dotyka fundamentalnej kwestii - Krajowej Rady Sądownictwa. Prezydent proponuje zatem rozwiązania połowiczne. Jednak nie można dyskutować na temat słuszności samego założenia zlikwidowania Izby Dyscyplinarnej, co do tego nikt nie powinien mieć wątpliwości. Ten kierunek jest oczywisty od dawna, szkoda, że taka inicjatywa się wcześniej nie pojawiła, gdy można było ten problem rozwiązać prawdopodobnie inaczej. Przy koncepcji likwidacji Izby Dyscyplinarnej problem tkwi w pytaniu: co ma się stać później?

Zastąpienie Izby Dyscyplinarnej  izbą o innej nazwie nie rozwiązuje problemu, bo zasadniczą kwestią jest kto będzie w niej orzekał. Pomysł, aby byli losowani sędziowie do tej Izby, jest w istocie powrotem do poprzedniego stanu,  kiedy losowano składy sędziów do spraw dyscyplinarnych. Z wyprzedzeniem przynajmniej kilku miesięcy kolegium losowało takie składy. Zasadnicza kwestia obecnie to spośród kogo miałyby być losowane te osoby do nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej? Nie będzie żadnej istotnej zmiany, jeśli losowaniu podlegać będą osoby do tej pory orzekające w Izbie Dyscyplinarnej.